Oceń
Autozapis PPK odświeżył dyskusję na temat opłacalności partycypowania w programie oraz potencjalnymi zagrożeniami dla oszczędzanych pieniędzy. Polacy obawiają się powtórki z OFE, oceniając, że zostali wtedy okradzeni przez rząd. Jak było naprawdę, czym PPK różni się od OFE i co dokładnie dzieje się z przekazywanymi do programu pieniędzmi?
Czy rząd „ukradł” pieniądze z OFE? Czy może to zrobić z PPK?
Pracownicze Plany Kapitałowe to prywatne pieniądze, które oszczędza się, by dostawać je w ratach w pierwszych latach otrzymywania emerytury z ZUS – wyjaśnił dr Tomasz Lasocki. Ekspert oszacował między innymi, o ile PPK mogą zwiększyć ilość środków dostępnych po zakończeniu aktywności zawodowej oraz opowiedział o największych zagrożeniach, jakie widzi dla powierzonych PPK funduszy.
Wśród nich nie ma potencjalnego zarekwirowania oszczędności przez państwo. Ekspert podkreślił, że w reformie OFE do kradzieży pieniędzy także nie doszło – towarzystwa otrzymywały część składki publicznej, która trafiała do ZUS. To były państwowe pieniądze i państwo mogło zadecydować, gdzie mają być przyporządkowane.
- Mieliśmy środki publiczne, czyli OFE, pochodzące ze składki emerytalnej, które były zarządzane przez podmioty prywatne. Państwu nie podobało się to, że zamiast inwestować w sposób bardziej agresywny, ale cały czas w gorsecie ustawowym, zarządzający urządzili sobie sielankę inwestycyjną. Sposób oceny skuteczności był tak ustalony, że jeżeli ktoś na statku OFE się wychyli in minus, to ten dostaje karę. Więc logiczne było, że nikt się nie wychylał, ani nie mieliśmy stachanowców, ani niebieskich ptaków zostających gdzieś tam z tyłu – wyjaśnił powody przeprowadzenia reformy dr Lasocki.
- Z perspektywy ubezpieczonych nie można tej reformie zarzucić niczego, bo nie stracili, to co zostało odpisane z OFE to zostało zapisane na subkoncie w ZUS – dodał ekspert. PPK są skonstruowane zupełnie inaczej, co uniemożliwia przejęcie zgromadzonych w nich oszczędności.
- Odwróciliśmy sobie system. Wcześniej był pieniądz publiczny zarządzany prywatnie, wiec państwo mogło na nim położyć rękę, to był kapitał publiczny, natomiast teraz mamy kapitał prywatny, więc państwo położyć na tym ręki nie może. Własność jest zapisaną w Konstytucji i chronioną wartością. W różnych sytuacjach można tę wartość pomniejszyć, ale musiałoby dojść do niegodziwości, żeby środki z PPK zostały zabrane – stwierdził dr Lasocki. Wyjaśnił przy tym, że pieniądze w OFE i tak były tylko „wirtualnie”.
- Pytanie, czy w OFE w ogóle pieniądze były. Gdybym w rok 2012 postanowił napaść na OFE i wziąłbym wielki worek na pieniądze, żeby je stamtąd wynieść, to bym się mocno zdziwił. Tych pieniędzy tam nie było. Przepływ wyglądał w taki sposób, że składka którą pobierano mi z pensji była przekazywana do OFE, a fundusze te pieniądze przekazywały od razu do rządu kupując obligacje. Tak naprawdę było tam więc zobowiązanie państwa w postaci obligacji, które zamieniono na zobowiązanie państwa w postaci zapisu na koncie emerytalnym – wyjaśnił obrazowo dr Tomasz Lasocki.
- Reforma OFE od strony merytorycznej nie zmieniała aż tak bardzo reguł gry w systemie emerytalnym, jak zwykliśmy nadawać temu znaczenie w debacie publicznej. Natomiast to, jak się mówiło o tej zmianie, o tym jak ona wpłynęła na społeczeństwo, jest ogromny. Mit „skoku na OFE” będzie funkcjonował jeszcze wiele lat – podsumował ekspert.
RadioZET.pl
Oceń artykuł