Ceny paliw po podwyżce VAT. Orlen: to nie cud, to bardzo dobre zarządzanie

16.02.2023 17:06

Po zlikwidowaniu tarczy antyinflacyjnej od 1 stycznia 2023 roku paliwa obłożone są z powrotem VAT 23 procent. Powinno to zwiększyć cenę za litr o około 1 zł, Orlen jednak obniżył stawki hurtowe i koszty tankowania dla kierowców nie zmieniły się nawet o grosz. - Jak pan zobaczy jak to działa, to pan wie, że to nie jest cud, tylko po prostu bardzo dobre zarządzanie – skomentował Adam Czyżewski, główny ekonomista Orlenu.

znak drogowy i pylon z cenami paliw
fot. Adam Burakowski/REPORTER/East News

Ceny paliw wywołały na przełomie roku bardzo gorące dyskusje, szczególnie po „cudzie przy dystrybutorach”, jakim obwołano brak podwyżek detalicznych po przywróceniu stawki VAT do pełnych 23 procent. „Sztuczka” polegała na odpowiednim obniżeniu cen hurtowych, tak by po doliczeniu podatku od wartości dodanej klient końcowy płacił dokładnie tyle samo, ile z niższym VAT. Utrzymując wcześniej podwyższone ceny Orlen zarobił na kierowcach dodatkowe 2,5 mld zł – wyliczyła opozycja, a Marcin Zieliński z FOR oszacował dla RadioZET.pl, że zwiększyło to inflację o 0,4 punktu procentowego. Polacy zaczęli więc głośno zastanawiać się, czy notujący rekordowe zyski PKN po prostu ich nie „doi”. Powtórzyliśmy to pytanie Adamowi Czyżewskiemu, który wytłumaczył, że żadnego „cudu” wobec niego nie było, a poziom cen wynikał z „bardzo dobrego zarządzania”.

„Żadnego cudu nie było”. Orlen o cenach paliw

Główny ekonomista Orlenu odpowiadając na pytanie o „dojenie” kierowców w podcaście „Biznes. Między wierszami” wytłumaczył, jak wygląda sytuacja na rynkach ropy naftowej oraz paliw – które, jak wyjaśnił ekspert, zupełnie się „rozjechały” – oraz dodał, że koncern jest tak naprawdę „biorcą cen”, które wyznaczane są przez rynki międzynarodowe.

Adam Czyżewski nie zgodził się z tezą, że na przełomie roku doszło do „cudu” dotyczącego cen paliw. Odpowiadając na ten zarzut stwierdził, że takie rozwiązanie wynikało wprost z mechanizmów, jakie rządzą rynkiem. Przedstawił także skutki, jakie miałyby ewentualne alternatywne decyzje.

- Gdy pan pójdzie do prestidigitatora i on coś pokaże, to może się wydawać, że to jest cud. Jak pan zobaczy jak to działa, to pan wie, że to nie jest cud, tylko po prostu bardzo dobre zarządzanie. To wyglądało w ten sposób, że mieliśmy do wyboru – i to jest decyzja rządu – czy przywrócić ten VAT i w jakiej wysokości. Zdecydował, i też wcześniej powiedział, że przywróci go do pełnej stawki. Mieliśmy więc trzy wyjścia, wszystkie niedobre dla nas. Gdybyśmy przerzucili ten VAT na klientów, to cudu by nie było, ale byłby straszny raban, że o złotówkę cena wzrosła. „Miłośnicy” Orlenu, ci co krytykują, na pewno nie byliby zadowoleni. Gdybyśmy to rozłożyli, tu trochę i tu trochę, to też by cena wzrosła i obniżylibyśmy swoje zyski. Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, żeby obniżyć cenę hurtową w zakresie kompensującym VAT, do poziomu który gwarantował i gwarantuje nadal opłacalność importu – wyjaśni Czyżewski.

- Gdybyśmy podnieśli cenę detaliczną, to stracilibyśmy klientów i mniej sprzedali. Utrzymaliśmy ją, bo była to cena równoważąca popyt z podażą, obniżyliśmy cenę hurtową, w miejsce tej obniżki wszedł VAT i cena detaliczna się nie zmieniła. Pojawiają się pytania, dlaczego tego wcześniej nie zrobiliśmy. Ano dlatego, że gdybyśmy obniżyli cenę wcześniej, a nie byłoby tej kompensaty vatowskiej, to cena detaliczna by spadła, popyt krajowy by wzrósł, nie opłacałoby się importować, opłacałoby się wywozić paliwo. Prędzej czy później powtórzylibyśmy sytuację węgierską. Myślę, że zrobiliśmy ruch, za który nas ganią, ale który był dobry dla kierowców, bo cena po podwyżce VAT nie wzrosła – dodał przedstawiciel Orlenu.

Dlaczego ważne było utrzymanie opłacalności sprzedaży paliw do Polski i czym skończyłoby się obniżenie ceny? Adam Czyżewski wytłumaczył, że zużywamy więcej benzyny i diesla, niż produkujemy w krajowych rafineriach.

- W przypadku diesla sprowadzamy spoza Polski około 30 procent krajowego zużycia, w przypadku benzyn to około 20 procent. Ale chcę powiedzieć wyraźnie – nawet gdybyśmy nie importowali paliwa, to nie było możliwości ustalenia niższych cen. Na przykład Węgry są takim krajem, który eksportuje paliwo, mają nadwyżki. Oni obniżyli ceny i paliwa zabrakło, bo zaczęli eksportować więcej niż zwykle, bo mieli taniej – stwierdził główny ekonomista Orlenu.

Adam Czyżewski odniósł się także do zarzutu, że ceny netto w Polsce (a więc przed opodatkowaniem) były wyższe, niż w wielu europejskich państwach.

- W krajach, które kupowały rosyjskiego diesla, cena bez podatków była dużo niższa niż w Polsce, my nie kupujemy oleju napędowego z Rosji od samego początku, od wybuchu wojny. Myśmy kupowali to samo paliw drożej, no więc u nas w grudniu było widać, że po odliczeniu podatków baza była wyższa niż w innych krajach. To dlatego, że tam był diesel rosyjski, a u nas go nie było – wyjaśnił przedstawiciel koncernu.

loader

RadioZET.pl