,

Można „zjeść PPK i mieć PPK”. Polacy podnoszą sobie pensje i emerytury jednocześnie

21.03.2023 13:13

Zamiast sumiennie oszczędzać na przyszłą emeryturę można środki z Pracowniczych Planów Kapitałowych konsumować tu i teraz, a i tak podwyższać sobie przyszłe świadczenie. Na taki scenariusz autorzy PPK nie wpadli.

pieniądze przekazywane z ręki do ręki
fot. Bartlomiej Magierowski/East News

PPK sięgnęły 1 marca po 8 mln pracowników, którzy postanowili nie skorzystać z propozycji dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Zgodnie z ustawą przedstawiono im ją więc ponownie w postaci pierwszego ponownego autozapisu. Jeśli nie złoży się nowej deklaracji o opuszczeniu programu, automatycznie stanie się jego partycypantem i zacznie odkładać pieniądze na starość. Chyba, że skorzysta się ze sprytnego sposobu na danie sobie jednocześnie dwóch podwyżek: zarówno pensji, jak i emerytury.

Natychmiastowa podwyżka dzięki PPK. Wzrośnie także emerytura

- Środki przekazywane do PPK pozostają prywatnymi pieniędzmi Polaków – zapewnił w podcaście „Biznes. Między wierszami” Robert Zapotoczny, współautor ustawy o Planach. Żeby oszczędzać na większą emeryturę, trzeba poświęcić 2 procent swoich zarobków. 1,5 procent z własnej kasy dopłaci pracodawca, niemal 500 zł w pierwszym roku i połowę tej kwoty w przyszłych dorzuci pracodawca. Część z tych pieniędzy można odebrać natychmiast.

Zamiast sukcesywnie odkładać kapitał na wypłaty na emeryturze część Polaków zaczęła wypłacać pieniądze co miesiąc. W takim modelu traci się co prawda możliwość otrzymania dopłat od państwa, jako że opłata powitalna przelewana jest na konto partycypanta po 3 miesiącach, a premia roczna po 12 miesiącach, w dalszym ciągu ma się jednak dostęp do 1,5 procent wynagrodzenia, czyli kwoty dopłaconej przez pracodawcę. Nie można jej wypłacić w całości, ale właśnie zaprojektowany mechanizm wycofywania środków z PPK sprawia, że można dzięki niemu upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Bez żadnych konsekwencji można wycofać z PPK własne 2 procent pensji, uzyskując całkowity „zwrot” inwestycji. W przypadku 1,5 procent wpłaty od pracodawcy sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Na rękę można bowiem otrzymać 70 procent tej kwoty. Pozostałe 30 procent przelewane jest do ZUS jako składka na ubezpieczenie emerytalne.

Nadwyżka otrzymywanego na rękę zwrotu to 1,05 procent wynagrodzenia – taką błyskawiczną „podwyżkę” można sobie sprawić, wycofując środki z PPK co miesiąc. Jednocześnie na konto emerytalne trafia dodatkowa składka w wysokości 0,45 procent wynagrodzenia, zwiększając zgromadzony kapitał i podwyższając wysokość świadczenia, jakie wyliczy ZUS. Wzrośnie ono oczywiście znacznie mniej, niż wynosiłyby dopłaty z PPK, gdyby kontynuować oszczędzanie zgodnie z wizją przyświecającą autorom PPK.

- Stety lub niestety – lepiej, żeby ludzie na początku przekonali się, że jest taka możliwość, niż żeby w ogóle nie oszczędzali. Część z tych osób może skorzysta z tego, żeby się przekonać, że rzeczywiście mają dostęp do tych pieniędzy, i na to liczymy, a część po sprawdzeniu, że taka możliwość istnieje po prostu będzie dalej oszczędzało – podsumował odkryty przez Polaków „kruczek” Robert Zapotoczny.

loader

RadioZET.pl

Logo radiozet Dzieje się