Rafał Trzaskowski: W 80% warszawskich liceów matury są zagrożone
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski szacuje w „Gościu Radia ZET”, że matury są zagrożone w 80% stołecznych liceów. - W warszawskich szkołach dalej strajkuje ponad 80 procent nauczycieli. Mimo że w niektórych liceach odbyły się rady pedagogiczne, w większości stoją pod znakiem zapytania – mówi o egzaminach dojrzałości w rozmowie z Beatą Lubecką. Na pytanie, czy można powiedzieć, że problem dotyczy 80% szkół, Trzaskowski stwierdza: „Tak. W Warszawie tak”.
Beata Lubecka: Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy PO. Czy ma pan dane, w ilu stołecznych liceach matury stoją pod znakiem zapytania?
Rafał Trzaskowski: Takich danych konkretnych nie ma, natomiast wiemy, że muszą się odbyć rady pedagogiczne, musi się odbyć zatwierdzenie stopni, a w tej chwili trwają…
Ale na co się zanosi?
Zanosi się na to, że bardzo trudno będzie przeprowadzić matury i bardzo trudno będzie przeprowadzić oceny uczniów, dlatego że w warszawskich szkołach dalej strajkuje ponad 80% nauczycieli i mimo że w niektórych liceach odbyły się rady pedagogiczne, w większości one stoją pod znakiem zapytania. W tej chwili rozmawiamy...
Czyli możemy powiedzieć, że w 80% liceów matury są zagrożone?
Są zagrożone...
W 80% liceów?
Tak, w Warszawie tak, chociaż trwają w tej chwili dyskusje, rozmowy pomiędzy dyrektorami a komitetami strajkowymi, więc sytuacja się zmienia dosłownie z godziny na godzinę.
A nauczyciele nie powinni jednak zawiesić strajk i przeprowadzić te egzaminy maturalne, żeby zabrały się też rady pedagogiczne wcześniej?
Pani redaktor, to jest przede wszystkim pytanie do rządu, dlatego że rząd cały czas odsuwa rozmowy z nauczycielami. Mówi o okrągłym stole i zamiast go przeprowadzić natychmiast, bo sytuacja jest naprawdę bardzo poważna… Myśmy już w pewnym sensie jako samorządy wyręczyli rząd w pomocy organizacji egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasistów. To nie jest nasz obowiązek, to jest obowiązek w stu procentach rządu. Rząd na kolanach napisał PiS-owskich rozporządzenie, które pozwalało brać udział w tych egzaminach, siostrom czy strażakom, czy ludziom, którzy mają niepełne uprawnienia. Natomiast tego się już nie da zrobić z maturami, wszyscy chyba o tym wiemy.
Dlatego pytam właśnie.
W związku z tym odpowiedzialność jest po stronie rządu. Bo rzeczywiście w tej chwili bardzo trudno jest w obecnej sytuacji przeprowadzić matury. My rozmawiamy z nauczycielami, też jako Unia Metropolii wydaliśmy takie oświadczenie, w których nakłaniamy nauczycieli do tego, żeby współpracowali z nami, żeby postarali się zorganizować te egzaminy maturalne, natomiast na końcu jest to w stu procentach odpowiedzialność rządu. Jeżeli rząd będzie chował głowę w piach i odsuwał te rozmowy na kolejne tygodnie, to odpowiedzialność w stu procentach spadnie na rząd PiS-u.
Czyli pana zdaniem rząd chowa głowę w piasek, taktyka strusia. To po co jest w ogóle ten okrągły stół?
Ja nie mam w ogóle pojęcia, bo trzeba zacząć od podstawowego pytania: po co jest w ogóle ta reforma. Dlatego że mamy totalny chaos, dzieci siedzą po nocach nad książkami, nauczyciele z dnia na dzień się dowiadują o nowych propozycjach. Mamy kumulację roczników, gdzie niektórzy dyrektorzy w niektórych szkołach chcą wprowadzić ruch jednostronny szkołach, bo do tego doprowadził rząd PiS-u. To nie jest żart, dlatego że będziemy mieli ponad 40 tys. uczniów zamiast 19 tys.
Co to znaczy ruch jednostronny?
To, że będą tak przepełnione szkoły, że trzeba po prostu wprowadzić ruch jednostronny dla uczniów, że po korytarzu jednym będą szli w jedną stronę, a w drugim korytarzu w drugą stronę.
Na przerwach.
Na przerwach, tak.
A, o to chodzi.
Dlatego że się zanosi na taką kumulację. Jest totalny chaos, warunki pracy są absolutnie nieznośne, Bez przerwy mamy do czynienia ze zmianami planów, a pani minister z uśmiechem mówi, że właściwie się nic nie dzieje.
Ale po co ten okrągły stół pana zdaniem? Czy on coś rozwiążę? Czy będą efekty realne?
Efekty mogą być, jeżeli rząd potraktuje poważnie nauczycieli i powinien do tych rozmów przystąpić znacznie wcześniej. Dlatego że ja rozmawiałem wielokrotnie z nauczycielami, sam jestem zresztą nauczycielem akademickim i jedną kwestią są niskie płace, i wszyscy wiemy, że płace nie zmienią się o 200% czy 300% z dnia na dzień, mimo że nauczyciele powinni więcej zarabiać. Chociaż można by było oczywiście doprowadzić do poważnych podwyżek i rząd powinien to zrobić. Natomiast oprócz płac tu chodzi jeszcze o warunki pracy w szkole, tu chodzi o taki elementarny respekt i szacunek dla nauczycieli.
No to rozumiem, że będzie okazja, żeby o tym porozmawiać przy okrągłym stole.
Ten okrągły stół ma się odbyć w Belwederze. Prezydent wchodzi do gry.
Wracając do tego wątku: tu nie ma żadnego respektu, tu nie ma poważnego traktowania nauczycieli i funduje im się totalny chaos, funduje im się bardzo złe warunku pracy w dodatku do tych pensji. Gdyby te warunki były inne, gdyby nie było tego chaosu… Bo przecież nie ma przypadku, że ten strajk zdarzył się teraz, po dwudziestu paru latach wielki strajk. Przecież tu nie chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. Tu chodzi o warunki, jakie nam PiS zafundował, tu chodzi o brak respektu i brak jakiegokolwiek szacunku dla nauczycieli. I ja nie widzę, żeby ten szacunek w tej chwili był okazywany przez rządzących, wręcz przeciwnie: widzę pogardę, widzę szczucie, widzę olbrzymie pieniądze, które wydawane w Internecie przez prawicę, żeby szczuć na nauczycieli. Stąd zadaję sobie pytanie, dlaczego rząd w ten sposób traktuje ludzi, którzy zajmują się naszymi dziećmi.
A czy nauczyciele stołeczni dostaną pieniądze za dni, kiedy strajkują?
Tak. Myśmy podjęli taką decyzję...
Składa pan taką obietnicę?
Tak. Myśmy podjęli taką decyzję w Warszawie...
Rząd mówi, że to jest niezgodne z prawem.
Jest zgodne z prawem. Myśmy podjęli taką decyzję, zresztą taką decyzję podjęło większość miast w Unii Metropolii, że my wypłacimy te pieniądze. Te pieniądze zostaną w szkołach i dyrektorzy będą mogli je wypłacić w dodatkach.
To kiedy będą wypłacane?
W przeciągu kilku miesięcy.
Czyli np. od czerwca, od lipca?
Zobaczmy, kiedy się skończy strajk, dlatego że sytuacja wygląda w ten sposób, że nauczyciele dostali swoją pensję za kwiecień, bo nauczyciele dostają pensję z góry, i później będą potrącenia za dni strajku. Natomiast my te pieniądze jako samorząd zostawimy w szkołach i przez kilka miesięcy dyrektorzy podejmujący decyzję będą mogli je wypłacić w dodatkach.
A jaki to będzie rząd wielkości, jeśli chodzi o te pieniądze, które trafią do pojedynczych nauczycieli?
Ten sam, dokładnie ten sam. Te same pieniądze, które nie zostały wypłacone w pensjach.
Po prostu pensje.
Tak, tylko że zostaną wypłacone w dodatkach. My mamy ekspertyzy prawne, które pokazują, że jest to możliwe i nie zgadzam się tutaj ze stanowiskiem rządu. Bo oczywiście tu nie chodzi o to, że my płacimy za strajk, znaczy wypłacamy pensję. Po prostu zostawiamy te pieniądze w szkołach do decyzji dyrektorów, którzy wypłacą je w dodatkach.
Pytanie tylko, czy dyrektorzy będą wypłacać te pieniądze. Może się przestraszą np., no bo nad nimi są jednak kuratorzy.
Warszawscy dyrektorzy, bo za nich mogę mówić, dlatego że z nimi rozmawiam, na pewno nie są bojaźliwi. I widać to podczas strajku, że było mnóstwo nacisków, było mnóstwo straszenia dyrektorów, że jeżeli nie przeprowadzą egzaminów, to coś się stanie strasznego, i dyrektorzy się przed tymi nie ugięli. I chcę też powiedzieć, że na tym właśnie polega taktyka rządu PiS-u, że zamiast zorganizować, przynajmniej dobrze napisać rozporządzenie a propos przeprowadzenia tych egzaminów. To rozporządzenie było napisane w sposób skandaliczny, chaotyczny i rząd, przynajmniej w Warszawie, ograniczał się do straszenia nauczycieli i dyrektorów, zamiast organizowania i pomagania w organizowaniu egzaminów, i tak naprawdę to my, samorządowcy, przejęliśmy ten obowiązek z rąk rządu.
Jak będą wyglądać obchody 4 czerwca w Gdańsku? Bo pan, zdaje się, jest jednym z organizatorów jako samorządowiec i jako członek Unii Metropolii?
W tej chwili dyskutujemy nad szczegółami. To Gdańsk organizuje te główne obchody, jak pani wie, ale przede wszystkim chcemy...
Ale będzie jeden punkt centralny tych obchodów?
Będzie jeden punkt centralny, w Gdańsku szykujemy to miejsce. Oczywiście są problemy z tym miejscem, które było wybrane przy samym muzeum...
No plac Solidarności został zarezerwowany dla związkowców.
…w związku z protestami związkowców, co też dla mnie jest dziwne, dlatego że w takim dniu i w takiej sytuacji akurat samorządy starają się być apolityczne. Nie rozumiem, dlaczego tutaj związek zajmuje tego typu stanowisko. Ale zostawmy to, my sobie na pewno poradzimy ze znalezieniem godnego miejsca, tak żeby samorządowcy mogli się tam spotkać i ten dzień razem wspólnie czcić.
Czyli będzie taki okrągły stół, ale gdzie indziej?
Tak. Krótko mówią, tak.
Już znaleźliście takie miejsce?
W tej chwili w Gdańsku szukamy tego miejsca. Zresztą trwają przez cały czas rozmowy, dlatego że my na pewno nie jesteśmy wrogiem związków zawodowych, wręcz przeciwnie – staramy się ze związkami zawodowymi współpracować. Choćby przy okazji tego ostatniego strajku. Więc ja myślę, że tutaj jest czas na to, żeby te emocje ostudzić, porozmawiać ze związkowcami i znaleźć takie miejsce godne, gdzie będzie można tę ważną dla nasz wszystkich rocznicę po prostu w godny sposób uczcić.
A Donald Tusk, szef Rady Europejskiej, będzie obecny podczas tych obchodów 4 czerwca w Gdańsku?
Są wystosowane zaproszenia, są wystosowane zaproszenia nie tylko do Donalda Tuska, dlatego że my będziemy zapraszać również stronę rządową, przypominam, że do tego komitetu honorowego zaprosimy wszystkich, którzy uczestniczyli w Okrągłym Stole, i to niezależnie od barw politycznych, bo przypominam, że przy okrągłym stole był przecież i Jarosław Kaczyński, i była pani profesor…
I Jarosław Kaczyński też dostanie zaproszenie?
Tak. I była pani profesor Pawłowicz, i był minister Sellin...
I te osoby dostaną też zaproszenia?
Tak, do komitetu honorowego, bo zapraszamy wszystkich, którzy uczestniczyli w Okrągłym Stole, dlatego że my tutaj nie zamierzamy robić różnic partyjnych. Pytanie, czy strona rządowa i PiS zaakceptuje tego typu zaproszenie. Bo ja przypominam, że jeszcze niedawno, w momencie, kiedy mówiliśmy o świętowaniu 4 czerwca, to PiS opowiadał, że 4 czerwca dla niego to jest ‘92 rok, a nie ‘89, i bardzo wielu prominentnych polityków strony rządowej czy PiS-u atakowało ‘89 rok, nie uznając tej daty za jedną z najważniejszych dat naszej historii. Stąd też myśmy przejęli na swoje barki organizację tych uroczystości, dlatego że zapowiadało się, że rząd PiS-owski nie zamierza z tą rocznicą zrobić niczego. Teraz widzimy, że jakieś obchody planuje. Natomiast my tutaj nie szukamy zwady akurat tego dnia, wręcz przeciwnie, chcielibyśmy się wspólnie zastanowić nad wagą tego wydarzenia i jak ono wpłynęło na losy Polski.
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, jest z nami, to tyle w części radiowej, jesteśmy na Facebooku i na RadioZET.pl.
Dziękuję bardzo.
***
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski odpowiedział w internetowej części rozmowy na pytanie słuchaczy i internautów, gdzie jest wiceprezydent Paweł Rabiej i dlaczego nie pojawia się w mediach. – Pracuje bardzo ciężko nad kwestiami związanymi z polityką społeczną. Głównie na tym się koncentruje – mówi. Zapewnia, że nie nałożył na swojego następcę żadnego szlabanu.
- Miał zająć się reprywatyzacją – zauważa gospodyni „Gościa Radia ZET”.
- Tak, też dokonuje oczywiście przeglądu reprywatyzacji – przyznaje.
Jakie będą efekty tego przeglądu?
- Mówiłem o raporcie otwarcia, który szykujemy na czerwiec, tak żeby pokazać dokładnie jak przez pół roku oceniamy to dokładnie, co działo się w ratuszu i ta scheda, którą przejęliśmy. Natomiast głównym dla mnie i Pawła Rabieja celem jest przede wszystkim opracowanie programu żłobkowego, programu seniorów, dlatego że w obszarze polityki społecznej i zdrowotnej, za które odpowiada Paweł Rabiej jest bardzo dużo do zrobienia – mówi prezydent Warszawy.
- Czyli nie jest tak, że nałożył pan szlaban na występowanie w mediach dla Pawła Rabieja? – dopytywała Beata Lubecka.
- Nie nałożyłem żadnego szlabanu, tylko po prostu pracujemy merytorycznie. To prawda, że poprosiłem swoich wiceprezydentów, żeby skupili się na pracy merytorycznej, bo tej pracy jest mnóstwo. Na przykład prezydent Kaznowska fantastycznie współpracuje z nauczycielami, jeśli chodzi o ten kryzys w edukacji. Natomiast Paweł Rabiej… poprosiłem, żeby skupił się na polityce społecznej i zdrowotnej. Co robi? Ostatni pochylał się nad problemem szpitala południowego. Tych problemów jest mnóstwo. W związku z tym nic dziwnego, że to konsumuje większość naszego czasu – stwierdza Rafał Trzaskowski.
Kiedy zostanie powołany pełnomocnik do spraw społeczności LGBT+? Wspomina o tym deklaracja podpisana przez Rafała Trzaskowskiego.
- Ta deklaracja jest pewnym początkiem całego długotrwałego procesu. To nie jest tak, że będziemy wcielali wszystkie zapisy tej karty w przeciągu jednego miesiąca. Rozmawiamy przez cały czas o pełnomocniku, a w tej chwili przede wszystkim o paradzie równości, która będzie miała mój patronat. Po kolei – odpowiada gość Radia ZET.
- Pan będzie też maszerował w tej paradzie równości? – pytała Beata Lubecka.
- Tak jak przez ostatnie lata – deklaruje Trzaskowski.
W trakcie rozmowy padło pytanie od internauty dotyczące transparentów, które pojawiły się w trakcie meczu Legii Warszawa z Miedzią Legnica. Hasła na trybunach głosiły między innymi: „Warszawa wolna od pedalstwa”. Pojawiło się ono w kontekście podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego deklaracji LGBT+.
- Byłem na meczu akurat, jak [kibice] wyrażali swoją opinię. Prosiłem władze klubu o twardą reakcję. Chodzi o słowa używane przez kibiców. Niestety, zdaje się że niektórzy kibice zrozumieli z tej deklaracji mniej więcej tyle samo, co politycy PiS. Można wyłącznie nad tym ubolewać i zwrócić się do władz klubu, żeby tego typu hasła się nie pojawiały. Klub wydał dość ostre stanowisko w tej sprawie – mówi Rafał Trzaskowski. – Każdy, kto bywa na meczach, a ja bywam na meczach choć nie jestem zagorzałym fanem piłki nożnej, wie że nie da się w stu procentach zapanować nad kibicami. Można nad tym ubolewać, dobrze byłoby z nimi współpracować jak najlepiej. Nawet tymi, którzy wywieszają tego typu hasła. Niestety, kibice nie do końca chcą współpracować z władzami większości klubów. Przecież tego typu hasła pojawiały się nie tylko w Warszawie, ale i w innych miastach. Nad czym ubolewam – dodaje.
Słuchacze pytali prezydenta Warszawy także o nadal odwlekany remont stadionu Skry Warszawa.
- Przede wszystkim, ja to powtarzam, że zarządzający musi nam oddać ten stadion. On tego nie robi z pogwałceniem prawa. Od wielu lat problem polega na tym, że zarządzający nie oddaje nam tego stadionu. Musieliśmy czekać na wyroki sądowe, teraz te wyroki mamy. Wchodzi tam komornik i będziemy mogli po latach batalii sądowej wreszcie coś ze Skrą zrobić. Nie da się Skry wyremontować w ciągu kilku miesięcy. Na to trzeba lat, na to trzeba inwestora. Natomiast pierwszy krok to jest odzyskanie Skry i mam nadzieję, że w przeciągu najbliższych tygodni wreszcie się to stanie – mówi w Radiu ZET Trzaskowski.
Co będzie się działo na bulwarach w okresie wiosenno-letnim?
- Dlaczego konkursy zostały tak późno ogłoszone, jak podnoszą prowadzący tam działalność? – pytała Beata Lubecka.
- Trwały dyskusje na ten temat. Zostały wyciągnięte też konsekwencje, jeśli chodzi o osobę odpowiedzialną za współprowadzenie tych rozmów. Już nie pracuje w ratuszu. Rzeczywiście trzeba było to załatwić dużo wcześniej. Natomiast uspokajam, że konkursy się wydarzyły, będą rozstrzygnięcia dosłownie na tygodniach. Miejmy nadzieję, że jak najszybciej będą podjęte decyzje kto będzie zarządzał tą strefą. Poprosiłem swoich urzędników, żeby w momencie kiedy jeszcze nie będzie tam barów, miasto przez kilka tygodni zarządzało w sposób aktywny tą przestrzenią, żeby przez cały czas coś się tam działo – deklaruje Trzaskowski.
Prezydent Warszawy został też zapytany o straż miejską. Średni czas oczekiwania na patrol w grudniu ubiegłego roku wyniósł prawie dobę.
- Dlaczego tak długo? – zastanawiała się gospodyni „Gościa Radia ZET”.
- Dlatego, że nie mamy wystarczającej liczby strażników. Mamy niskie zarobki i nie jest tak, że mamy kolejki chętnych do tego, żeby zatrudnić się w straży. Mamy ograniczenie budżetowe. Natomiast w tej chwili od kilku tygodni rozmawiamy z szefem straży i ze strażą, żeby przede wszystkim dobrze zadaniować naszych strażników i żeby skupić się na tym, co najważniejsze – odpowiada Trzaskowski.
- Są szanse na podwyżki?
- Niestety, sytuacja budżetowa jest wyjątkowo trudna. Przede wszystkim potrzeba dodatkowych strażników. Natomiast my skupiamy się na zadaniach, które są najważniejsze. Moją ambicją jest to, żeby w kwestiach palenia plastiku straż reagowała natychmiast. Są też kwestie, gdzie rzeczywiście trzeba czekać trochę dłużej. Ale będziemy starali się zrobić wszystko, żeby prace straży usprawnić i żeby straż reagowała znacznie szybciej.
- Nie jest potrzebna zmiana na stanowisku komendanta straży miejskiej? Zbigniew Leszczyński pełni tę funkcję od 2006 roku, od początku rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz.
- Na razie rozmawiamy o kwestiach merytorycznych i chcemy wprowadzić te zmiany, lepsze zadaniowanie straży. Jeśli będą wprowadzone w sposób efektywny, nie będę widział powodów, żeby zmieniać szefa straży – stwierdza Rafał Trzaskowski.