,

Autozapis do PPK. „Pieniądze, które się po prostu należą”

01.03.2023 14:52

- Osoby, które decydują się wypisać z Pracowniczych Planów Kapitałowych robią sobie finansową krzywdę, gdyż rezygnują z należnych im ekstra pieniędzy –stwierdził Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, podmiotu odpowiedzialnego za PPK.

pieniądze w rękach
fot. Bartlomiej Magierowski/East News

PPK upomniały się 1 marca o 8 mln pracujących Polaków, którzy wcześniej zrezygnowali z partycypacji w programie. To pierwszy z mających odbywać się co 4 lata autozapisów – prowadzący Pracownicze Plany Kapitałowe mają nadzieję, że dzięki automatycznemu wpisywaniu do programu na dodatkowe oszczędzania na emeryturę zdecyduje się więcej przyszłych seniorów. Polacy zdają sobie w związku z tym mnóstwo pytań – między innymi o to, czy pieniądze z PPK mogą zostać zabrane przez rząd jak środki z OFE. O faktach i mitach dotyczących Planów opowiedział Bartosz Marczuk.

Autozapis PPK. Należne „ekstra pieniądze”

Polacy skazani są w przyszłości na niskie emerytury – stopa zastąpienia świadczeń wyliczanych przez ZUS (czyli stosunek wypłaty z Zakładu do wysokości otrzymywanej pensji) spadnie z obecnych 50 procent do 25-30 procent. Większość z nas będzie otrzymywać tylko emeryturę minimalną – jak wyliczył w podcaście „Biznes. Między wierszami” dr Tomasz Lasocki, środki z PPK mogą stanowić nawet drugie tyle.

W samych superlatywach o perspektywach stojących przez partycypantami PPK wypowiedział się Bartosz Marczuk.

- Każdy pracownik, który zdecyduje się oszczędzać w PPK, jeśli wyłoży miesięcznie okrągłe 100 zł – tyle wynosi wpłata od pensji 5000 zł brutto - prawie drugie tyle, czyli 95 zł, dostanie od swojego pracodawcy i państwa. Czyli za moje odłożone 100 zł mam zaoszczędzone niemal 200 zł. Dlatego uważam, że ludzie, którzy decydują się wypisać z PPK robią sobie finansową krzywdę, gdyż rezygnują z należnych im ekstra pieniędzy. Takich odsetek nie ma w żadnym banku, to jest poza dyskusją: nikt nie daje niemal stuprocentowego zysku od razu, tylko dlatego, że decydujemy się oszczędzać – przypomniał Marczuk. Opublikowaliśmy tabelę pokazującą jak wyglądają wpłaty na PPK obciążające pensję pracownika w porównaniu do bonusów od pracodawcy i państwa.

- Żeby nie być gołosłownym: w tej chwili na koncie PPK jest 13,1 mld zł, a struktura aktywów układa się tak, że zaledwie 52 procent tych pieniędzy pochodzi ze składki pracowników, a prawie drugie tyle, 48 procent, pochodzi od pracodawców i od państwa. Ludzie, którzy bezrefleksyjnie wypiszą się z PPK, stracą pieniądze, które im się po prostu należą – przekonywał wiceprezes PFR.

Marczuk odniósł się także do nieufności, jaką darzone są PPK z powodu pamięci o tym co stało się ze środkami z OFE, zapewniając, że mamy do czynienia z zupełnie innymi, nieporównywalnymi sytuacjami.

- To prawda, że ludzi zniechęca do PPK pamięć o tym, w jaki sposób państwo zagarnęło środki z OFE. Mówią: „znów przyjdą i zabiorą”. Podchodzę do tego ze zrozumieniem, ale uspokajam: w ustawie o PPK wmontowano cały szereg bezpieczników, żeby taką rzecz uczynić w przyszłości niemożliwą. Po pierwsze: pieniądze zgromadzone w PPK to są moje prywatne pieniądze i te, które dostałem od pracodawcy i od państwa, a nie składki do ZUS, jak było w OFE. Po drugie: w PPK to my sami decydujemy, czy jesteśmy, czy nie jesteśmy uczestnikami, ile wpłacamy i kiedy wypłacamy. W OFE tego nie było: mieliśmy składkę emerytalną, obowiązek uczestnictwa, a potem to politycy mieli zdecydować, w jaki sposób te pieniądze dostaniemy. Po trzecie: w OFE zawsze była dyskusja, czy to są prywatne czy publiczne pieniądze, wreszcie Trybunał Konstytucyjny orzekł, że publiczne. W PPK jest art. 3. ustawy, który w jasny sposób mówi, że to są prywatne pieniądze każdego uczestnika – podkreślił Marczuk.

- W PPK możemy te pieniądze wypłacić nawet po miesiącu oszczędzania. Jeśli robię to przed ukończeniem 60 lat dostaję wtedy całość swoich wpłat i 70 procent tego, co wpłacił mi pracodawca na konto bankowe, a 30 procent wpłat firmy idzie do ZUS na moją przyszłą emeryturę. To, co dało mi państwo - przepada. Oczywiście, jeśli dotrwam do 60 lat, dostaję zwrot całej zgromadzonej kwoty. Poziom zabezpieczenia tych pieniędzy jest tak duży, że – gdyby jakiś polityk chciał je zabrać – można by to porównać do sytuacji, w której nacjonalizowane są nasze mieszkania czy samochody – dodał wiceprezes PFR.

loader

RadioZET.pl/PAP

Logo radiozet Dzieje się