Oceń
Ceny paliw to problem nie tylko dla kierowców, lecz także całej gospodarki. Polska, tak jak Węgry, zdecydowała się na interwencję mającą zapobiec jeszcze większej inflacji. W naszym kraju w ramach tarczy antyinflacyjnej zmniejszono stawkę podatku VAT, akcyzy oraz zniesiono podatek handlowy. Na Węgrzech Orban wprowadził cenę maksymalną, wynoszącą 480 forintów za litr Pb95 lub oleju napędowego.
Ceny okazały się być tak atrakcyjne dla mieszkańców sąsiednich krajów, że pojawiło się zjawisko „turystyki paliwowej”, która zaczęła „zagrażać zaopatrzeniu Węgier w benzynę”. Z tego powodu obowiązywać będą dwie ceny: niższa dla obywateli oraz wyższa dla kierowców z zewnątrz.
Węgry wprowadziły wyższe ceny paliw dla cudzoziemców. Będzie kara od UE?
Gulyas stwierdził, że zagraniczni kierowcy tankując na węgierskich stacjach „dopuszczali się nadużyć” ze względu na różnicę w cenach. Paliwo sprzedawane jest na Węgrzech poniżej kosztów, im więcej osób spoza kraju zatankuje samochód, tym większe będą straty.
Ceny regulowane na paliwo zostały wprowadzone już w połowie listopada 2021 roku. Wolnorynkowo litr paliwa kosztowałby na Węgrzech między 7 a 8 zł, narzucona przez rząd Orbana opłata to około 5,60 zł (480 forintów). Oszczędność dla tankujących jest więc znaczna.
W Polsce, gdzie rząd lubi chwalić się „najniższymi w Europie cenami paliw”, za litr benzyny trzeba płacić niemal 8 zł. W innych krajach ceny sięgają nawet w przeliczeniu 11 zł za litr, a więc kierowcy muszą płacić w nich niemal 2 razy więcej, niż na Węgrzech.
Orban wprowadził stan wyjątkowy, pozwalający na rządzenie za pomocą dekretów. Zróżnicowanie cen paliw to jedna z pierwszej tak podjętej decyzji.
Węgry mogą jednak łamać prawo europejskie, które stanowi, że nie można dyskryminować nikogo – także poprzez wyznaczanie różnych cen – ze względów etnicznych. Wprowadzenie wyższych cen dla cudzoziemców może łamać to postanowienie.
RadioZET.pl/PAP
Oceń artykuł