Tak PiS wywiązuje się z obietnic wyborczych. Sprawdzamy emerytury i politykę społeczną
Radio ZET we współpracy z analitykami Stowarzyszenia Demagog weryfikuje realizację obietnic wyborczych składanych przez Prawo i Sprawiedliwość od wyborów w 2019 roku. Wiele z nich dotyczyło polityki społecznej, w tym wsparcia dla emerytów czy zapewnienia żłobków dla dzieci. Co obiecano, a co faktycznie zrealizowano?

14. emerytura po przejściowych perturbacjach została wpisane na stałe do kalendarzy seniorów. „Czternastka” to jedna z obietnic, którym przyjrzeli się eksperci demagoga. Wcześniej sprawdziliśmy działania PiS w obszarze energetyki, w tym budowy elektrowni atomowej.Oto, jak Prawo i Sprawiedliwość wywiązywało się z wyborczych obietnic dotyczących polityki społecznej.
Wprowadzenie 14. emerytury – Obietnice PiS (zrealizowana)
Od 2021 r. planujemy pójść dalej i ruszyć z kolejnym programem kierowanym do emerytów i rencistów. Osoby, którym przysługiwać będą świadczenia emerytalne na poziomie niższym niż 120% wysokości średniej emerytury będą mogły liczyć na tzw. „14 emeryturę” (program w całości obejmie emerytów i rencistów, których świadczenie nie przekroczy ok. 2900 zł w 2021 r.).
Program wyborczy Prawa i Sprawiedliwości z 2019 roku
W programie wyborczym z 2019 roku Prawo i Sprawiedliwość umieściło obietnicę utworzenia kolejnego programu dla emerytów i rencistów (s. 59). Chodzi o wprowadzenie tzw. 14. emerytury – świadczenia, które wspierałoby przede wszystkim emerytów o najniższych dochodach. Na jakich zasadach? 14. emerytura według pierwotnego planu miała przysługiwać emerytom i rencistom, których świadczenia nie przekraczają 120 proc. średniej emerytury w danym roku.
Świadczeniobiorcy, którzy przekroczą próg dochodowy, mieli otrzymywać pomniejszoną 14. emeryturę zgodnie z zasadą „złotówka za złotówkę”. Czyli jeśli dany emeryt przekroczy próg o np. 10 zł, to o tyle pomniejszone zostanie jego świadczenie. Tak zwaną czternastkę wprowadzono ustawą z dnia 21 stycznia 2021 roku i w tym samym roku wypłacono ją po raz pierwszy. Wynosiła ona 1250,88 zł, czyli tyle, ile emerytura minimalna. Początkowo miało to być świadczenie jednorazowe, ale rok później wypłacono je ponownie.
Ostatecznie rząd podjął decyzję, że 14. emerytura będzie wypłacana co roku. W maju 2023 przyjęto w tej sprawie odpowiednią ustawę. Finansuje się je z Funduszu Solidarnościowego, który pierwotnie miał służyć wspieraniu osób niepełnosprawnych. – Wypłacamy 13. i 14. emeryturę, które już na stałe weszły do porządku prawnego – mówił wtedy Mateusz Morawiecki.
Chociaż początkowo obiecywano rencistom i emerytom, że 14. emerytura będzie przysługiwała osobom, które otrzymują świadczenia niższe niż 120 proc. średniej emerytury, ostatecznie w ustawie przyjęto inne kryteria. W art. 3. czytamy, że świadczenie przysługuje w pełnej kwocie osobom, których świadczenia nie przekraczają 2900 zł. Osoby, które przekroczą próg, będą otrzymywały dodatkowe świadczenie, ale pomniejszane na wspomnianej już zasadzie „złotówka za złotówkę”.
Tymczasem przeciętna emerytura wypłacana po waloryzacji w marcu 2023 roku wyniosła 3311,61 zł (s. 22). A więc próg dochodowy, zgodnie z obietnicą PiS, powinien wynieść 120 proc. tej kwoty, czyli około 3974 zł.
Już na początku 2023 roku media zauważyły, że PiS nie wypełnił całkowicie swojej obietnicy, złożonej wyborcom w 2019 roku. Gdyby rzeczywiście 14. przysługiwała w pełnej kwocie emerytom otrzymującym świadczenie na poziomie niższym niż 120 proc. średniej, więcej osób mogłoby z niej skorzystać. Z drugiej strony można było oczekiwać, że 14. emerytura, podobnie jak trzynastka, będzie wypłacana w kwocie emerytury minimalnej. Tymczasem według aktualnych przepisów 14. wynosi ona równowartość emerytury minimalnej ( obecnie 1588,44 zł), chyba że Rada Ministrów postanowi inaczej. Tak się stało w tym roku – czternastkę wypłacono we wrześniu w kwocie 2650 zł brutto.
Ostatecznie przyjęte rozwiązania są nieco inne, niż wynikałoby to z programu partii i oczekiwań. Emeryci dostali 14. emeryturę, ale z obniżonym limitem do którego jest ona wypłacana w pełnej kwocie. W praktyce samo świadczenie jest jednak wyższe niż emerytura minimalna. Jedno odchylenie jest dla emerytów na minus, a drugie na plus, dlatego całej obietnicy dajemy ocenę „zrealizowana”.
Kwota wolna od podatku na poziomie 30 tys. zł – Obietnice PiS (zrealizowana)
Podniesiemy kwotę wolną dla wszystkich pracujących Polaków do 30 tys. PLN.
W założeniach Polskiego Ładu znalazła się obietnica podwyższenia kwoty wolnej od podatku dla wszystkich obywateli do 30 tys. zł (s. 46). I udało się to zrobić: od 1 stycznia 2022 roku kwota ta obowiązuje każdego podatnika, który oblicza PIT według podstawowej skali podatkowej.
– Niezależnie, kto ile zarobił, zapłaci podatek tylko od nadwyżki ponad 30 tys. złotych rocznie. To odważny ruch na rzecz tych, którzy mniej zarabiają. Dzięki temu w portfelach Polaków zostanie ponad 30 mld złotych – czytamy na rządowej stronie. Aktualnie podstawowa stawka podatku dochodowego od osób fizycznych wynosi 12 proc. Zgodnie z art. 27 ustawy o PIT, jeśli podstawa opodatkowania wynosi mniej niż 120 tys. zł, mnoży się ją przez 12 proc. i odejmuje od niej 3600 zł. Łatwo można obliczyć, że jeśli podstawa opodatkowania wynosi 30 tys. zł, to po pomnożeniu jej przez 12 proc. i odjęciu 3600 zł podatek wynosi równe 0 zł.
Inaczej mają osoby zarabiające powyżej 120 tys. zł rocznie. Te płacą podatek w wysokości 10 800 zł oraz 32 proc. od nadwyżki ponad 120 tys. zł. Jeśli więc podstawa opodatkowania wynosi 144 tys. zł, to podatek wyniesie 10 800 zł oraz 32 proc. z 24 000 zł (7 680 zł). Łącznie daje to 18 480 zł.
Wyżej przedstawione zasady nie dotyczą podatników o których napisano w artykułach od 29 do 30 f ustawy o PIT. To m.in. osoby osiągające przychody z praw autorskich, działalności rozrywkowej, świadczący usługi księgowe – wszystkie rozliczają się ustalonym w ustawie ryczałtem.
Rząd zapewnił, że po tej zmianie Polska będzie miała kwotę wolną od podatku porównywalną do Francji, Niemiec, czy Irlandii. W rzeczywistości kwoty te mimo wszystko znacząco się różnią. We Francji kwota wolna od podatku wynosi 10 777 euro, czyli około 50 tys. zł. W Niemczech 10 908 euro dla jednej osoby, czyli także ok. 50 tys. zł. W Irlandii to aż 18 tys. euro, czyli ponad 83 tys. zł.
PiS przewidywał także, że skutkiem wyższej kwoty wolnej od podatku będzie wzrost progresywności klina podatkowego. Czym on jest? To różnica pomiędzy całkowitym kosztem pracy (czyli płaconych podatków i składek przez pracodawcę i pracownika) a wynagrodzeniem pracownika „na rękę".
Jak wykazał raport OECD, wielkość tzw. klina podatkowego spadła w 2022 r. z 34,2 do 31,3 proc. Jak wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny, to najniższa wartość w historii analiz. To także 5. najniższy wynik spośród państw Unii Europejskiej. Polska od lat utrzymuje się wśród państw z najniższym klinem, o czym pisał Demagog.
Na zmianach w podatku PIT mieli zyskać emeryci otrzymujący najniższe świadczenia do 2500 brutto miesięcznie. Hanna Gill-Piątek z Polski 2050 zauważyła, że pomimo faktycznego zwolnienia z podatku dochodowego, muszą oni zapłacić wyższą składkę zdrowotną. Analizę jej wypowiedzi przeczytasz na stronie Demagoga.
Z początkiem 2022 roku i wraz z podniesieniem kwoty wolnej od podatku, wprowadzono zasadę zgodnie z którą nie można odliczyć składki na ubezpieczenie zdrowotne od zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych. Miesięczna wysokość składki nie może być niższa niż kwota ustalona jako 9 proc. minimalnego wynagrodzenia. Tylko w 2022 roku emeryci zapłacili łącznie 29 mld zł na składkę zdrowotną. Rok wcześniej ta kwota była niższa i wynosiła 27 mld.
W czasie kampanii przedwyborczej Donald Tusk złożył obietnicę, że gdy rządzić będzie Koalicja Obywatelska, kwota wolna od podatku wzrośnie do 60 tys. zł – Zarabiasz do 6 tysięcy złotych brutto? Nie płacisz podatku od dochodów osobistych – powiedział Tusk w Krakowie.
Projekt ustawy o podwyższający kwotę wolną do 60 tys. zł posłowie KO wnieśli do Sejmu już w maju 2023 roku. Aż do ostatniego posiedzenia nie została ona jednak skierowana pod obrady.
Każde podwyższenie kwoty wolnej oznacza niższe dochody dla samorządów. W 2022 roku ok. 38 proc. dochodów z PIT trafiło do gmin. Związek Miast Polskich stale domaga się od rządu rekompensaty ubytków spowodowanych obniżaniem podatków. W zeszłym roku w ramach takiej rekompensaty rząd przekazał samorządom 13,7 mld zł.
Społeczne agencje najmu – Obietnice PiS (częściowo zrealizowana)
Bezpieczny najem z czynszem w przystępnej cenie zbyt długo był tylko marzeniem. Pora wreszcie to zmienić. Agencje najmu to instytucje, które dzięki preferencyjnym rozwiązaniom podatkowym oraz gwarancji długookresowej umowy będą mogły dzierżawić lokale z rynku po niższych cenach, a następnie wynajmować je wskazanym przez gminę lokatorom. Beneficjenci otrzymają dodatkowo dopłatę do czynszu w ramach programu Mieszkanie na Start.
W Polskim Ładzie (s. 60) znalazła się obietnica dotycząca zapewnienia Polakom możliwości bezpiecznego najmu z czynszem w przystępnej cenie. Mają w tym pomóc społeczne agencje najmu. Czyli właściwie co? SAP-y to instytucje współpracujące z gminami, które pośredniczą między właścicielami mieszkań na wynajem i osobami, które są zainteresowane najmem, ale ich dochody lub sytuacja życiowa utrudniają im płacenie czynszu w warunkach rynkowych.
Społeczne agencje najmu dzierżawią mieszkania od ich właścicieli, gwarantując płacenie czynszu w terminie. Z kolei najemcy nie tylko mają możliwość wynajmowania mieszkań w przystępnej cenie, ale też mogą ubiegać się o dopłaty do czynszu.
Ramy prawne dla Społecznych Agencji Najmu rząd stworzył w nowelizacji ustawy o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego oraz niektórych innych ustaw z maja 2021 roku. Także zgodnie z obietnicą, według obecnego prawa najemcy mieszkań z agencji mogą się starać o dopłaty do czynszu w ramach programu Mieszkanie na Start. Jednak wprowadzenie nowych przepisów nie spowodowało, że agencje od razu ruszyły.
Demagog zapytał Ministerstwo Rozwoju i Technologii czy udało się już uruchomić pierwsze społeczne agencje najmu, a jeśli tak, to w jakich miastach. W odpowiedzi otrzymał informację, że uchwały w sprawie przyjęcia kryteriów dla potencjalnych najemców SAN przyjęły Poznań, Warszawa, Sopot oraz gminy powiatu monieckiego: Mońki, Goniądz, Jasionówka i Jaświły.
– Przyjęcie uchwały umożliwia rozpisanie konkursów na prowadzenie SAN a następnie zawarcie umów o współpracy z podmiotami, które będą wykonywać działalność SAN – przekazało ministerstwo. Jak dodano, nabór najemców jest kolejnym etapem w procesie wdrażania SAN do polityki mieszkaniowej.
Odpowiedź MRiT świadczy o tym, że po wprowadzeniu nowych przepisów nie udało się utworzyć żadnej społecznej agencji najmu. Z drugiej strony nie można powiedzieć, że rząd nie robi nic, aby w końcu takie agencje powstały.
Z budżetu państwa uruchomiono w 2023 roku specjalny program pod hasłem „Wzajemnie potrzebni”. Jest on realizowany do końca tego roku i zakłada utworzenie przynajmniej trzech agencji najmu społecznego w Polsce. W ramach programu rozdysponowano 18 mln zł: pozytywnie rozpatrzono 5 wniosków na wsparcie w tworzeniu agencji. Jeden z nich spłynął ze wspomnianego w odpowiedzi ministerstwa powiatu monieckiego. Dotacje otrzymały także Dąbrowa Górnicza, Wolbrom, Będzino i Bielawa.
Fundacja Habitat for Humanity Poland o potrzebie tego typu działań mówiła na długo przed złożeniem obietnicy przez PiS. W 2018 roku społeczna agencja najmu zaczęła funkcjonować w Warszawie i była to pierwsza tego typu inicjatywa, podjęta przez Miasto i wspomnianą Fundację. Istniała ona do 2019 roku. Ze wsparcia skorzystało 30 gospodarstw domowych. Warszawską SAP traktowano jak badanie eksperymentalne przed wdrożeniem podobnych projektów na szerszą skalę.
Rząd stworzył warunki prawne do funkcjonowania SAN, ale organizacje społeczne i samorządy jak na razie rzadko z nich korzystają. System, który ma wesprzeć Polaków w wynajmie mieszkań, dopiero raczkuje. Nie można powiedzieć, że władze nie podjęły żadnych działań w celu realizacji obietnicy. Świadczy o tym chociażby wspomniany program „Wzajemnie potrzebni”. Dlatego tę obietnicę PiS oceniamy jako częściowo zrealizowaną.
Opracowanie konwencji o prawach rodziny – Obietnice PiS (niezrealizowana)
Opracujemy nową umowę międzynarodową – konwencję o prawach rodziny.
W założeniach Polskiego Ładu (s. 70) znalazła się obietnica opracowania nowej umowy międzynarodowej – konwencji o prawach rodziny. Zjednoczona Prawica w ten sposób zapewniła, że będzie działała na rzecz tożsamości polskiej rodziny: tak zatytułowano fragment dokumentu, w którym znalazła się ta obietnica.
Założenia konwencji o prawach rodziny powstały jednak już wcześniej. Przygotowali je prawnicy Ordo Iuris. Dokument ma za zadanie chronić – zdaniem Ordo Iuris – „najbardziej dyskryminowanej grupy społecznej”, jaką jest ich zdaniem rodzina.
Konwencja liczy 52 artykułów. Dokument zakłada m.in.:
- zakaz dyskryminacji osób wykonujących pracę niezarobkową, polegającą na opiece nad dziećmi,
- wolność rodziców do wykonywania władzy rodzicielskiej nad dziećmi,
- uznanie małżeństwa za związek kobiety i mężczyzny i nieuznawanie małżeństw homoseksualnych zawartych za granicą.
Projekt Konwencji po raz pierwszy został zaprezentowany podczas konferencji prasowej 15 czerwca 2018 roku. Jak podkreślało Ordo Iuris, dokument powstał z inicjatywy europosła Marka Jurka, który startował do europarlamentu z list PiS.
Konwencję podpisał jako członek Prawicy Rzeczpospolitej i był jednym z dwóch polskich polityków, wśród sygnatariuszy oficjalnego poparcia dla założeń dokumentu i jego wprowadzenia nie tylko w Polsce, ale innych krajach UE. Drugim był Marian Piła, również z PR.
Konwencja o prawach rodziny promowana jest przez Ordo Iuris nie tylko w Polsce. W maju 2019 roku została zaprezentowana na zgromadzeniu ONZ. O inicjatywie zrobiło się jednak naprawdę głośno dopiero w 2020 roku. W owym roku do Sejmu wpłynął obywatelski projekt „Tak dla rodziny, nie dla gender”. Ustawa zakładała wypowiedzenie Konwencji stambulskiej o zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie.
Chciano, aby po wypowiedzeniu rozpoczęły się prace nad wdrożeniem Konwencji o prawach rodziny. Projekt jednak zatrzymał się po pierwszym etapie jego procedowania. Odbyło się pierwsze czytanie w Sejmie, po czym został on skierowany do sejmowych komisji i tam już pozostał.
Początkowo mogło się wydawać, że PiS jest za pomysłem Ordo Iuris i chce wypowiedzenia konwencji stambulskiej. Minister Marlena Maląg w 2020 roku powiedziała, że Polska się do tego przygotowuje.
– Przygotowujemy się przede wszystkim do wypowiedzenia, kiedy to zostanie już skonsultowane z Ministerstwem Sprawiedliwości. Nawet w czwartek w resorcie o tym rozmawialiśmy. Czekamy na propozycję, która z resortu wypłynie i ten kierunek zostanie przedstawiony na spotkaniu rządu, a następnie ustawa zostanie przekazana do parlamentu – powiedziała na antenie Telewizji TRWAM.
Trzy lata później okazało się, że rząd jednak z przygotowań zrezygnował. W marcu 2023 roku minister Maląg powiedziała na antenie Radia ZET: – Absolutnie nie będziemy wypowiadać konwencji stambulskiej, do tego już się wielokrotnie odnieśliśmy.
Skąd takie stanowisko? Możliwe, iż wpłynął na to sprzeciw społeczeństwa. Według sondażu dla Rzeczpospolitej, wypowiedzenia konwencji stambulskiej chce 15 proc. ankietowanych. W 2020 roku w wielu miastach odbyły się także protesty przeciwko tym planom.
Podsumowując, do tej pory w obietnicę PiS najbardziej zaangażowane było Ordo Iuris, nie politycy partii rządzącej. Zjednoczona Prawica nie przygotowała swojego projektu konwencji, w związku z tym obietnicę uznajemy za niezrealizowaną.
Żłobek w każdej gminie – Obietnice PiS (częściowo zrealizowana)
Każda gmina, która będzie chciała zorganizować żłobek na swoim terenie otrzyma dotację na jego budowę. Wsparcie będzie realizowane z programu inwestycyjnego w ramach Polskiego Ładu. Dzięki temu powstanie nawet kilkaset nowych żłobków w całej Polsce.
W Polskim Ładzie (s. 70) rząd PiS obiecał pomoc w budowie żłobków na terenie całego kraju. Zapowiedziano, że dzięki dotacjom na ten cel, powstanie kilkaset nowych żłobków. Ten fragment dokumentu zatytułowano „Żłobek w każdej gminie”.
Rząd PiS obiecał więc, że w Polsce znikną tzw. białe plamy, czyli gminy, w których nie ma ani jednego żłobka. Pomóc w tym ma program Maluch Plus – jego najnowsza odsłona obejmuje lata 2022-2029. Program ten, wcześniej pod nazwą Maluch, istnieje od 2011 roku.
W maju tego roku Główny Urząd Statystyczny udostępnił najnowsze dane dotyczące żłobków i klubów dziecięcych w Polsce. Na koniec 2022 roku w naszym kraju funkcjonowało 5,3 tys. żłobków i klubów dziecięcych, które zapewniały 206 tys. miejsc. Samych żłobków było 4,4 tys.
GUS nie udostępnił jeszcze raportu za 2022 rok, w którym przedstawiłby liczbę gmin bez opieki instytucjonalnej nad dziećmi do lat 3. Dzięki GUS wiem za to, że w 2021 roku takich gmin było niemal 50 proc. Jak wynika z publikacji „Pomoc społeczna i opieka nad dzieckiem i rodziną w 2021 roku” przynajmniej jeden żłobek lub klub dziecięcy można było znaleźć w 50,4 proc. gmin.
Czy od 2021 roku sytuacja zmieniła się na lepsze? Tak, ale nadal w Polsce są gminy, w których nie ma ani jednego żłobka. Wynika to ze statystyk umieszczonych w raporcie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.
Gdy ruszał I nabór do programu Maluch Plus na lata 2022-2029 roku w Polsce było 1105 gmin bez żłobków. To stan podany na koniec stycznia 2023 roku. W Polsce mamy 2477 gmin, czyli te bez żłobków stanowiły na koniec stycznia 44 proc. Do ustaleń Stowarzyszenia Demagog w sprawie liczby gmin bez instytucji opieki nad dziećmi do lat trzech odniosło się Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej: od końca stycznia 2023 do 19 września 2023 mamy 25 takich gmin mniej. Obecnie takie instytucje istnieją w 1397 gminach. Odpowiedź ministerstwa nie wpłynęła na ocenę stopnia realizacji obietnicy.
- Jeżeli rozmawiamy o żłobkach, to często do tego zaliczane są klubiki malucha, które wprowadziła zresztą poprzednia władza PO-PSL. I mam właściwie podejrzenie, że to tych zaliczeń, które tam są wpisane, są zaliczone także formy mniejsze, które są bardziej elastyczne - skomentowała w Radio ZET dane Katarzyna Lubnauer, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Rząd zapowiada, że dzięki dotacjom na budowę żłobków dla gmin, liczba 1105 białych plam zmniejszy się do 664. Tak wynika z publikacji resortu rodziny z kwietnia tego roku. Gdyby to się udało, odsetek gmin bez żłobka zmniejszyłby się z 44 proc. do 26 proc.
Liczba placówek opieki instytucjonalnej nad dziećmi w wieku do lat 3 rośnie sukcesywnie z roku na rok. Tylko w latach 2015–2021, liczba żłobków w sektorach prywatnym i publicznym wzrosła o ponad 2 tys. Przybyło też ponad 400 klubów dziecięcych. Z kolei w 2022 roku odnotowano kolejny wzrost liczby miejsc w żłobkach w porównaniu do roku 2021 i wyniósł on 7,5 proc. Najszybciej przybywa ich jednak w sektorze prywatnym.
Pod koniec 2022 roku do sektora prywatnego należało trzy razy więcej placówek (74,8 proc.) niż do sektora publicznego (25,2 proc.). Jak podaje GUS we wspomnianym raporcie, prawie 61 proc. wszystkich miejsc w placówkach opieki nad dziećmi w wieku do lat 3 to miejsca w placówkach sektora prywatnego. Rządowi PiS nie udało się rozwiązać całkowicie problemu z dostępem do żłobków w kraju. Pomimo wsparcia, w najbliższych latach nadal będą funkcjonowały gminy, gdzie nie ma opieki instytucjonalnej nad dziećmi do lat trzech.
Niemniej rząd obiecał wsparcie finansowe na rzecz budowania żłobków i tę część obietnicy dotrzymał. Zgodnie z programem Maluch Plus, gmina może uzyskać nawet 100 proc. kosztów powstania takiej placówki. Chociaż wnioski mogą składać także inne podmioty, to właśnie gminy mają pierwszeństwo przy przyznawaniu pieniędzy.
W ramach pierwszego naboru rozstrzygniętego w kwietniu tego roku, wnioski złożyło ponad tysiąc gmin, z czego zdecydowaną większość, bo 991 wniosków, zostało zakwalifikowanych. Obietnicę więc uznajemy za częściowo zrealizowaną.
Istnienie białych plam na żłobkowej mapie Polski zauważyła opozycja. W tej kampanii jednym z haseł Koalicji Obywatelskiej jest „Żłobek w każdej gminie”. W kwietniu tego roku taką obietnicę złożył Donald Tusk na spotkaniu z mieszkańcami w Kleosinie