Ropa z Wenezueli uratuje nas przed wysokimi cenami? „To nie wynik problemów z podażą”
USA zapowiedziały częściowe wycofanie się z sankcji gospodarczych na Wenezuelę. Dwa przedsiębiorstwa dostały pozwolenie na rozpoczęcie dostaw ropy naftowej do Europy. Ma ona zastąpić surowiec sprowadzany z Rosji, na który Unia Europejska nałożyła embargo. Czy dzięki dostawom ceny spadną?

Ceny paliw biją na stacjach kolejne rekordy. Na wielu stacjach za PB 95 trzeba już płacić powyżej 8 zł za litr. Kierowcy obawiali się, że to jeszcze nie koniec, dzieląc się zdjęciami pylonów z miejscem na dodatkową, czwarty znak, uważając to za przygotowywanie się Orlenu do cen przekraczających 10 zł za litr.
Szósty pakiet sankcji na Rosję wprowadzi embargo na ropę naftową, co stawia kraje Wspólnoty przed koniecznością zapewniania dostaw z innych kierunków. Lukę wypełnić ma Wenezuela – USA zapowiedziały poluzowanie sankcji. Ropa naftowa będzie mogła być sprzedawana Europie. Amerykański korespondent Radia ZET Daniel Bociąga doniósł, że pierwsze dostawy mogłyby dotrzeć na Stary Kontynent nawet już w lipcu.
Ropa z Wenezueli. Jak wpłynie na ceny na stacjach?
Unia Europejska zdecydowała, że w ciągu sześciu miesięcy wprowadzony zostanie zakaz zakupu ropy naftowej z Rosji dostarczanej do państw członkowskich drogą morską, a w ciągu ośmiu miesięcy zakaz sprowadzania produktów ropopochodnych. Pozostawiono możliwość sprowadzania surowca z Rosji poprzez ropociągi, embargo obejmie jednak około 70 procent kupowanej do tej pory rosyjskiej ropy.
Żeby uniknąć kryzysu, Wspólnota musi znaleźć alternatywne kierunki dostaw i liczyć na zwiększenie wydobycia przez kraje OPEC. Jednym z możliwych rozwiązań problemu jest kupno ropy naftowej w Wenezueli. Obecnie na kraj nałożone są sankcje, które uniemożliwiają taki zakup.
- Wenezuela może liczyć na przychylność Amerykanów i stopniowe znoszenie nałożonych przed dwoma laty obostrzeń na ten kraj. W praktyce to także dla Wenezueli powrót do roli ważnego gracza w światowym obrocie ropą. Nieoficjalnie, jak podał Reuters, administracja Bidena liczy, że poprzez wyciągnięcie gałązki oliwnej, skłoni reżim Maduro do rozmów z tamtejszą opozycją - poinformował Daniel Bociąga.
Zapytaliśmy Urszulę Cieślak z BM Reflex, czy ropa z Wenezueli rzeczywiście może nas uratować i obniżyć ceny paliw. Ekspertka wskazała, że nie znając szczegółów, nie sposób należycie ocenić wpływ nowej umowy na rynek. Wskazała jednak, że raczej nie należy spodziewać się powrotu do czasów sprzed wojny, a przestawienie się na nowy gatunek ropy może być dla europejskich rafinerii problematyczne.
- Czy mamy już konkret? Pamiętam, że jak wybuchła wojna, byliśmy o krok od podpisania umowy z Iranem. I do niczego jeszcze nie doszło. Na razie mamy zapowiedź, prawdopodobnie teraz trwają ustalenia szczegółów, pytanie, jakie zostaną przyjęte warunki. Nie wiadomo, kiedy będzie porozumienie. Trzeba zdać sobie sprawę, że nie każdy kraj, nie każda rafineria będzie w stanie taką ropę przetworzyć. Wydaje się, że surowiec z Wenezueli jest najbardziej odpowiedni dla Europy. Każda rafineria przerabia poszczególne gatunki ropy, bo ma określone technologie i możliwości – stwierdziła Urszula Cieślak.
Specjalistka BM Reflex wskazała, że dziś wysokie ceny paliw nie wynikają tak naprawdę z braku ropy naftowej, którą w przyszłości zapewniać miałyby po części dostawy z Wenezueli.
- Z całą pewnością każda dodatkowa ilość ropy będzie uspokajała i stabilizowała rynek. Natomiast tak naprawdę to jak ten rynek będzie wyglądał, dowiemy się za kilka miesięcy, kiedy będzie już obowiązywał ten unijny zakaz importu ropy naftowej z Rosji i zobaczymy, jak rynki będą do tego podchodziły. Dzisiaj to jeszcze nie jest wynik problemów z podażą ropy naftowej, dziś rynki koncentrują się w większym stopniu na zapewnieniu dostaw paliw gotowych. Pytanie, czy wysoki poziom cen nie będzie wpływał na ograniczenie konsumpcji, bo jeśli tak, to paliwa będzie potrzeba mniej i sytuacja będzie się przez to uspokajała – zapowiedziała Cieślak.
Czy ropa z Wenezueli uratuje portfele polskich kierowców? W najbliższych miesiącach raczej nie ma co na to liczyć, ceny pozostaną na wysokim poziomie. Jesteśmy bowiem w wakacyjnym szczycie popytowym.
- Każde informacje o zwiększeniu podaży z alternatywnych do rosyjskiego kierunków, które docierają na rynek, powinny go uspokajać. Obecnie jednak najważniejszym problemem jest zapewnienie dostaw paliw gotowych, nie surowca czyli ropy, tylko już produktów przetworzonych. Zapasy są na bardzo niskim poziomie, a mamy szczyt letniego zapotrzebowania na paliwa. Dlatego mamy nerwową sytuację: o ile ceny surowców są w miarę stabilne, nie mamy bicia kolejnych rekordów cenowych, o tyle w przypadku paliw ceny rosną, zwłaszcza w przypadku benzyny – podsumowała Urszula Cieślak.
RadioZET.pl/Radio ZET