Oceń
Frankowicze w świetle dotychczasowego orzecznictwa i opinii wydanych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej mają na pierwszy rzut oka przewagę w sporze z instytucjami finansowymi. Banki z drugiej strony nie są na przegranej pozycji z uwagi na doniesienia o planowanej ustawie frankowej. Chcą się bronić, gdyż wiedzą, że przegrana z kredytobiorcami oznacza dla sektora straty liczone w miliardach. Jak na sprawę patrzy resort finansów?
Ministerstwo Finansów zachęca frankowiczów do ugody
Zgodnie z opinią Rzecznika Generalnego TSUE kredytobiorcy mają zielone światło, by w razie nieważności umowy żądać od banku – poza wpłaconymi ratami i odsetkami – świadczeń wykraczających poza wpłacone należności. Jednocześnie banki nie mogą żądać od klientów tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przez frankowiczów. Sprawę szczegółowo omówił w podcaście „Biznes. Między Wierszami” radca prawny Marcin Szołajski.
Resort finansów w swojej ocenie musi wziąć pod uwagę zarówno dobro kredytobiorców, jak i finanse banków. - Naszym zdaniem rozstrzygnięcia powinny iść w kierunku rozwiązania, które będzie sprawiedliwe społecznie. Orzecznictwo TSUE pokazuje jednoznacznie, że umowy frankowe były obarczone klauzulami abuzywnymi i konsumentom z tego tytułu przysługuje prawo do złożenia roszczenia względem banku. I z tym w pełni się zgadzamy. Pytanie jednak, czy i gdzie te roszczenia mają swoje granice? – pytał w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wiceminister finansów Piotr Patkowski.
Czy skutkiem takich roszczeń powinna być sytuacja, że kredyt frankowy byłby tak samo traktowany, jak kredyt w złotych? Czy jednak idziemy dalej, w koncepcję darmowego kredytu, a może nawet w pewnych sytuacjach do kredytu z dopłatą, dla wybranej grupy osób? To zaś oznaczałoby preferencje wobec tych, którzy zaciągnęli kredyt złotowy.
Przedstawiciel resortu przypomniał, że „w gospodarce nie ma czegoś takiego jak darmowy kredyt”. - Banki zawsze ponoszą koszty pozyskania kapitału, który udostępniają kredytobiorcy, a w orzecznictwie TSUE czy polskich sądów ten wątek nie jest co do zasady, brany pod uwagę, choć to esencja stosunków cywilno-prawnych, łączących kredytodawcę z kredytobiorcą. Niemniej w świetle dotychczasowego orzecznictwa banki mają słabszą pozycję procesową niż frankowicze i muszą to uwzględniać w swoich działaniach – dodał.
- Nasze stanowisko jest więc takie, że to ugody, a nie postępowania sądowe, są najlepszym sposobem na wyjście z tej trudnej sytuacji – zarówno dla frankowiczów, jak i banków – podsumował Patkowski.
RadioZET.pl/”Rzeczpospolita”
Oceń artykuł