Oceń
Płaca minimalna w 2023 roku zgodnie z rządową propozycją ma wzrosnąć z 3010 zł do 3450 zł brutto. Nie od razu jednak najmniej zarabiający zyskają prawie 500 złotych więcej. Czeka nas bowiem dwukrotna podwyżka. Płaca minimalna w styczniu ma wynieść 3383 zł, a dopiero w lipcu niecałe 3,5 tys. zł. Najniższa pensja ma być taka sama w całej Polsce. Pojawiła się jednak propozycja, by zróżnicować ją w zależności od regionu.
Regionalna płaca minimalna? Resort jest na „nie”
- Dwukrotna podwyżka minimalnego wynagrodzenia w 2023 r. to propozycja, którą przedstawiamy Radzie Dialogu Społecznego. Ostateczny kształt minimalnego wynagrodzenia musimy ustalić do 15 września br. – poinformowała PAP minister rodziny Marlena Maląg. Nie jest to jednak dobra wola rządu, lecz ustawowy obowiązek. Zgodnie z ustawą o minimalnym wynagrodzeniu, w przypadku inflacji przekraczającej 5 proc., płacę minimalną zwiększa się dwa razy: w styczniu i w lipcu.
Ma być to jak co roku jednolita stawka dla całego kraju. Rzecznik MŚP Adam Abramowicz wrócił także w tym roku z propozycją regionalizacji najniższego wynagrodzenia, czyli uzależnieniu stawki od warunków ekonomicznych w danym regionie. Niewykluczone, że w bogatszych gminach najniższa pensja byłaby ustawowo wyższa niż w biedniejszych.
Pytana o propozycję Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw ws. regionalizacji płacy minimalnej, szefowa MRiPS powiedziała, że nie jest jej zwolennikiem. - Dzisiaj mamy rynek pracownika, więc nie ma potrzeby, aby minimalne wynagrodzenie było kształtowane w zależności od danego regionu – powiedziała.
– Ta regionalizacja już istnieje! Na poziomie kontynentalnym, europejskim. Przecież pomiędzy poszczególnymi krajami mamy zróżnicowane płace minimalne. Łatwo sobie wyobrazić, co by było gdyby była jedna stawka płacy minimalnej w całej Europie. Polska opowiadała się przeciwko podwyższaniu i ujednolicaniu tych stawek, bo wszyscy zdawali sobie sprawę, że to byłoby niekorzystne nie tylko dla naszych pracodawców, ale też i dla pracowników, którzy straciliby pracę, bo nasze firmy wypadłyby z rynku. Pytanie więc, dlaczego tak boimy się tej regionalizacji na poziomie krajowym, której bronimy na poziomie unijnym – podsumował Mikołaj Kruczyński, Koordynator Rady Przedsiębiorców.
RadioZET.pl/PAP/Rzecznik MŚP
Oceń artykuł