Od 5 grudnia embargo na ropę z Rosji. Jak wpłynie na ceny paliw?
Już 5 grudnia wejdzie w życie unijny zakaz sprowadzania ropy naftowej z Rosji drogą morską. Czy odcięcie dostaw przełoży się na wzrost cen na stacjach? Wpływ embargo na sytuację kierowców wytłumaczył dla RadioZET.pl Rafał Zywert, analityk rynku paliw ze spółki Reflex.

Ceny paliw wzrosły znacznie w ciągu ostatniego roku z powodu wojny w Ukrainie, a to jeszcze nie koniec „atrakcji”, jakie czekają na kierowców. Unia Europejska zatwierdziła embargo na ropę (od 5 grudnia) i produkty ropopochodne, czyli między innymi benzynę i olej napędowy (od 5 lutego) z Rosji, dodatkowo 1 stycznia do znacznie wyższej wysokości wzrosną podatki nakładane na paliwa. Mimo sprzyjających warunków rynkowych benzyna ani olej napędowy nie tanieją, co według analityków może oznaczać nawet zmowę cenową. Rafał Zywert wyjaśnił, dlaczego paliwa utrzymują cenę oraz co zmieni się na stacjach po każdej z wymienionych dat.
Ceny paliw po wprowadzeniu embargo na ropę z Rosji
5 grudnia, 1 stycznia, 5 lutego – każdy z tych dni ma potencjał, żeby doprowadzić do wzrostu cen na stacjach. Czy kierowcy powinni się obawiać i zacząć na wszelki wypadek tankować na zapas i gromadzić zapasy? Rafał Zywert w podcaście „Biznes. Między wierszami” opowiedział, co dzieje się w branży i jakich w związku z tym ruchów cenowych należy się spodziewać.
- Wchodzące 5 grudnia unijne embargo na import ropy z Rosji drogą morską nie spowoduje skokowego wzrostu cen. Po uchwaleniu zakazu do jego wejścia w życie było 6 miesięcy. Co więcej, embargo zakłada zakaz załadowywania tankowców ropą rosyjską, jeśli jednak zostaną one załadowane wcześniej, to mogą one być rozładowywane aż do 19 stycznia bez zagrożenia sankcjami. Wejście w życie zakazu trochę nam się więc rozszerza. Myślę, że kierowcy nie powinni się obawiać żadnych podwyżek z tego tytułu – uspokoił kierowców ekspert.
Rafał Zywert stwierdził ponadto, że ceny paliw powinny utrzymywać się na stabilnym poziomie aż do końca roku. Jego zdaniem to przygotowywanie się do końca tarczy antyinflacyjnej. Jacek Sasin przyznał, że po 1 stycznia ceny powinny powiększyć się o doliczony wyższy VAT, dodał jednak, że Daniel Obajtek dostał zadanie znalezienia sposobu, żeby podwyżka nie była „drastyczna”. Utrzymywane wysokich cen poprzez nakładanie coraz wyższych marż może być na to sposobem – po 1 stycznia wystarczy zmniejszyć narzut, żeby złagodzić podwyżkę.
- Może do końca roku ceny delikatnie spadną, o 10-15 groszy na litrze. To umożliwi bardziej płaskie przejście w wyższy podatek VAT. Nie zobaczymy większych spadków cen, mimo że sytuacja rynkowa by na to pozwała, ale za to w nowym roku nie zobaczymy dużych podwyżek cen rzędu 80-90 groszy na litrze – stwierdził Zywert.
Skoro ceny w najbliższych czasie się nie zmienią, nie ma też co panikować i tankować na zapas – szczególnie, że masowe najazdy na stacje mogą zachęcać do spekulacji i podnoszenia cen. Rada Zywerta dla kierowców jest prosta – jeździć i tankować jak do tej pory.
- Nie ma sensu tankować na zapas, ani teraz, ze względu na embargo, ani na przyszły rok ze względu na podatek VAT. Sytuacja jest w miarę ustabilizowana. Na rynku była duża panika w marcu i kwietniu, gdy mieliśmy blokady stacji paliw. To tylko utrudnia sprawę i zachęcą do wykorzystywania sytuacji. To nie ma sensu, myślę że trzeba podejść do sprawy racjonalnie i systematycznie tankować. Można oczywiście jeździć wolniej, bardziej ekonomicznie – powiedział analityk rynku paliw.
RadioZET.pl