Oceń
Inflacja okradła Polaków z dużej części zarobków – można to sprawdzić, korzystając ze specjalnego kalkulatora pensji. W 2022 roku pieniądze straciły 14,4 procent wartości, według projekcji NBP w 2023 historia się powtórzy, aczkolwiek na nieco mniejszą skalę: uszczerbek siły nabywczej ma wynieść nieco więcej niż 10 procent. Donald Tusk stwierdził, że tak wysokie tempo wzrostu cen wynika bezpośrednio z działań rządu, który szafuje pieniędzmi na tak ogromną skalę, że wpływa „na procesy makroekonomiczne”. Szef Po zapowiedział zmiany i uspokoił – 500 plus i 13. i 14. emerytura mają być nienaruszalne.
Wysokie ceny przez rząd. „Inflacja bazowa na wysokim poziomie”
Budżet jest w znakomitym stanie – przekonuje często rząd, chwaląc się wypracowywaniem nadwyżki i nie wspominając, że to efekt zaniżenia projekcji inflacji i wyciągnięcia wielu wydatków poza oficjalne ramy budżetowe. W rzeczywistości minister finansów Magdalena Rzeczkowska mówiła w Radiu ZET, że nie ma pieniędzy na waloryzację 500 plus. Na wypłaty 13. emerytury zabrakło zaś 5 mld zł, i to nawet mimo obniżenia jej wypłaty na rękę przez objęcie podatkiem PIT. Mówił o tym w podcaście „Biznes. Między wierszami” dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.
- Inflacja bazowa jest na bardzo wysokim poziomie. Bank centralny, zamiast bronić swojego celu inflacyjnego, wykonuje życzenia władzy politycznej. (...) Dzisiaj najdroższym klientem socjalnym tej władzy, jest ta władza. Po raz pierwszy od 1989 roku mamy władzę, która wydaje na siebie tyle pieniędzy, że ma to wpływ na procesy makroekonomiczne, takie jak inflacja, bo mówimy tu o miliardach złotych wydawanych na kaprysy władzy - przekonywał polityk PO.
Tusk przypomniał, że w czasie gdy oddawał władzę, inflacja w Polsce była na poziomie zera, co oznaczało, że ceny nie rosły – a był nawet moment, gdy spadały. Szef PO założył się z uczestnikiem spotkania wyborczego o symboliczne jedno euro, że zna sposób na radykalne ograniczenie inflacji. Efekty mają być widoczne w dwa lata po przejęciu przez Platformę władzy.
- Przywrócenie elementarnej zasady, że bank centralny pilnuje tego, co ma zapisane w konstytucji, zaprzestanie nieograniczonego wydawania pieniędzy tam, gdzie jest interes polityczny. (...) Wprowadzenie tej żelaznej logiki przyniesie szybko pozytywne wyniki. W ciągu dwóch lat Polska będzie w gronie 5-6 państw w Europie o najniższej inflacji – zadeklarował Donald Tusk. Zaprzeczył też, że proponowane przez niego programy w rodzaju babciowego czy preferencyjnych kredytów mają charakter socjalny.
- Jest dokładanie odwrotnie. Jeśli kobieta po urodzeniu dziecka pójdzie do pracy, będzie to jej wybór i będzie dostawała 1,5 tysiąca miesięcznie babciowego zarabiając choćby płacę minimalną, to w podatkach odda państwu więcej niż dostanie. (...) Chcę promować tych, którzy chcą pracować. Ja chcę, żeby pieniądze państwa uruchamiały i umożliwiały aktywność zawodową i odpowiedzialność wszędzie tam, gdzie to możliwe. By był to bodziec do jeszcze większej aktywności, a nie jałmużna pozwalająca na spędzanie całego życia przed telewizorem czy komputerem - powiedział lider PO.
RadioZET.pl/PAP
Oceń artykuł