Obserwuj w Google News

Do Baltic Pipe nie uda się dostarczyć gazu? „Nie prowadzi bezpośrednio do norweskich złóż”

4 min. czytania
23.09.2022 12:38
Zareaguj Reakcja

Większość przepustowości gazociągu Europipe 2, którego odnogą jest polski Baltic Pipe, jest już zakontraktowana, co ogranicza możliwości dostaw do Polski – ostrzegli eksperci. „Uruchomienie Baltic Pipe zwiększy przepustowość Europipe 2” – poinformował money.pl departament komunikacji i marketingu PGNiG.

Mateusz Morawiecki
fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/East News

Baltic Pipe ma zastąpić gaz sprowadzany z Rosji. Teoretyczna przepustowość maksymalna gazociągu pozwala na przesłanie wystarczającej ilości surowca. Problem w tym, że kontrakty na dostawy nie zostały jeszcze podpisane, co stwarza niebezpieczeństwo, że gazu zabraknie w Polsce już w styczniu 2023 roku. Pojawiły się nawet głosy, że to z powodu „obrażenia Norwegów przez premiera”. Powody opóźnień mogą być jednak znacznie poważniejsze, o czym poinformowali eksperci.

- Baltic Pipe nie prowadzi bezpośrednio do norweskich złóż, tylko jest wpięty do istniejącego gazociągu Europipe 2, magistrali prowadzącej gaz z Norwegii bezpośrednio do Niemiec. Sam fakt wybudowania Baltic Pipe nie zwiększy nawet o jeden metr sześcienny ilości gazu tłoczonego przez Europipe 2. Biorąc pod uwagę obecną sytuację na europejskim rynku gazu, może się tak się stać, że Baltic Pipe będzie pusty, podobnie jak Nord Stream 2 czy gazociąg Jamalski. Oby tak się nie stało –zaalarmował w rozmowie z money.pl Marek Kossowski, były prezes PGNiG.

Baltic Pipe może pozostać pusty? Były szef PGNiG tłumaczy

Baltic Pipe został podpięty do Europipe 2, gazociągu łączącego Norwegię z Niemcami. Zanim gaz popłynie nową rurą do Polski, musi zostać przetłoczony do odnogi główną magistralą. PGNiG ma zarezerwowane moce w punkcie wyjścia Nybro w Danii. Eksperci alarmują: większość przepustowości głównego gazociągu jest już zajęta i najprawdopodobniej nie da się wtłoczyć do niego więcej gazu. Stwarza to niebezpieczeństwo, że nawet w przypadku podpisania umowy na dostawy, nie dotrze on do Baltic Pipe.

- To oznacza, że w 2023 roku nie ma szans na pozyskanie gazu z Norwegii do Polski w ilości, jaką zapowiada rząd. W przyszłym roku możemy liczyć na maksymalną dostawę 2,6 mld sześciennych poprzez Baltic Pipe. Akurat tyle gazu PGNiG ma do wydobycia na norweskim szelfie. Wszelkie starania o dodatkowe kontrakty to daremny trud. Może więc dojść do sytuacji, że będziemy musieli kupować gaz od innych, w tym m.in. niemieckich firm, które już zabezpieczyły kontrakty z Norwegami. W dodatku będzie to trudne, bo chętnych na zakup dodatkowych ilości gazu nie brakuje – powiedział money.pl ekspert rynku gazu, także pragnący zachować anonimowość.

Zapotrzebowanie na gaz z Norwegii znacznie wzrosło po ograniczeniu dostaw przez Rosję. Gassco, operator systemu transportu gazu z norweskiego szelfu kontynentalnego, przyznał serwisowi money.pl, że „większość wolnych mocy na przesył Europipe 2, którego łączna przepustowość wynosi łącznie 24 mld metrów sześciennych gazu, jest zarezerwowana”.

Redakcja poleca

Polska chce pozyskiwać docelowo przez Baltic Pipe około 10 mld metrów sześciennych gazu. Z własnych złóż, eksploatowanych przez PGNiG, pochodzić ma około 2,6 mld metrów sześciennych. Brakującą resztę rząd miał kupić. Baltic Pipe ma ruszyć w październiku, a informacji o podpisanych kontraktach wciąż nie ma.

„Rząd robi dobrą minę do złej gry, zapewniając, że w sprawie Baltic Pipe wszystko toczy się zgodnie z planem. W przeciwnym wypadku musiałby przyznać, że Polsce nie zależy obecnie na podpisaniu kontraktów z Norwegami, bo jeśliby to się udało, to i tak nie można byłoby gazu przesłać do Polski” - ocenili w rozmowie z money.pl eksperci rynku gazu, którzy chcą zachować anonimowość.

- PGNiG zapowiedział niedawno, że do końca roku prześle przez Baltic Pipe 800 mln metrów sześciennych. Znamienne jest jednak to, że państwowy koncern nie podał jednocześnie żadnych oficjalnych danych, jaka ilość zostanie przesłana w pierwszym kwartale 2023 roku – stwierdził Andrzeja Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

Redakcja poleca

- Odnoszę wrażenie, że naszym rynkiem gazu zajmują się ludzie, którzy kompletnie nie wiedzą, jak tym sektorem zarządzać. Tylko tak można wytłumaczyć fakt, że w porę nie dokonano stosownych rezerwacji i nie podpisano odpowiednich umów. (…) Jednak nie mając dowodów, można tylko spekulować. Mam jednak wrażenie, że już od dłuższego czasu wszyscy w rządzie wiedzieli, że te sprawy są niedopięte. Obecnie mogą więc pojawić się różne próby tłumaczenia. Za chwilę okaże się, że np. z „powodów naturalnych” rura Baltic Pipe będzie pusta. Z tych samych powodów wyginęły również ryby w Odrze – podsumował sytuację Marek Kossowski.

Inne spojrzenie na sytuację przedstawiło PGNiG. Państwowy gigant zapewnił, że przepustowość Europipe 2 da się łatwo i szybko zwiększyć.

„Wynika to z praw mechaniki płynów - przepustowość gazociągów determinowana jest przez przepustowość punktów wyjścia (końcówek), a nie samych rurociągów. Im więcej punktów wyjścia, tym więcej gazu można zatłoczyć do gazociągu. Uruchomienie Baltic Pipe zwiększy zatem przepustowość Europipe 2” - przekazał departament komunikacji i marketingu PGNiG.

RadioZET.pl/money.pl