Burza po filmie Biedronki. Internauci grzmią: „żadne pieniądze nie są tego warte”
Sieć Biedronka opublikowała w mediach społecznościowych film, który przedstawia kulisy pracy w sklepie. Zdaniem internatów wizja przedstawiona przez największego w Polsce prywatnego pracodawcę znacznie odbiega od realnych warunków zatrudnienia. O stanowisko poprosiliśmy Jeromino Martins, właściciela słynnej sieci sklepów.

Biedronka pochwaliła się w sieci nagraniem, przedstawiającym, jak wygląda praca w jednym ze sklepów. Wideo pokazuje procedury dotyczące zarządzania zmianą i podziału obowiązków w sklepie. Słowem: ład, porządek, organizacja i zadowoleni pracownicy. Nieco inny obraz pracy w Biedronce wyłonił się spośród ponad 1500 komentarzy pod filmem udostępnionym na Facebooku.
„Mobbing i brak terminowych płatności”. Biedronka w ogniu krytyki
Nagranie zostało opublikowane na stronie „Praca w Biedronce”. Pod filmem pojawiły się zarówno przychylne sieci komentarze, jak i te poddające w wątpliwość wiarygodność opublikowanego wideo. Krytycznych uwag było znacznie więcej niż pochwał.
Internauci wytknęli sieci m.in. niedobór pracowników, który skutkować miałyby tym, że jeden pracownik „robi za trzech”, mobbing, dyskryminację, nieterminowe płatności, zatrudnianie na podstawie śmieciówki i niejasne zasady awansu. Oto przykładowe komentarze:
„Śmiech na sali najpierw trzeba zatrudnić więcej osób, a potem mówić co jest do zrobienia”.
„Nawet najlepszy marketing nie pomoże Wam w pozyskaniu pracowników. Założenia to jedno...praktyka to drugie. W większości miejsc toksyczne zachowania, wprowadzanie pracownika w błąd przez przełożonych, uprzedzenie i dyskryminacja”
„Bzdura tak to nie wygląda. Pracowałam w Biedronce i w życiu już bym tam nie wróciła. Nie ma ludzi do pracy, jedna osoba musi robić wszystko. Grafiki ustalane jak się podoba kierownikowi, a jak się odezwiesz, to cię przenoszą. Dziwie się, że jeszcze nikt się za to nie wziął”.
„Mam wielu znajomych, którzy się pokusili o pracę w Biedronce. Mobbing i dyskryminacja jest na porządku dziennym. Żadne pieniądze nie są tego warte. Znam tyle nieprzychylnych historii z Waszych sklepów, że można by książkę napisać o pracy u Was”.
„Jeden wielki bałagan jak jest mało pracowników na zmianie sto tysięcy wytycznych, a jeszcze więcej do zrobienia”.
„Przerwy jak się uda to jest to 15 min, ale zazwyczaj albo jesz w locie, albo wcale...”.
„Na zmianie 3 osoby nie wiadomo, w co ręce włożyć. Dzwonek na kasę , chłodnia stoi nie skończona, piec wyje, bułki się upiekły i jeszcze piekarz naparza dzwonkiem na rampie. Kto tego nie przeżył, nie zrozumie”.
Internauci pisali także o problemach ze zdrowiem na skutek pracy w sklepach tej sieci. Mówili także, że w wielu przypadkach L4 kończyło się posądzeniem ich o symulowanie choroby. Nie zabrakło także uwag dot. nieterminowych płatności.
Sieć wypowiedziała się m.in. pod komentarzami internatów. W odpowiedzi zachęcała pracowników, by zgłosili sprawę np. na infolinie płacowo-kadrową lub przesłali wiadomość do Biura Obsługi Klienta, lub Pracownika.
O nagranie i uwagi internatów zapytaliśmy sieć Biedronka.
„Wspominane wideo pokazuje krótki fragment dotyczący jednej ze zmian w sklepie i powstało z udziałem pracowników sklepu. Odnosząc się do treści internetowych komentarzy, należy mieć na uwadze, że obraźliwe wypowiedzi mogą dotknąć konkretne osoby, które pomagają nam w trakcie codziennych zakupów. Jesteśmy otwarci na informację zwrotną i działamy w sposób systemowy, dlatego nasi pracownicy mają zagwarantowaną możliwość anonimowego zgłaszania ewentualnych nieprawidłowości do Biura Obsługi Pracowników, a każdy zgłoszony sygnał jest sprawdzany przez doświadczony zespół koordynatorów do spraw relacji pracowniczych” – czytamy w odpowiedzi.
RadioZET.pl