Oceń
Podatek od mieszkań, a właściwie od każdego szóstego i kolejnego mieszkania to nowy pomysł resortu rozwoju na ograniczenie skali patologii na rynku nieruchomości. Ministerstwo Rozwoju i Technologii skierowało projekt ustawy do KPRM. Eksperci z branży na pomysł ministerstwa patrzą jednak sceptycznie: obciążenia dla przyszłych właścicieli mieszkań i deweloperów zostaną scedowane na najemców i rodziny, chcące kupić lokal. Ceny pójdą w górę.
Podatek od mieszkań. W kogo tak naprawdę uderzy nowa danina?
Projekt zakłada, że osoba (zarówno instytucje, jak i fundusze inwestycyjne czy indywidualni inwestorzy) posiadająca co najmniej pięć lokali mieszkalnych będzie mogła kupić tylko jedno mieszkanie raz na rok. Ponadto, kupując szóste lub kolejne mieszkanie, trzeba będzie zapłacić wyższy podatek od czynności cywilnoprawnych w wysokości 6 proc., przy czym podatek będzie stosowany także przy transakcjach na rynku pierwotnym.
Pytani przez PAP eksperci z branży nieruchomości nie mają pewności, czy procedowane przez resort rozwiązanie faktycznie rozwiąże problem. Pojawić się mogą kolejne wyzwania: mniejsza dostępność mieszkań do kupna i wyższe ceny najmu.
- Jesteśmy przeciwko ograniczeniom w branży mieszkaniowej i sektorze najmu instytucjonalnego, bo ich skutkiem może być zwiększenie luki mieszkaniowej – powiedziała Zuzanna Wiak z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Eksperci jednoznacznie wskazali, że spadek zdolności kredytowej Polaków z uwagi na wysokie stopy procentowe już sprawił, że inwestorzy wstrzymali budowy. Dostępność mieszkań spadła, a po wprowadzeniu nowych regulacji – zdaniem przedstawiciele branży – będziemy musieli przygotować się na kolejne problemy z dostępem do lokali.
- Poprosiliśmy MRiT o udostępnienie projektu. Jak tylko się z nim zapoznamy, będziemy go analizować pod kątem prawnym i podatkowym – wskazała Wiak. PZFP podkreślił, że celem zmian powinno być zwiększenie dostępu do mieszkań, tymczasem – jak czytamy – „proponowane rozwiązania mogą doprowadzić rynek do jeszcze większej zapaści”.
Oberwie się także wynajmującym mieszkania – wskazali eksperci. Właściciele kilku mieszkań mogą bowiem przerzucić koszty związane z opodatkowaniem i limitem zakupu na klienta końcowego, czyli lokatora płacącego za najem. Zyska za to Skarb Państwa, który podreperuje dochody. Przedsiębiorcy zastanawiają się jednak, czyim kosztem.
Głos w sprawie nowej daniny zabrali też eksperci Forum Obywatelskiego Rozwoju. - Rzecz jasna w samym pomyśle opodatkowania inwestorów chodzi nie o to, by zwiększyć dostępność mieszkań dla Polaków, lecz o to, by zdobyć więcej głosów w nadchodzących wyborach, przyciągając do siebie część lewicowego elektoratu, który wyznaje ten sam mit „złych inwestorów”, rezygnujących z zarobku i tym samym złośliwie pogłębiających deficyt mieszkaniowy, a przy okazji też nieco podreperować państwowy budżet. Kłamstwo okraszone przypominającą czasy PRL-u, a zarazem niezwykle szkodliwą retoryką walki z nikczemnymi „spekulantami”, którzy mieliby być winni faktycznych bądź wyobrażonych nieszczęść dotykających kraj, nie przestaje być kłamstwem – podsumował ekonomista Marcin Zieliński.
RadioZET.pl/PAP/FOR
Oceń artykuł