Niepokojące doniesienia przed 1 listopada. Producenci zniczy alarmują
- Jeśli popyt nie zmaleje i klienci faktycznie wykupią to, co jest na półkach, zniczy może zabraknąć – ostrzegła w rozmowie z money.pl prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Producentów Świec i Zniczy Joanna Karpeta.

1 listopada to jedno z najważniejszych świąt dla Polaków. Na groby bliskich odbywają się tego dnia prawdziwe pielgrzymki. Tradycja może jednak być zagrożona ze względu na wszechobecną drożyznę i coraz wyższe koszty ponoszone przez producentów zniczy i ich dostawców.
Z powodu dużych podwyżek cen szkła i parafiny producenci zniczy nie zdecydowali się na uruchomienie wolumenu produkcji znanego z lat wcześniejszych. - Producenci przystopowali produkcję, bo bali się, że ich towar może się nie sprzedać - wyjaśniła Joanna Karpeta. Obecne już na rynku znicze znikają błyskawicznie jak cukier, który trzeba było kilka miesięcy temu zacząć reglamentować.
Na 1 listopada może zabraknąć zniczy. Powodem drożyzna
1 listopada czekać nas może wielka drożyzna. Producenci zniczy muszą bowiem ponosić znacznie większe koszty zakupu surowców: szkła oraz parafiny. Ceny wzrosły nawet kilkukrotnie, co będzie musiało odbić się na ofercie dla klientów końcowych.
- Wszystkim hutom koszty produkcji wzrosły kilkukrotnie. Ceny szkła do zniczy są podniesione o około 60 procent. Podwyżki musiały zostać wprowadzone. Na to, co się dzieje, nie ma mocnych. Nikt nie będzie produkował poniżej kosztów – powiedział money.pl Łukasz Busz, prezes Huty Szkła Gloss w Pońcu.
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z parafiną, która w dużej mierze była importowana do Polski z Rosji. Po inwazji tego kraju na Ukrainę polskie przedsiębiorstwa zaczęły kupować w Chinach. Ceny dyktowane przez dostawców z Państwa Środka są 3-4 razy wyższe, niż wynosiły przed wojną. Obawiając się, że znicze będą zbyt drogie dla atakowanych drożyzną Polaków, przedsiębiorcy postanowili nie ryzykować zwiększenia produkcji do poziomu sprzed roku.
- Producenci przystopowali produkcję, bo bali się, że ich towar może się nie sprzedać. Inflacja dotknęła wszystkich, w tym także kupujących. Firmy miały obawy, czy Kowalski, idąc na cmentarz, kupi znicze znacznie droższe niż rok temu. W związku z tym nie zrobili tak dużego zapasu, jak do tej pory. Jeśli popyt nie zmaleje i klienci faktycznie wykupią to, co jest na półkach, zniczy może zabraknąć - otrzegła Joanna Karpeta.
Prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Producentów Świec i Zniczy dodała, że jeśli chce mieć się pewność, że na groby bliskich nie pójdzie się z pustymi rękoma, to dobrym pomysłem będzie kupno zniczy już teraz – dopóki kosztują mniej i są dostępne.
RadioZET.pl/money.pl