Oceń
Węgiel staje się w Polsce coraz bardziej palącym problemem. Prezydent Andrzej Duda z powodu groźby kryzysu energetycznego zamierza zwołać posiedzenie Narodowej Rady Rozwoju, a surowiec mamy pozyskiwać nawet z Ukrainy. Rząd zapewnił, że zamówił za granicą więcej, niż potrzeba, eksperci zarzucili jednak, że sprowadzany jest węgiel tak niskiej jakości, że w rzeczywistości uda się z niego uzyskać tylko połowę potrzebnej dla gospodarstw domowych ilości.
Takie zarzuty zostały po części potwierdzone przez Wirtualną Polskę – z informacji zdobytych przez portal wynika, że żaden z handlowców nie zdecydował się na odbiór węgla dostarczonego do Polski z Indonezji. - To chyba najgorsze, co wyskrobane zostało z dna statku. Nie ma pewności, że jest to przeznaczone dla odbiorców indywidualnych. Owszem, przy zawieszeniu norm jakości węgla, można coś takiego sprzedać i znajdą się tacy, którzy poradzą sobie z paleniem tym. W Polsce lokalnie podobne rzeczy już kiedyś palono – powiedział WP Wojciech Treter, autor bloga CzysteOgrzewanie.pl.
Importowany węgiel zbyt niskiej jakości? Polska zabroniła go palić
Grzegorz Onichimowski, były prezes Towarowej Giełdy Energii, ekspert rynku energii Instytutu Obywatelskiego, opublikował w sieci film pokazujący węgiel importowany z Indonezji. Nagrania miał dokonać pracownik „zaskoczony złą jakością” importowanego surowca. Kontrahent miał odmówić odbioru towaru.
- Jest to produkt o dużej zawartości flotu, mułu węglowego. Tak, jak widzimy na filmie, ma ciekawą cechę - jeśli wilgotny flot zrzucimy na hałdę to po kilku dniach tak się sklei, że można ulepić z niego dowolną bryłę. W Polsce zakazaliśmy palenia flotem i mułem 5 lat temu. Ze względu na dużą emisję pyłów PM10 i PM2.5 w trakcie spalania oraz uwalnianie się dużych dawek metali ciężkich – wyjaśnił WP zapytany o ocenę naukowiec zajmujący się jakością paliw.
- Z węgla, który przypływa statkami, po przesianiu w porcie uzyskamy około 10-15 procent węgla opałowego jak groszek, orzech czy kostka. To jest to, czego aktualnie brakuje gospodarstwom domowym. Problemem będzie pozostała część. To węgiel, za który płacimy grube pieniądze, drożej niż w polskich kopalniach. Ta część będzie musiała pójść w kominy państwowej energetyki. Zapłacimy za to podwyżką cen energii - stwierdził Onichimowski.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie dostrzegło problemów z jakością sprowadzanego węgla. Oficjalnego stanowiska dotyczącego filmu resort nie zajął, nieoficjalnie jednak powątpiewał, czy na nagraniu widać sprowadzony przez rząd surowiec. – To nie nasze – usłyszeli dziennikarze WP.
„Mając na uwadze zapotrzebowanie na węgiel opałowy, podejmowane są starania, aby importowany surowiec cechował się stosunkowo wysokim odsetkiem węgla opałowego. (...) W kwestii certyfikatów, sugerujemy zwrócić się do Ministerstwa Aktywów Państwowych” - stwierdziło biuro prasowe Ministerstwa Klimatu i Środowiska
- Można przypuszczać, że w rządowej akcji importu opału nie są przestrzegane certyfikaty jakości węgla. W takich transakcjach należy korzystać ze sprawdzonych źródeł zaopatrzenia. Węgiel jeszcze przed załadunkiem na statek powinien uzyskać certyfikat, potwierdzony przez rzetelnego audytora - skomentował Grzegorz Onichimowski.
RadioZET.pl/Wirtualna Polska
Oceń artykuł