Ceny paliw zaskoczą kierowców. Przedwyborcza gorączka na stacjach
W drugiej połowie września ceny benzyny 95 i diesla na części stacji paliw mogą spaść poniżej 6 zł za litr - oceniło w piątek Biuro Maklerskie Reflex. Jak wskazało, spadki cen paliw są konsekwencją obniżek na polskim rynku hurtowym. Na świecie ropa naftowa i paliwa drożeją.

Ceny paliw we wrześniu zachowują się co najmniej dziwnie. Zazwyczaj kierowcy błyskawicznie odczuwali każdą podwyżkę kwoty, jaką płaciły koncerny za baryłkę ropy. Z opóźnieniem za to na stacje witały wszelkie obniżki. Teraz doszło do odwrócenia sytuacji: surowce na rynkach międzynarodowych drożeją, a w Polsce w międzyczasie tanieją. Analitycy przewidzieli, że litr benzyny można będzie kupić za mniej niż 6 zł.
Ceny paliw. „Wyborcza promocja” Orlenu
Wysokość cen paliw budzi spore kontrowersje, w podcaście „Biznes. Między wierszami” spytaliśmy więc głównego ekonomistę Orlenu, Adama Czyżewskiego, czy prawdziwe są zarzuty kierowców, że koncern „doi Polaków”. Ekspert wytłumaczył, że PKN jest „biorcą cen”, które wyznaczane są na poziomie światowym, i co prawda notuje rekordowe zyski, ale nie z własnej inicjatywy. Orlen musi sprzedawać po cenach, które wyznaczane są przez giełdy światowe, żeby zapewnić bezpieczeństwo paliwowe kraju. Wyznaczenie zbyt niskiej ceny doprowadzić ma do wykupienia paliw przez podmioty zagraniczne: w takim przypadku zabraknie ich dla polskich kierowców.
Jak oszacowało BM Reflex, w ciągu ostatniego tygodnia średnia cena litra benzyny 95 spadła o 27 groszy, a oleju napędowego o 19 groszy. Drożał natomiast autogaz, ale mniej niż w poprzednich tygodniach - o 2 grosze na litrze. Chociaż do średniego poziomu 6 zł za litr jeszcze brakuje, to nie wykluczone, że w drugiej połowie września będziemy tankować benzynę Pb95 i diesla po 5,99 zł za litr, przynajmniej na części stacji - zaznaczyło Biuro.
Wskazano, że spadki cen paliw na stacjach są konsekwencją obniżek cen na rynku hurtowym. Hurtowe ceny spot w rafineriach na terenie kraju od początku września spadły w przypadku benzyny 95 o blisko 10 procent, a oleju napędowego o blisko 6 procent. Reflex przypomniał, że ceny listopadowej serii kontraktów na ropę Brent ustanowiły nowe tegoroczne maksima w rejonie 94 dol. za baryłkę. Ropa naftowa Brent pozostaje najdroższa od połowy listopada 2022.
- Na stacjach powinno być drożej. Teoretycznie. W każdym kraju, w którym nie ma wyborów, ceny by rosły, bo szaleją ceny ropy. Jeśli cena ropy rośnie, a dolar traci, to cudów nie ma, cena na stacji powinna być dużo wyższa. Ale Orlen, monopolista, nie sprzedaje natychmiast tego, co importuje. Cena zawsze zależała od tego, co dzieje się na giełdach. Teraz jest wręcz odwrotnie, ceny spadają. Wszystko zależy od tego, co się stanie po wyborach i jak zarząd Orlenu będzie z tego rozliczany – stwierdził w Wirtualnej Polsce Piotr Kuczyński, analityk DI Xelion.
Niekorzystnie na ceny paliw działa także tąpnięcie wartości złotego, do którego doszło po niespodziewanym obniżeniu przez RPP stóp procentowych o 0,75 punktu procentowego. Ropę naftową kupujemy płacąc dolarami, nawet przy tej samej cenie za baryłkę w złotych kosztowałaby więc więcej. Część ekonomistów zasugerowała, że działania Orlenu mają zbić inflację, żeby jeszcze przed wyborami spadłą ona poniżej 10 procent. Paliwa stanowią znaczną część koszyka inflacyjnego ZUS, spadek ceny na stacjach może więc zrekompensować podwyżki w innych rejonach.
„Katastrofa paliwowa na Węgrzech to efekt zbytniej ingerencji w zasady wolnego rynku. Teraz brakuje tam paliw i jest drożej niż na polskich stacjach. Ostrzegałem przed takim scenariuszem, kiedy politycy opozycji nawoływali, by ceny paliwa sztucznie obniżać” – pisał w serwisie X prezes Orlenu Daniel Obajtek, komentując problemy Węgier z zapewnieniem odpowiedniej podaży paliw po utrzymywaniu sztucznych, niższych niż rynkowe cen na stacjach.