Oceń
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej eskaluje od początku tygodnia, od kiedy w okolicach przejścia w Kuźnicy (woj. podlaskie) pojawiła się duża grupa migrantów. Są oni zmuszani przez białoruskich żołnierzy do forsowana granicy. Kilka takich prób zostało udaremnionych przez polskie służby.
Jednak w niedzielę Podlaska Policja poinformowała, że dzień wcześniej grupa ok. 50 migrantów wdarła się siłowo na teren Polski w rejonie wsi Starzyna. Służbom udało się już wszystkich zatrzymać - to obywatele Iraku.
Granica polsko-białoruska. Bosak: nie dałbym migrantom ciepłego koca
W najnowszym odcinku "7. Dnia Tygodnia w Radiu ZET" w tej sprawie wypowiedział się m.in. Krzysztof Bosak, który powiedział, że "nie mamy kontroli" nad sytuacją na granicy. - Nie mamy za sobą szczytowego momentu czy napięcia tego kryzysu. To służby Łukaszenki kontrolują sytuację i mogą pociągnąć ten kryzys tak długo, jak chcą - ocenił.
Poseł Konfederacji (oraz kandydat tej partii w zeszłorocznych wyborach prezydenckich) wyraził pogląd, że jedynym sposobem na rozwiązanie tego problemu jest "restrykcyjne pilnowanie granicy". Tym, co zachęca ludzi do przybywania na Białoruś, są sukcesy tych, którym udało się przekroczyć granicę - przyznał.
Bosak skrytykował lewicę za narrację "otwartych granic" oraz propozycję przyjmowania wniosków od każdego, kto trafi na terytorium Polski. - Lewicowcy najchętniej witaliby każdego, kto przekroczy granicę, termosem z kawą, herbatą i ciepłym kocem - ironizował. Na pytanie prowadzącego program Andrzeja Stankiewicza, czy "nie dałby pan uchodźcom ciepłego koca?", Bosak odparł: Nie, nie dałbym.
Czytam to, co wypływa z czatów migrantów i widać, że są oni nastawieni konfrontacyjnie. Czytałem relacje podlaskiej prasy o tym, co się dzieje w szpitalu w Białymstoku, gdzie lekarze są atakowani, talerze są rozbijane. Gdzie dwóch braci potrafi przy lekarzach zbić własną matkę, bo udała się na badania bez pozwolenia, żeby się oddalić
- Mamy do czynienia z przybyszami, którzy nie są nastawieni jakoś szczególnie przyjaźnie, a dziećmi posługują się instrumentalnie. Chcą się dostać np. do Niemiec nie dlatego, że są prześladowani w swoich krajach, tylko dlatego, że na Zachodzie jest już ich rodzina, są przyjaciele, znajomi. Media nie przedstawiają więc tej sytuacji w sposób obiektywny, tylko grają na naszych emocjach - stwierdził polityk prawicy.
Na uwagę, że media nie są dopuszczane do strefy przygranicznej, w której od początku września obowiązuje stan wyjątkowy, Bosak odpowiedział, że to nie jest problem, żeby dziennikarze sprawdzali czaty i grupy uchodźców na Facebooku bądź "dostali się do państw, w których rekrutowani są migranci i poustalali, ile się za to płaci". - To jest wielki międzynarodowy biznes przemytu ludzi - podsumował.
RadioZET.pl
Oceń artykuł