,

Polacy rzucili się na pieniądze z PPK. Rekordowo wysokie wypłaty

23.03.2023 10:25

Autozapis do PPK mógł przynieść skutek odwrotny do oczekiwanego. Twórcy systemu mieli nadzieję, że wpłacać pieniądze zacznie nawet kolejny milion Polaków. Z danych zgromadzonych przez serwis analizy.pl wynika jednak, że dwukrotnie zwiększyła się liczba wypłat środków zgromadzonych do tej pory przez partycypantów.

Mateusz Morawiecki
fot. Zbyszek Kaczmarek/REPORTER/East News

PPK mają uchronić przed życiem z biedaemerytur od ZUS – dodatkowe oszczędności mają pozwalać na dodanie nawet kilkudziesięciu procent do środków, jakimi będzie się dysponować w wieku senioralnym. Pieniądze można jednak wypłacić w każdej chwili – autozapis sprawił, że o środkach w PPK „przypomnieli” sobie uczestniczący w Planach, a część z nich stwierdziła, że w czasach rekordowej drożyzny dodatkowe pieniądze przydadzą się „tu i teraz”, a nie za kilkadziesiąt lat. Część z oszczędzających mogła też dowiedzieć się, że jest sposób na to, żeby „zjeść PPK i mieć PPK” – podwyższyć sobie dzięki programowi jednocześnie bieżącą wypłatę i przyszłą emeryturę od ZUS.

Dwa razy więcej wypłat z PPK. Nieoczekiwany efekt autozapisu

- Środki przekazywane do PPK pozostają prywatnymi pieniędzmi Polaków, które można w każdej chwili wypłacić – zapewnił w podcaście „Biznes. Między wierszami” Robert Zapotoczny, współautor ustawy o Planach. Mechanizm wycofywania środków z PPK sprawia, że można dzięki niemu upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – zapewnić sobie nieco wyższą emeryturę i jednocześnie podnieść bieżące wynagrodzenie. Ekspert przyznał, że takiego scenariusza korzystania z PPK nie przewidziano.

W 2022 roku miesiąc w miesiąc uczestnicy PPK wycofywali z Planów nieco mniej niż 60 mln zł. Wartość ta zaczęła rosnąć na początku 2023 roku: w lutym wypłacono już niemal 130 mln zł, a więc ponad dwa razy więcej. To może być niespodziewany efekt autozapisu: uczestnicy nie interesowali się, co działo się z wpłaconymi środkami, dopóki nie przypomniano im o programie. Gdy zorientowali się, że dysponują dodatkowymi pieniędzmi, mogli stwierdzić, że potrzebują ich właśnie teraz, w trudnych czasach.

Z PPK można wycofać w każdej chwili swój własny wkład w wysokości 2 procent pensji, uzyskując całkowity „zwrot” inwestycji. W przypadku 1,5 procent wpłaty od pracodawcy sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Na rękę można bowiem otrzymać 70 procent tej kwoty. Pozostałe 30 procent przelewane jest do ZUS jako składka na ubezpieczenie emerytalne. Całkowicie przepadają za to dopłaty od państwa – opłata powitalna oraz roczna. Te wracają w całości do Funduszu Pracy – o ile oczywiście zostały wcześniej wypłacone.

Nadwyżka otrzymywanego na rękę zwrotu to 1,05 procent wynagrodzenia – taką błyskawiczną „podwyżkę” można sobie sprawić, wycofując środki z PPK co miesiąc. Jednocześnie na konto emerytalne trafia dodatkowa składka w wysokości 0,45 procent wynagrodzenia, zwiększając zgromadzony kapitał i podwyższając wysokość świadczenia, jakie wyliczy ZUS. Wzrośnie ono oczywiście znacznie mniej, niż wynosiłyby dopłaty z PPK, gdyby kontynuować oszczędzanie zgodnie z wizją przyświecającą autorom PPK.

- Stety lub niestety – lepiej, żeby ludzie na początku przekonali się, że jest taka możliwość, niż żeby w ogóle nie oszczędzali. Część z tych osób może skorzysta z tego, żeby się przekonać, że rzeczywiście mają dostęp do tych pieniędzy, i na to liczymy, a część po sprawdzeniu, że taka możliwość istnieje po prostu będzie dalej oszczędzało – podsumował odkryty przez Polaków „kruczek” Robert Zapotoczny.

loader

RadioZET.pl/analizy.pl

Logo radiozet Dzieje się