Minister Maląg też przyznałaby mamie 3 zł waloryzacji? Decyduje wzór, nie rząd
- Moja mama w 2015 roku miała waloryzację o symboliczne 3 zł – powiedziała Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, podczas konferencji o przyznaniu emerytom minimum 250 zł podwyżki w 2023 roku. - Gdyby w 2015 roku rządził PiS, a dziś PO, to wyliczone wskaźniki waloryzacji byłyby takie same, biorąc pod uwagę dane z tych lat – odniósł się do takiego porównania Oskar Sobolewski, założyciel Debaty Emerytalnej.

Waloryzacja emerytur i rent ma wynieść w 2023 roku 13,8 procent, nie mniej jednak, niż 250 zł – zapowiedział premier Morawiecki. Szef rządu od razu przyznał, że kwota podwyżki będzie zapewne wyższa z powodu rekordowej inflacji. Ile naprawdę może wynieść waloryzacja, wyliczył dla RadioZET.pl Oskar Sobolewski, założyciel Debaty Emerytalnej, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting.
Zarówno Mateusz Morawiecki, jak i Marlena Maląg podkreślili, że ich poprzednicy przyznali waloryzację w wysokości 3 zł, w kontraście stawiając zapowiedź podwyżek na 2023 rok. - Co do zasady wzór na wyliczenie waloryzacji emerytury jest i był identyczny za PiS, jak i za PO. Co ważne – rząd przy wyznaczaniu waloryzacji nie ma niemal nic do powiedzenia – wypunktował narrację polityków Sobolewski.
Waloryzacja zależy od wzoru, nie od rządu. PiS i PO wyliczyłyby te same wskaźniki
- Waloryzacja rent i emerytur jest zupełnie inna, niż była za czasów naszych poprzedników. (…) Odrzucamy zasady liberałów i neoliberałów, zasady naszych poprzedników, którymi się kierowali, kiedy waloryzacje, jak często mi mówili emeryci, wynosiły 3 zł, 4 zł. Takie były kiedyś waloryzacje – stwierdził na konferencji prezentującej wyliczony przez rząd wskaźnik waloryzacji na 2023 rok Mateusz Morawiecki.
Szef rządu oraz minister rodziny i polityki socjalnej Marlena Maląg podali, że emerytury i renty wzrosną o 13,8 procent, a dzięki przyjęciu waloryzacji procentowo-kwotowej kwota podwyżki nie będzie niższa, niż 250 zł. W porównaniu do 3 zł, o których mówił premier i minister rodziny, mogło to zrobić wrażenie. Ale czy słusznie? Oskar Sobolewski w wypowiedzi dla RadioZET.pl wyjaśnił, że wysokość waloryzacji w danym roku nie zależy od rządu, tylko wskaźników ekonomicznych, które podstawiane są do wzoru obowiązującego niezmiennie od lat.
- Co do zasady wzór na wyliczenie waloryzacji emerytury jest i był identyczny za PiS, jak i za PO. Co ważne – rząd przy wyznaczaniu waloryzacji nie ma niemal nic do powiedzenia. Podwyżka zależy bowiem bezpośrednio od podawanej przez GUS inflacji emeryckiej oraz wskaźnika wzrostu płac w poprzednim roku – świadczenia muszą wzrosnąć o minimum 20 procent jego wartości. Rząd może co najwyżej zdecydować, żeby przyjąć wyższą część tego wskaźnika – to jednak koniec jego możliwości wpływania na ostateczną wysokość waloryzacji. W praktyce wyznacza ją tak naprawdę GUS, rząd może tylko przyjąć ją do wiadomości i finalnie wypłacić większą bądź mniejszą podwyżkę świadczenia – wyjaśnił mechanizm przyjmowania wskaźnika waloryzacji Sobolewski.
Różnica między wskaźnikiem inflacji z 2015 roku a przyjętym na 2023 rok wynika więc przede wszystkim z wysokości inflacji. W 2014 według danych GUS wyniosła ona dokładnie 0 procent, co przełożyło się na wskaźnik waloryzacji w 2015 roku wynoszący 0,68 procent. Rok później, gdy waloryzacja była wyznaczana już przez PiS, wyniosła ona 0,23 procent, a więc była jeszcze niższa. Powodem była deflacja: w 2015 roku ceny spadły o 0,9 procent.
- Gdyby w 2014 roku rządził PiS, a dziś PO, to wyliczone wskaźniki waloryzacji byłyby takie same biorąc pod uwagę dane z tych lat, oczywiście nie mówimy tutaj o prowadzeniu polityki gospodarczej, tylko czystych danych. Nieważne, kto rządzi, bo waloryzacja zależy od wskaźników ekonomicznych. Uwzględniając je nie ma znaczenia, czy premierem byłby dziś Donald Tusk, bo informowałby o dokładnie takiej samej waloryzacji. Po podstawieniu danych do wzoru wynika, że ma wynosić około 13,8 procent i nic nie da się z tym zrobić – stwierdził Sobolewski.
- Czy prezydentem byłby Duda, czy Komorowski, czy premierem byłby Morawiecki, Kopacz czy ktoś zupełnie inny, to na podstawie dzisiejszych wartości wpisywanych do wzoru wynik byłby ten sam. To nie rząd decyduje, jaka będzie waloryzacja – decyduje o tym ustawa, która dokładnie określa sposób wyliczania wskaźnika. Rola sprawcza rządu ogranicza się do ewentualnej decyzji o przeprowadzaniu waloryzacji kwotowo-procentowej i przyjęcia minimalnej kwoty przyznawanej podwyżki świadczenia – dodał ekspert.
Zasada jest prosta – im wyższa inflacja, tym wyższa waloryzacja świadczeń, której zadaniem jest utrzymanie siły nabywczej emerytur i rent. W ciągu ostatniego roku ceny wzrosły o 17,2 procent, co oznacza, że za zakupy warte w 2021 roku 100 zł teraz trzeba zapłacić 117,20 zł. Waloryzacja na poziomie 13,8 procent zwiększy każde 100 zł emerytury z 2022 roku do 113,80 zł w 2023. Emeryci i renciści za swoje świadczenia będą więc mogli kupić mniej, niż wcześniej.
- Osoby z najniższymi emeryturami, które otrzymają trzynastkę i pełną czternastkę, będą w lepszej sytuacji – dla nich dodatkowe pieniądze będą odczuwalne i mogą uratować przed wyższymi cenami – stwierdził Sobolewski.
RadioZET.pl