Oceń
Beata Lubecka: A Gościem Radia ZET jest dzisiaj Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, Platforma Obywatelska. Dzień dobry, panie prezydencie. Jest pan w ratuszu. Widzę, że w tle oczywiście ten bogaty księgozbiór. Nie ma pan maseczki na twarzy, ale rozumiem, że do pracy przyszedł pan w maseczce, tak?
Rafał Trzaskowski: Dzień dobry pani redaktor, dzień dobry państwu. Tak, przyszedłem w masce, mam oczywiście maskę, natomiast w tej chwili jestem sam u siebie w biurze, w związku z tym maskę zdjąłem.
Nie wiem, czy pan wie, ale wczoraj wieczorem na stronach sejmowych ukazał się projekt, podpisany zresztą m.in. przez Jarosława Kaczyńskiego, projekt poselski, który zakłada zmianę w konstytucji. Kadencja obecnego prezydenta trwałaby 7 lat. Andrzej Duda nie mógłby już więcej kandydować na prezydenta Polski, ale tym samym też wybory 10 maja byłyby odwołane. No opozycja już wcześniej zapowiadała, że nie poprze tego projektu, bo to był pomysł – jak wiadomo – Jarosława Gowina. I co pan na to? Po co taki krok wykonuje Prawo i Sprawiedliwość?
Ja myślę, że Prawo i Sprawiedliwość przez cały czas chce rozmawiać o wyborach, mimo że Polki i Polacy chcą rozmawiać o zupełnie czym innym. Ja jak choćby za pośrednictwem Internetu kontaktuję się przez cały czas z wyborcami, oni mnie pytają o kwestie bezpieczeństwa, o kwestie miejsc pracy, a nie o wybory. Natomiast PiS z jednej strony prze do tego, żeby wybory były 10 maja, robi koło tego wielki szum. Z drugiej strony przygotowuje plan wyborów korespondencyjnych, który będzie niesłychanie trudny do przeprowadzenia. No a widać, że również składa inne propozycje. Ja myślę, że chodzi tutaj po prostu o wprowadzenie pewnego chaosu, po to żebyśmy rozmawiali o wyborach zamiast rozmawiać o tym, co tak naprawdę nurtuje naszych współobywateli.
A może należałoby jednak poprzeć ten pomysł? Wtedy wybory byłyby odłożone, no bo sam pan powiedział - PiS wydaje się zdeterminowane, żeby jednak te wybory odbyły się w maju, i nie chce wprowadzać stanu klęski żywiołowej. W związku z tym no wtedy wybory były odwołane.
No właśnie, tylko pytanie jest takie, co powinna robić partia rządząca. Czy partia rządząca powinna się zastanowić nad tym, co jest najlepsze dla kraju i jak chronić swoich obywateli, bo jeżeli to naprawdę jest ważne dla PiS, to trzeba by było wtedy po prostu wprowadzić stan klęski i przeprowadzić te wybory za 3 albo za 6 miesięcy, wtedy kiedy sytuacja się uspokoi, no albo ważniejsze jest to, żeby działać tylko i wyłącznie ze względu na doraźnej interes polityczny, a to w tej chwili robię PiS. Oczywiście problem taki, że no wchodzenie z Jarosławem Kaczyńskim w rozmowę na temat zmiany konstytucji jest niesłychanie ryzykowne, dlatego że ten człowiek nie ma żadnego szacunku dla konstytucji. Stąd też nasze stanowisko.
Czyli tutaj zmiany nie będzie. Rozumiem, że tego projektu, jeśli on będzie procedowany w Sejmie, to rozumiem, że Koalicja Obywatelska absolutnie nie przyłoży do tego ręki, tak? Tak mam to rozumieć?
Ja uważam, że – i od wielu, wielu tygodni to powtarzamy – że jest rozwiązanie, właśnie rozwiązanie dotyczące wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i to jest rozwiązanie, które powinno być przez rządzących przyjęte, jeżeli chcą się zachować w sposób odpowiedzialny, a nie zabawa konstytucją. Jarosław Gowin jest jednym z niewielu polityków tamtej strony sceny politycznej, który przynajmniej miał odwagę powiedzieć, że wybory 10 maja się nie mogą odbyć. I za to na pewno należy mu się uznanie. Natomiast propozycja odsunięcia wyborów o 2 lata i zmiany konstytucji to jest niesłychanie ryzykowna, bo - tak jak mówię - trzeba mieć podstawowe zaufanie do człowieka, z którym siada się do negocjacji, a takiego zaufania Jarosław Kaczyński na pewno sobie w opozycji nie zaskarbił, ponieważ wielokrotnie łamał konstytucję.
No ale kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska traci w sondażach, bo to albo wyprzedza ją jako kandydat opozycji Władysław Kosiniak-Kamysz, teraz jest najnowszy sondaż, z którego wynika, że Szymon Hołownia wysforował się na prowadzenie, jeśli chodzi o opozycję, i z tego sondażu też wynika, że potrzebna byłaby II tura i w II turze jednym z kandydatów… tzn. Andrzej Duda przegrałby na przykład właśnie z Hołownią, przegrałby z Kosiniakiem-Kamyszem, a wygrałby z Małgorzatą Kidawą-Błońską. Więc dlaczego tak się dzieje? Dlaczego Małgorzata Kidawa-Błońska traci w oczach wyborców?
Proszę pani… pani redaktor, ja widziałem te sondaże z sondażowni, o której nigdy w życiu nie słyszałem. W związku z tym na pewno tych sondaży doraźnych, zamawianych przez różnego rodzaju ugrupowania polityczne, będzie mnóstwo, które wprowadzają pewien szum informacyjny. Natomiast jedno jest najważniejsze – no, oczywiście, że dzisiaj dla jakiegokolwiek polityka opozycji bardzo trudno jest się odnaleźć w tej sytuacji, dlatego że prowadzenie normalnej kampanii wyborczej jest po prostu niemożliwe. Większość kandydatów kampanię…
No to prawda.
…większość tę kam… większość kandydatów tę kampanię zawiesiła. Zresztą tutaj akurat Szymon Hołownia był pierwszy, który zawiesił kampanię, i to też czyni…
Ale jeśli chodzi o Małgorzatę Kidawę-Błońską, właściwie nie można do końca wiedzieć, czy pani kandydatka zawiesiła tę swoją kampanię czy nie zawiesiła. Można się trochę pogubić jednak i dlatego pytam, czy na pewno to był najlepszy wybór, jeśli chodzi o koalicję wyborczą, bo pan był ad… -przepraszam, Koalicję Obywatelską - pan był akurat admiratorem bardzo tej kandydatury i bardzo wcześnie udzielił swoje poparcia, no ale jest szereg wpadek, które zalicza Małgorzata Kidawa-Błońska. Właśnie niejasne stanowisko ws. tego, czy zawiesiła czy nie zawiesiła swoją kampanię.
No ale to jest…
To jeszcze widzieliśmy też taki obrazek, że była konferencja prasowa w Sejmie i obok Małgorzaty Kidawy-Błońskiej stoi Borys Budka i przed konferencją podpowiada jej, co ona ma mówić. Ona, czyli Małgorzata Kidawa-Błońska, miała być taką niezależną kandydatką. No źle to wygląda, po prostu.
Pani redaktor, to zacznijmy od początku. Po pierwsze kampanię Kidawa-Błońska zawiesiła, tak samo jak zawiesił ją choćby Szymon Hołownia, natomiast no nie można zakazać głównym politykom Koalicji Obywatelskiej czy Platformy Obywatelskiej zabierania głosu w sprawach najważniejszych. Ja nie słyszałem, żeby Kidawa-Błońska agitowała przez ostatnie tygodnie, mówiła: „Głosujcie na mnie”, natomiast oczywiście, że się wypowiadała.
Ale ja pytam, czy to był dobry wybór.
Wypowiada się w mediach i to jest całkowicie naturalne. Ja uważam, że to był dobry wybór. Ja uważam, że Kidawa-Błońska – jak to najmocniejszy kandydat - była obiektem ataków przez cały czas. Ja dokładnie pamiętam, jak było z moją kampanią w Warszawie, kiedy przez miesiące byłem atakowany, wyciągano każdy, najmniejszy nawet, lapsus językowy i robiono z tego wielką aferę i próbowano suflować, że ta kampania się do niczego nie nadaje, a potem wynik był zupełnie inny. Natomiast dzisiaj jedno jest jasne - bardzo trudno jest… byłoby prowadzić jakąkolwiek kampanię wyborczą w takich warunkach. To też tworzy całkowitą nierówność, jeżeli chodzi o kandydatów, bo Andrzej Duda tę kampanię prowadził do… właściwie do ostatnich chwil, i to też jest powód do tego, żeby te wybory przełożyć.
A czy opozycja nie powinna wystawić jednego kandydata? Aleksander Kwaśniewski tak doradza. Że dobrym kandydatem w takim wypadku byłby Władysław Kosiniak-Kamysz, dałby radę, pokonałby Andrzeja Dudę.
Każda… duże ugrupowanie opozycyjne ma swojego kandydata. Ja uważam, że Kidawa-Błońska ma olbrzymią szansę wygrać z Andrzejem Dudą, pod warunkiem że będą równe szanse, że będzie kilka miesięcy na przeprowadzenie normalnej kampanii wyborczej i wtedy jestem absolutnie spokojny, że Kidawa-Błońska nie tylko wejdzie do II tury, ale również ma olbrzymią szansę powalczyć z Andrzejem Dudą. Dzisiaj jest bardzo trudno wyrokować, a opinie różnych polityków… No każdy ma prawo do swojej opinii. Ja mam jasną opinię – to Kidawa-Błońska jest naszym kandydatem i ma wielką szansę wygrać z Andrzejem Dudą, pod warunkiem że będziemy mieli normalną kampanię wyborczą i odroczone wybory.
A czy, jeśli wybory odbędą się jednak 10 maja albo 17 maja, to pan albo Platforma Obywatelska uznacie ten wynik wyborów, ktokolwiek by wygrał?
Ale ja sobie tego nie wyobrażam, pani redaktor, że 10 maja poszlibyśmy do wyborów. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy zorganizować normalne wybory, a to jest ten tryb, w którym w tej chwili rząd pracuje, i nie wyobrażam sobie tego, żeby móc rozesłać te karty wyborcze i że one by dotarły do wszystkich Polek i Polaków. Co więcej, powiem, że uważam, że w ogóle rozmowa o tym jest skrajnie nieodpowiedzialna, dlatego że w tej chwili powinniśmy się skoncentrować – tak jak ja się koncentruję - na zabezpieczeniu bezpieczeństwa warszawianek i warszawiaków czy Polek i Polaków, na kwestiach ochrony miejsc pracy. To jest to, co nas nurtuje, a nie to, żeby przesuwać wszystkich urzędników do tego, żeby organizowali wybory, zamiast się zajmować… zamiast się zajmować bezpieczeństwem, czy na przykład przesunąć Pocztę Polską, zamiast żeby dostarczała tak konieczne paczki Polakom, żeby organizowała wybory. To jest po prostu skrajnie nieodpowiedzialne. I dlatego ja w tych tematach zastępczych nie będę zabierał stanowiska, bo ja się koncentruję na tym, co najważniejsze.
To teraz koncentrując się na Warszawie - zapowiadał pan na jednej z konferencji prasowych, że tak pan ocenia, że Warszawa straci nawet 2 miliardy złotych z powodu braku dochodów z powodu koronawirusa…
Tak.
…no i że będzie pan szukał oszczędności, i nie będzie pan zwalnia ludzi. No to gdzie te oszczędności?
No, na razie prowadzimy analizy, na razie koncentrujemy się przede wszystkim na bezpieczeństwie i na ochronie miejsc pracy. Natomiast każdy odpowiedzialny gospodarz, widząc, że takie mogą być ubytki, musi szykować się do pewnych ograniczeń. My zaczynamy przede wszystkim od siebie, zaczynamy od wydatków promocyjnych, zaczynamy od wszystkich imprez do końca roku, bo wiadomo, że trudno je organizować. Natomiast przez cały czas czekamy już na konkretne rozwiązania z tej tarczy, którą szykuje rząd. Jeżeli rząd rozluźni nam tak zwaną regułę wydatkową, no to to pozwoli nam się odrobinę bardziej zadłużyć. Warszawa ma naprawdę finanse w bardzo dobrej formie i wtedy te oszczędności będą mogły być mniejsze. Natomiast na pewno się szykujemy do oszczędności. Na przykład będziemy realizowali wszystkie inwestycje, które zaplanowaliśmy, ale już nowych zobowiązań pewnie nie będziemy zaciągać.
Czyli żadna z zaplanowanych inwestycji nie jest zagrożona, tak?
Wię… no to się okaże, jakie będą rozwiązanie, które ostatecznie przyjmie rząd. Jeżeli rząd nam pomoże i…
A gdyby trzeba było ciąć, w takim razie z czego by pan ciął, jeśli chodzi o inwestycje?
Zobaczymy. W tej chwili trwają przez cały czas analizy. My chcemy… my chcemy się skoncentrować na dokończeniu tych… tych wszystkich inwestycji, które obiecywaliśmy, nie tylko dlatego że taka była obietnica, tylko jedno z niesłychanie istotne - jeżeli że rząd nam nie pomoże, nie uelastyczni nam finansów, nie przyjdzie z konkretną pomocą finansową, to my będziemy musieli - wszyscy samorządowcy - ciąć inwestycję, a to tylko i wyłącznie pogłębi kryzys. Dlatego że jeżeli będziemy kontynuowali inwestycje, gospodarka jakoś będzie się jednak rozpędzać, uratujemy miejsca pracy. W związku z tym to jest interes nas wszystkich – rządu, samorządu - żeby przyjść nam z pomocą, żeby uelastycznić nam finanse, żebyśmy mogli się odrobinę bardziej zadłużyć i kontynuować inwestycje, bo to jest po prostu ochrona miejsc pracy, a to jest w tej chwili dla mnie najważniejsze.
A istnieje takie niebezpieczeństwo, że Warszawa na przykład pod koniec roku mogłaby stracić płynność finansową?
Ja o tym mówiłem. Jeżeli by się okazało, że rzeczywiście te prognozy będą tak negatywne, bo przecież my też nie wiemy - i stąd ja dzisiaj nie mówię o konkretnych ograniczeniach - bo my nie wiemy, ile potrwa samoizolacja, ile potrwa kryzys, jak on będzie głęboki czy właśnie będziemy mogli kontynuować inwestycje czy nie. To wszystko od tego zależy. Natomiast w takim najczarniejszym scenariuszu, kiedy nie moglibyśmy uelastycznić finansów, trochę bardziej się zadłużyć, kiedy te... ten spadek dochodów miasta będzie olbrzymi, rzeczywiście jest takie zagrożenie i dlatego my już dzisiaj musimy pracować również nad takim czarnym scenariuszem i analizować wszelkiego rodzaju możliwe ograniczenia.
Dobrze, tutaj wstawiamy wielokropek. Rafał Trzaskowski z nami zostaje. Jesteśmy cały czas na Facebooku i na RadioZET.pl. I zapytam na przykład, czy Warszawa będzie wygaszać latarnie, w nocy na przykład, w ramach oszczędności. To tyle, więc proszę zostać z nami, Beata Lubecka, zapraszam.
Rafał Trzaskowski: Darmowe maseczki w stolicy? To rząd powinien je zapewnić a nie my. W ilu miejscach mamy ich wyręczać?
- Odpowiedzialność za sytuację epidemiczną ma rząd w całej rozciągłości. Jeżeli rząd po wielu tygodniach nagle wprowadza nowe ograniczenia i mówi, że wszyscy mają mieć maseczki, to właśnie rząd powinien je zapewnić – mówi gość Radia ZET prezydent Warszawy, pytany w internetowej części programu o darmowe maseczki dla warszawiaków. – Pytanie, w ilu miejscach mamy wyręczać rząd? Robimy to w bardzo wielu kwestiach, staramy się pomagać, nie ścigamy się, ale to rząd powinien wziąć na siebie odpowiedzialność – uważa Rafał Trzaskowski i dodaje: - Czy koncentrując się na najważniejszych funkcjach miasta mamy robić to, co rząd akurat wymyślił? Prezydent stolicy tłumaczy, że to byłby olbrzymi problem logistyczny, by rozdystrybuować ok. 4 mln maseczek. - My zabezpieczamy ludzi, którzy są na pierwszej linii frontu – podkreśla gość Radia ZET.
Pytany o kupowanie nowych wagonów metra, Trzaskowski odpowiada, że Warszawa nie chce i nie może się wycofać z tych inwestycji, które są na zaawansowanym etapie. – Stracilibyśmy pieniądze i to byłoby nierzetelne – dodaje.
- Miałem wysoką gorączkę, miałem spotkać się z premierem i prezydentami miast. Uznałem, że jak ktoś ma gorączkę na początku epidemii, to nie jest rozwiązanie specjalnie sensowne. Lekarz kazał mi został w domu a potem skierował mnie na badanie koronawirusa, normalnie ze szpitalem poszedłem do szpitala zakaźnego. Jak się okazało, że nie mam koronawirusa mimo, że miałem gorączkę, to od tej pory pracuję cały czas od wielu tygodni – tłumaczy prezydent Warszawy, pytany o swoje L4.
Latarnie wyłączone nocą, jak zrobił to Kraków? - Nie planujemy tego. To oszczędności rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych dziennie, ale kwestie bezpieczeństwa są niesłychanie istotne – odpowiada gość Radia ZET. - Jeszcze kilka miesięcy temu mieliśmy do czynienia z bardzo poważnymi wypadkami i podjęliśmy jasne zobowiązania, że bezpieczeństwo na drogach będzie naszym priorytetem. Trudno byłoby narażać bezpieczeństwo na szwank – dodaje.
RADIOZET/MA
Oceń artykuł