Niepokojący trend w Polsce. Sklepy zamykają się w zatrważającym tempie
Zakaz handlu w niedzielę przyczynił się upadku sklepów? „Od objęcia władzy przez PiS zniknął niemal co dziesiąty sklep spożywczy” – podała „Rzeczpospolita”.

Zakaz handlu w niedziele miał być szansą dla małych sprzedawców, by stawić czoła bogatszym i większym konkurentom. Właściciele małych sklepów mogą bowiem stawać za ladą także niedziele niehandlowe, co być może dałoby im przewagę, gdyby zakaz handlu nie był przez długie miesiące obchodzony przez większe sieciówki. Według szacunków Dun & Bradstreet, przygotowanych dla „Rzeczpospolitej”, w ostatnich sześciu miesiącach rynek handlu detalicznego mierzony liczbą sklepów detalicznych skurczył się o blisko 2 tys.
"Za rządów PiS zniknął co dziesiąty sklep"
Z danych wynika, że liczba sklepów na polskim rynku na koniec czerwca 2023 roku wyniosła 370,1 tys. W tej liczbie największa grupa to sklepy ogólnospożywcze, których ubyło 500.
Małe sklepy nie są w stanie oferować niższych cen niż duże sieciówki, w dobie dwucyfrowej inflacji wielu Polaków nie może pozwolić sobie nawet na „awaryjne” zakupy w sklepie osiedlowym. – Duże sieci handlowe często korzystają z ekonomii skali, co oznacza, że mogą negocjować niższe ceny u dostawców na podstawie większych wolumenów zakupów. Ponadto duże sieci mają często bardziej rozbudowane systemy logistyczne i infrastrukturę, co może wpływać na efektywność i koszty funkcjonowania – mówiła dla „Rzeczpospolitej” Julita Pryzmont, Hiper-Com Poland. – Małe sklepy, stragany i bazary mogą mieć trudności w konkurowaniu cenami z dużymi sieciami handlowymi – dodaje.
Ze wszystkich zawieszonych w 2022 roku działalności sklepy stanowiły 80 proc. – Wszystko wskazuje na to, że jeśli tak wysoki trend utrzyma się w kolejnych miesiącach, to liczba zawieszonych działalności sklepów na koniec 2023 r. będzie bliska 10 tys., co w porównaniu z końcem 2022 r. będzie stanowić wzrost o prawie 100 proc. – skomentował w rozmowie z dziennikiem Tomasz Starzyk, rzecznik Dun & Bradstreet.
Największe problemy na rynku mają sklepy rybne, księgarnie, czy sklepy obuwnicze, których w ujęciu procentowym zamyka się najwięcej. Eksperci są zdania, że spadek liczby takich miejsc wynika z dominacji e-commerce np. w przypadku księgarni. Coraz więcej osób zamawia książki przez internet np. w sieciówkach, co dobija małe księgarnie.
RadioZET.pl/”Rzeczpospolita”