Obserwuj w Google News

Po co nam transformacja energetyczna? Kto nie chce do niej dopuścić?

4 min. czytania
26.07.2023 17:48
Zareaguj Reakcja

Polska to kraina węglem i ekogroszkiem płynąca. Prąd od zawsze mamy z „czarnego złota”, a w zimie dorzucamy do pieca z dziada pradziada. Skoro do tej pory to działało, to dlaczego miałoby się to zmienić? O zagadnieniach transformacji energetycznej w podcaście "Biznes. Między wierszami" opowiedział Marcin Popkiewicz, ekspert od zmian klimatycznych, przewodniczący komitetu monitorującego projektów z zakresu Europejskiego Zielonego Ładu w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju.

Marcin Popkiewicz i Michał Tomaszkiewicz
fot. RadioZET.pl

Transformacja energetyczna to temat, od którego nie da się już uciec. Rosja pokazała, że surowców energetycznych można używać jak broni – gdyby nie zamrożenie cen energii, Polaków zapewne mocno dotknęłoby w 2022 roku ubóstwo energetyczne. - W 2022 roku kupiliśmy za granicą 20 mln ton węgla. Kupujemy prawie cała ropę naftową do Polski, 80 procent zużywanego w Polsce gazu ziemnego. Koszty tego są astronomiczne. Na paliwa kopalne wydaliśmy w 2022 roku za granicą 200 mld zł – powiedział Marcin Popkiewicz. I dodał, że wszystko, co za te pieniądze sprowadziliśmy, natychmiast puściliśmy z dymem.

Transformacja energetyczna. Koszty i korzyści

W Polsce mamy węgla na 200 lat – powiedział prezydent Andrzej Duda. Jeśli jest tak dobrze, to po co mielibyśmy wykosztowywać się na transformację energetyczną, skoro tego „czarnego złota” wystarczy jeszcze na wiele pokoleń? Popkiewicz wyjaśnił, że diabeł tkwi w „szczegółach”.

Oglądaj

- To zależy co i jak liczymy. Jak spojrzymy na to, ile miliardów ton węgla jest pod ziemią i podzielimy to przez to, ile rocznie wydobywamy, to faktycznie wychodzi 200, a nawet 300 lat. Ale nie wydobywamy całego węgla i go nie wydobędziemy. Nie go z głębokości 3 km, to byłoby tak absurdalnie kosztowne, że po niego po prostu nie sięgniemy. Dokopiemy się na kilometr dwieście metrów, dalej robi się to kosztowne i zagrożenie metanowe wzrasta. Nie wykopiemy węgla pod Wielkopolskich Parkiem Krajobrazowym, pewnie też nie uruchomimy odkrywki węgla brunatnego w Złoczewie, bo punkt złoża jest na głębokości 300 metrów. To kawał dziury. Na dodatek wydobywamy węgiel metodą ścianową, kopiemy szyb i fedrujemy ściany. Żeby to się wszystko nie zawaliło i żeby na górze nie złożyły się Bytom czy Katowice, nie można tego całego węgla wydobyć, dostępne jest kilkanaście procent złoża. Jak się weźmie to wszystko pod uwagę, sprawdzimy ile węgla możemy wydobyć, dostępność złóż i realistyczne koszty wydobycia, to wychodzi, że mamy węgla może na 20 lat. I to 20 lat wygaszania wydobycia – stwierdził gość podcastu „Biznes. Między wierszami”.

- W 2022 roku kupiliśmy za granicą 20 mln ton węgla. Kupujemy prawie cała ropę naftową do Polski, 80 procent zużywanego w Polsce gazu ziemnego. Koszty tego są astronomiczne. Na paliwa kopalne wydaliśmy w 2022 roku za granicą 200 mld zł. To jest kwota, którą Polska w zeszłym roku wysłała za granicę, jak nie do ruskich oligarchów, to do arabskich szejków, na zakup czegoś, co bezzwłocznie spaliliśmy, puściliśmy z dymem i kupujemy następne. Podzielmy tę kwotę na 40 mln Polaków – to jest 5000 zł na osobę. To kompletne szaleństwo – powiedział Popkiewicz.

Redakcja poleca

- Pieniądze na zakup paliw kopalnych wysyłamy za granicę, one znikają z naszego systemu gospodarczego, z naszych kieszeni, z naszych miast, to gdybyśmy te pieniądze wydali u nas, w Polsce, to one krążyłyby w naszej gospodarce. Narzekamy, ile ma nas kosztować transformacja energetyczna, przebudowa sieci energetycznej, budowa biogazowni, wiatraków, fotowoltaiki. Jak porównamy to z pieniędzmi, które wysyłamy obecnie za granicę, to te kwoty stają się już wcale nie takie duże – zaznaczył ekspert.

Na OZE, czyli energię z wiatru i słońca, wraz z magazynami energii i pompami ciepła, mówimy o kwocie rzędu 1200-1500 miliardów złotych. Drugie tyle pochłonie termomodernizacja budynków, rząd podliczył to na 1560 miliardów złotych. Do tego trzeba jeszcze dorzucić 200-300 miliardów złotych na przebudowę sieci energetycznych – oszacował koszt transformacji energetycznej specjalista. Popiewicz dodał, że trzeba na te liczby patrzeć przez pryzmat kosztów, jakie ponosimy obecnie na zakup paliw kopalnych.

Redakcja poleca

- Te słupki są podobne. Koszty importu paliw kopalnych, zmiany klimatu, smogu itp. To około 300 mld zł rocznie. Po drugiej stronie mamy inwestycje w transformację energetyczną – koszt mniej więcej taki sam, kilka bilionów złotych. Różnica będzie po 25 latach. W scenariuszu „biznes jak zwykle” dalej wysyłamy kasę za granicę na zakup ropy, gazu i węgla. Po transformacji energetycznej mamy własne źródła energii, budynki po termodernizacji. Koszta spadają do ułamka obecnych, nie ma ubóstwa energetycznego. A system energetyczny jest suwerenny, bo opieramy się na rzeczach, które mamy w Polsce – wyjaśnił ekspert. Dlaczego w takim razie odwlekamy tę inwestycję w nasze bezpieczeństwo?

- Przychodzi nowe, które z różnych względów jest lepsze i wypiera stare. Stare więc się broni. Weźmy koncerny energetyczne, które węglem stoją. One się czują zagrożone z wielu kierunków: przez polityki unijne, przez tańsze źródła energii, czyli wiatr i słońce, przez prosumentów, przez niezależnych inwestorów, którzy taniej są w stanie dostarczyć energię, niż ten monopol energetyczny, i przez ciebie i mnie. Bo gdy zamieszkasz w dom zeroenergetycznym, zasilanym przez własną fotowoltaikę, a obok nie daj Boże będzie inwestor z biogazownią i wiatrakiem, ile te wielkie koncerny tobie sprzedadzą węgla, gazu ropy czy prądu? Pokażesz im gest Kozakiewicza. A te koncerny mają ucho polityków i piszą strategię energetyczną kraju. Piszą tak, żeby ich monopol nie został za bardzo naruszony – podsumował Marcin Popkiewicz.

RadioZET.pl