Obserwuj w Google News

13. pensja w prywatnych firmach. „Chwytliwy pomysł” na wybory

2 min. czytania
21.03.2023 10:48
Zareaguj Reakcja

Pracownikom sfery budżetowej co roku należy się „trzynastka” – dodatkowe wynagrodzenie w wysokości pobieranej podstawy uposażenia. Na taką wypłatę nie mogą liczyć pracownicy sektora prywatnego – przynajmniej na razie. Przed wyborami pojawił się pomysł, żeby usunąć tę „niesprawiedliwość”, chociaż otwartym pozostaje pytanie, kto ma za to zapłacić.

pieniądze w rękach mężczyzny
fot. LUKASZ SZCZEPANSKI/REPORTER/East News

13. emerytura przyniosła politykom popularność wśród wyborców, naturalnym rozwinięciem idei byłoby więc rozszerzenie prawa do „trzynastki” na wszystkich pracowników, a nie tylko zatrudnionych w budżetówce. 13. pensję co roku pobierają nauczyciele, służby mundurowe oraz urzędnicy. Łącznie takie uposażenie otrzymuje pół miliona osób. Pojawił się pomysł, żeby prawo do niej przyznać wszystkim zatrudnionym.

„Trzynastka” od prywatnych pracodawców. „Kto za to zapłaci”?

13. emerytura na dobre wpisała się w kalendarze seniorów, mimo że świadczenie nie jest ani prawdziwą emeryturą, ani prawdziwą „trzynastką”, a na dodatek finansowana jest nie ze składek na ZUS, tylko dodatkowego opodatkowania pensji. Wytłumaczył to w podcaście „Biznes. Między wierszami” dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.

Oglądaj

Czy pracodawcy prywatni mogą zostać zobligowani przed wyborami do wypłat „trzynastek” wszystkim zatrudnionym? – Wszystkie pomysły, które zwiększają zasobność Polaków, są warte rozważenia. Obniżyliśmy stawkę PIT, zwielokrotniliśmy kwotę wolną od podatku, co sprawiło, że w portfelach pracujących pojawiły się dodatkowe pieniądze – powiedziała „Faktowi” była minister rodziny Elżbieta Rafalska, europosłanka z PiS. – Pomysł wypłaty trzynastych wynagrodzeń wszystkim jest chwytliwy. Nie można jednak go analizować bez zadania pytania, kto za to zapłaci? – dodała.

– Wszystkie sposoby na zwiększenie dochodów pracowników, którzy są dzisiaj w dużej potrzebie, są warte rozważenia. To musi się odbyć w dialogu z pracodawcami, jak i pracownikami. Nie każdego pracodawcę na takie trzynaste wynagrodzenia byłoby stać, a nie każdy pracownik tego potrzebuje. Wielu pracowników ma takie dodatkowe pensje, ale myślę, że warto o tym rozmawiać – przekazał gazecie ostrożne stanowisko poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. Z jego słów wynika, że Lewica mogłaby poprzeć takie rozwiązanie.

Redakcja poleca

W opozycji do pomysłu wprowadzenia „trzynastek” u prywatnych pracodawców opowiedział się przedstawiciel Polski 2050, poseł Tomasz Zimoch. – Kto nie chciałby trzynastej pensji? Ucieszyłaby każdego, to nie ulega wątpliwości, ale trzeba zdać sobie sprawę z tego, czy nas na nią stać? Nie wolno wchodzić na taki stopień populizmu, tylko trzeba być realistą. Jestem za tym, żeby załatwić podwyżki wynagrodzeń dla strefy budżetowej – dla nauczycieli, pielęgniarek, pracowników cywilnych w policji i w sądach. Trzynasta pensja dla każdego jest nierealna – powiedział „Faktowi” polityk.

W podobnym tonie wypowiedziała się Izabela Leszczyna z PO. - Trzynaste pensje są trochę sztucznym wytworem z przeszłości, który miał zrekompensować budżetówce niższe wynagrodzenia niż w gospodarce. Zamiast wprowadzać teraz trzynaste pensje w gospodarce, lepiej trzymać się zasady, że rosnąca wydajność pracy i wyższe zyski w przedsiębiorstwie powinny przekładać się na wyższe wynagrodzenia. Zysk firmy to zasługa pracodawcy i pracowników. Ten zysk powinien być sprawiedliwie dzielony – podkreśliła posłanka w rozmowie z gazetą.

RadioZET.pl/Fakt