Emerytury stażowe na wybory. „Władza nie musi się uginać”

31.01.2023 16:49

- Politycznie wydaje się, że grupa osób oczekujących emerytur stażowych nie jest na tyle mocna i głośna, żeby władza musiała się przed nią uginać – ocenił szanse na zrealizowanie obietnicy z prezydenckiej kampanii wyborczej dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego. Rządzący będą raczej starać się zdobyć głosy osób, które świadczenia już dostają – przewidział ekspert.

protest w sprawie emerytur stażowych
fot. Jakub Kaminski/East News

Emerytury stażowe to obietnica wyborcza Andrzeja Dudy, która wciąż nie została spełniona. Za ich wprowadzeniem opowiadali się związkowcy, którzy przekonywali, że nie ma zgody Polaków na pracę aż do śmierci. Szanse na ich wywalczenie w rozpoczynającej się kampanii wyborczej do parlamentu Antoni Kolek ocenił jako nikłe: jego zdaniem „emerytury wyborcze” będą oferowane innemu elektoratowi.

Emerytury stażowe. „Wybrano inną grupę do transferów wyborczych”

- Emerytury stażowe zostały obiecane w kampanii prezydenckiej i od tego czasu nie zostały zrealizowane. Co więcej, zarówno pan premier, jak i prezes mówili, że to nie jest dobre rozwiązanie, podając argument, że byłby to tak naprawdę drugi dochód, że te osoby i tak by dalej pracowały – stwierdził w podcaście „Biznes. Między wierszami” prezes Instytut Emerytalnego. Antoni Kolek wyjaśnił w nim między innymi, z jakimi negatywnymi konsekwencjami wiązałoby się wcześniejsze przechodzenie na emeryturę.

Ekspert podkreślił, że idea emerytur stażowych powstała z powodu realnego problemu. Wyjaśnił jednak, że nie jest najlepszych jego rozwiązaniem, bo walczy ze skutkami, a nie przyczynami przemęczenia zawodowego.

- Jestem za tym, żeby emerytury stażowe były w systemie ubezpieczeń społecznych, tylko pozostaje pytanie, jakie powinny być inne parametry tego systemu. Jeśli wiek emerytalny będzie na poziomie 67 lat, to pewnie większość osób by się zgodziła, że po przepracowaniu 45 lat zasadne jest prawo do emerytury stażowej. Jeśli jednak zostaniemy przy wieku emerytalnym 60/65 i ustanowili emerytury stażowe po na przykład 30 latach pracy, to nagle może się okazać, że będziemy mieć bardzo młodych emerytów, którzy tak naprawdę wcale nie potrzebują takiego świadczenia. W przypadku emerytur stażowych często mówi się, że są one dla osób zmęczonych pracą do tego stopnia, że nie są już w stanie dalej pracować. Dobrze – ale w takim razie nie system emerytalny, ale inne formy państwowych instrumentów i polityki rynku pracy powinny tu być aktywne. Na przykład możliwość zmiany pracy, przeszkolenia, zatrudnienia tylko na część etatu czy dofinansowania miejsca pracy – powiedział Antoni Kolek.

- Sprowadzanie rozwiązywania problemów pracujących do stwierdzenia, że będzie można pójść wcześniej na emeryturę, jest formą „pójścia na łatwiznę”, zamiast rozwiązywania nieprawidłowości jest ich wyciszanie. To tylko tworzy kolejne osoby, które są uzależnione od transferów, na które te transfery bardzo mocno wpływają, i które prędzej czy później „odwdzięczą się” w ramach głosu wyborczego na tych, którzy to obiecali i zrealizowali, a zapewne obiecają znacznie więcej – ostrzegł szef IE.

Czy takie „pójście na łatwiznę” może być elementem kampanii wyborczej, po której emerytury stażowe mogłyby zostać wdrożone? Tutaj Kolek nie ma dobrych wiadomości dla oczekujących wprowadzenia takiego rozwiązania.

- Politycznie wydaje się, że grupa osób oczekujących emerytur stażowych nie jest na tyle mocna i głośna, żeby władza musiała się przed nią uginać. Widocznie wybrano inną grupę, do które transfery są adresowane: tych już obecnych, pełnoprawnych emerytów, i pewnie na tych bardziej władza liczy – wyjaśnił prezes Instytutu Emerytalnego.

loader

RadioZET.pl