Chrust z lasu na opał? Nic za darmo. Lasy Państwowe podały cennik
Z powodu embargo na węgiel z Rosji na rynku może zabraknąć 5-6 mln ton surowca. Problem został dostrzeżony przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które przypomniało o możliwości „zbierania gałęzi na opał”. Lasy Państwowe przypomniały, że nie ma nic za darmo – za zebrany chrust trzeba zapłacić.

Wojna w Ukrainie spowodowała odwrót od rosyjskich surowców energetycznych. Zyski ze sprzedaży ropy naftowej, gazu oraz węgla służą bowiem do finansowania działań wojennych Rosji. Zakaz importu węgla może jednak sprawić ogromne problemy Polakom, którzy wykorzystują go do ogrzewania domów. Ceny „czarnego złota” znacznie wzrosły – sprzedawcy posunęli się nawet do stwierdzenia, że to „mafia węglowa wyczuła interes”.
Do Polski płyną już transporty węgla, które mają zaspokoić popyt niezrównoważony z podażą po odcięciu się od importu z Rosji. Zanim będzie on dostępny, zainteresowani mogą zgodnie z komunikatem resortu klimatu i środowiska skorzystać z możliwości zbierania w lesie gałęzi na opał. Lasy Państwowe przypomniały, że trzeba za nie zapłacić.
Chrust z lasu nie za darmo. Za gałęzie na opał trzeba zapłacić
Komunikat resortu klimatu i środowiska o możliwości zbierania gałęzi na opał, wydany ze względu na „zawirowaniu na rynku energii” po wybuchu wojny w Ukrainie, wzbudził wiele kontrowersji. Opozycja zarzucała, że jest to dowód na to, jak bardzo zbiednieli Polacy pod rządami PiS, że nie stać ich na zakup węgla i muszą zbierać chrust.
Leśnicy przyznali, że zainteresowanie „gałęziówką” znacznie wzrosło. Zgodnie ze słowami wiceministra Edwarda Siarki, pierwszeństwo zakupu pozostałości po prowadzonych w lesie zrywkach należy do lokalnych mieszkańców.
- „Chrust” to pojęcie nieprecyzyjne, nazwalibyśmy to raczej „gałęziówką” lub „odpadami pozrębowymi”. Udostępniamy nabywcy obszar, na którym była prowadzona zrywka, pozyskanie drewna. Na takiej powierzchni pozostają grubsze konary, gałęzie, wierzchołki. Nie jeżdżą już tam ciągniki, nie pracują pilarki. Nabywca sam układa sobie gałęzie, przyjeżdża leśniczy, obmierza surowiec i odpowiednio go wycenia – wyjaśnił portalowi Gazeta.pl Paweł Kosin, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Daleszyce.
Cennik jest rzeczywiście atrakcyjny, i to nie tylko w porównaniu do węgla, z który trzeba płacić nawet 3000 zł za tonę. Za metr sześcienny drewna iglastego leśniczowie żądają około 30 zł, drewno liściaste jest droższe o około 5 zł.
Klasyczne drewno opałowe, obrobione i przygotowane na stosach do odbioru, to koszt około 200 zł za metr sześcienny. Oszczędność w przypadku zdecydowania się na „gałęziówkę” jest więc znaczna.
RadioZET.pl/next.gazeta.pl