Nie proście o podwyżki, bo zwiększycie inflację. Apel banku centralnego do pracujących
Podwyższanie stóp procentowych to za mało, żeby okiełznać rekordową inflację – uznał Bank Anglii. Prezes brytyjskiego banku centralnego Andrew Bailey zaapelował więc, by mimo spadku wartości pieniądza nie starać się o duże podwyżki.

Inflacja szaleje nie tylko w Polsce – tempo wzrostu cen jest wysokie w całej Europie. W naszym kraju sposobem na zahamowanie drożyzny ma być tarcza antyinflacyjna, która obniżyła ceny dzięki zmianom w stawkach podatku VAT. Obniżka obejmuje żywność, paliwa, prąd elektryczny, gaz ziemny, ciepło systemowe oraz nawozy.
Rada Polityki Pieniężnej po długim lekceważeniu zwiększającej szybko inflacji od października 2021 roku co miesiąc podnosi wysokość stóp procentowych, zwiększając znacznie raty kredytów. Z zapowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego wynika, że podobnego ruchu można spodziewać się także w lutym 2022 roku. Takie decyzje wpływają na wysokość inflacji długoterminowo. Szef brytyjskiego banku centralnego wpadł na oryginalny pomysł, jak nie dopuścić do spadku wartości pieniądza tu i teraz.
Rekordowa inflacja. Bank centralny apeluje, żeby nie starać się o wysokie podwyżki
Liczona rok do roku inflacja w grudniu 2021 roku wyniosła w Polsce 8,6 procent. W praktyce oznacza to, że zarabiając tyle samo, co w roku 2020, przez jeden miesiąc pracowaliśmy za darmo. Za 12 wypłat z poprzedniego roku można bowiem było kupić tyle produktów i usług, ile za 11 pensji otrzymanych w 2020. To efekt wzrostu cen.
Polacy coraz wyraźniej widzą drożyznę w sklepach. Nawet czasowe obniżenie stawek VAT poskutkowało tylko niższymi podwyżkami. Wzrost kosztów, wynikających z dodatkowego obciążenia przedsiębiorców Polskim Ładem oraz ogromnymi podwyżkami cen prądu elektrycznego i gazu dla odbiorców biznesowych jest zbyt duży, żeby zrekompensować go rezygnacją z pobierania wynoszącego 5 procent podatku. Piekarze wyliczyli, że żeby nie tracić na pieczeniu chleba, musieliby go sprzedawać po 40 zł.
Wszechobecna drożyzna skłania pracowników do zgłaszania się po podwyżki: kto jej nie dostanie, w praktyce otrzyma obniżkę. Za otrzymywane wynagrodzenie będzie bowiem mógł zakupić coraz mniej. Wyższe płace pociągają jednak za sobą konieczność podwyższenia przez przedsiębiorców cen, by mogli na nie zarobić. W ten sposób powstaje niebezpieczna spirala inflacyjna. Gdyby wszyscy Polacy otrzymali podwyżkę o 60 procent jak posłowie, spadek wartości złotego byłby olbrzymi.
W Wielkiej Brytanii inflacja wyniosła w grudniu 5,4 procent, prognozy na najbliższe miesiące mówią o szczycie na poziomie 7,25 procent. Podwyższanie stóp procentowych nie wystarczy najprawdopodobniej do opanowania inflacji, szef brytyjskiego banku centralnego zaapelował więc w BBC o zachowanie „powściągliwości podwyżek wynagrodzeń”.
Andrew Bailey przyznał, że byłoby to „bolesne” z powodu szybszego wzrostu cen niż pensji, taka postawa ma być jednak niezbędna, żeby zapobiec utrwaleniu się inflacji.
Z analiz Bank od England wynika, że Anglicy mogą liczyć na podwyżki wynoszące średnio nieco mniej, niż 5 procent. Oznaczałoby to, że realne przychody Brytyjczyków skurczyłyby się o 2 procent. Byłoby to największe obniżenie standardu życia od co najmniej 1990 roku. Wtedy zaczęto gromadzić porównywalne dane ekonomiczne.
RadioZET.pl/bankier.pl