Witold Waszczykowski: Donald Tusk nie wróci do polskiej polityki
Witold Waszczykowski ocenia w programie „Gość Radia ZET”, że obecny szef Rady Europejskiej Donald Tusk nie wróci do polskiej polityki. – Podobno jest przyrzeczenie, że ma zostać szefem EPL. Nie jest to wielkie, prestiżowe stanowisko, ale pozwalałoby mu to funkcjonować w polityce europejskiej. Raczej gdzieś na zapleczu, bo przecież kto pamięta, kto był w poprzednich latach szefem EPL. Szefów frakcji w PE to jeszcze się pamięta czasami, ale frakcji poza PE raczej nie – mówi europoseł PiS i były szef MSZ w rozmowie z Łukaszem Konarskim.
Łukasz Konarski: Gościem Radia ZET jest Witold Waszczykowski, poseł do PE, PiS. Cieszy pana ten brak zdecydowania po stronie opozycji co do kandydata na prezydenta?
Witold Waszczykowski: Przede wszystkim powinniśmy się skupić na tym, żeby nasz kandydat, a zakładam, że już jest to definitywnie przesądzone, zresztą chyba sądzę, że prezydent Andrzej Duda sam już przymierza się do tej reelekcji, żeby wygrał tę reelekcję w pierwszej turze. I wtedy cała ta dyskusja, kto ma szanse większe, mniejsze, byłaby bezprzedmiotowa.
Czyli rozumiem, że to jest cel – pierwsza tura?
Celem jest pierwsza tura. Mamy kandydata świetnie zorientowanego w polityce, tej, którą prezydent uprawia, odpowiada za problem bezpieczeństwa, politykę międzynarodową, obronności, jest bardzo znany, popularny w kraju, ma dobre kontakty zagraniczne. Uważam, że to są wszystko instrumenty, które powinny pozwolić wygrać to w pierwszej turze.
Czyli rozumiem, że to, że np. lider PSL-u, Władysław Kosiniak-Kamysz, który wczoraj miał oficjalnie ogłosić swój start, a usłyszeliśmy, że jest gotowy do dyskusji o wyłonieniu kandydata opozycji – rozumiem, że to jest w to mi graj państwu?
Jeśli ktoś zdecyduje się startować w wyborach prezydenckich i od razu na starcie mówi, że może się z tego wycofać, jeśli będzie ktoś lepszy, no to to raczej świadczy niepoważnie o takim kandydacie. Gdzieś tam słyszałem w czasie weekendu nawet, że te osiem procent potrafi uderzyć do głowy niektórym.
To akurat PO tak mówi.
Ktoś tam właśnie. Tak że naszym celem jest doprowadzić do tego, aby prezydent Andrzej Duda dostał reelekcję czy wygrał kolejne wybory w pierwszej turze. To byłoby najlepsze rozwiązanie.
Donald Tusk będzie aspirował do wysokich funkcji międzynarodowych?
On już aspiruje, bo jest jakieś podobno przyrzeczenie, że ma zostać szefem EPL. Nie jest to wielkie prestiżowe stanowisko, ale pozwalałoby mu to funkcjonować w polityce europejskiej. Gdzieś na zapleczu raczej, bo przecież kto pamięta, kto tam był w poprzednich latach szefem EPL. Szefów frakcji w PE to jeszcze się pamięta czasami, ale frakcji poza PE raczej nie.
A wyżej? Myśli pan, że chciałby wyżej niż EPL?
Ja myślę, że jest predestynowany do wszelkich związków haratania w gałę, więc tam na pewno by mógł. Natomiast ja nie sądzę, to jest chyba polityk – wszyscy już opowiadają – z dużym elektoratem negatywnym. Polacy źle odebrali to, że zrezygnował z urzędu premiera. On nie poszedł do Europy po zakończeniu kariery politycznej w Polsce. On po prostu porzucił stanowisko. Tak to jest odbierane w Polsce przez Polaków.
Rozumiem. Ale rozumiem, że pana zdaniem szef EPL to jest ten top, którego już nie przeskoczy?
Na dzisiaj, chociaż to jest ciągle polityk 60-letni, w dobrej kondycji. Zazdroszczę mu tego, bo jesteśmy rówieśnikami, a moje kolana jednak są w gorszej kondycji, i jeszcze przez kilkanaście lat może na pewno funkcjonować w polityce międzynarodowej, jeśli znajdzie sobie jakąś niszę.
Pana zdaniem do Polski nie wraca?
Myślę, że nie.
Kto mógłby zastąpić ministra Czaputowicza na stanowisku szefa MSZ-etu?
Nie słyszałem na razie żadnych przymiarek, aby ktoś miał zastąpić, racze będzie to kontynuacja. Można powiedzieć, że prowizorki, bo tak chyba kiedyś go nazwano, eksperyment, są w Polsce najtrwalsze. Natomiast poważnie mówiąc: jest to trudny resort, przed nami nie widać wielkich wyzwań międzynarodowych. Kwestie, które mieliśmy postawione na początku poprzedniej kadencji, zostały zrealizowane, przede wszystkim bezpieczeństwo Polski, po drugie odbudowa naszego regionu.
Było jeszcze parę innych spraw, ale o tym później.
Ale one zostały wykonane, przede wszystkim, tak jak powiedziałem, bezpieczeństwo i odbudowa współpracy regionalnej. Od Grupy Wyszehradzkiej aż po wielki region Trójmorza. To się udało. Przeprowadziliśmy wtedy w latach 2016-17 ważne wydarzenie międzynarodowe w Polsce, szczyt NATO, Trójmorze z udziałem Donalda Trumpa, wizytę ojca świętego itd. Zdobyliśmy oczywiście miejsce w Radzie Bezpieczeństwa i to potem implementowano, realizowano.
Pytanie od słuchacza: jak pan ocenia dotychczasowe efekty pracy pana następcy?
Ja zawsze odpowiadałem po rekonstrukcji, że nie pozwalam sobie na wydawanie jakichkolwiek recenzji moim kolegom z rządu. W tym rządzie pracowałem i powstrzymuję się od recenzowania.
Czyli rozumiem, że minister Czaputowicz raczej po rekonstrukcji się ostanie?
No, na razie jeszcze nie było rekonstrukcji, chociaż może pan przewiduje, że w trakcie tej nowej kadencji również dojdzie do rekonstrukcji. Dwa lata temu doszło do dość niespodziewanej rekonstrukcji bardzo popularnego rządu. Pani przecież Beata Szydło miała niezwykle wysokie poparcie. Zresztą udowodniła to potem nawet po odejściu z rządu – w wyborach majowych do PE zdobyła ponad 500 tys. głosów. To jest rekord nie tylko na skalę Polski, ale również w skali Europy. To oznaczało, że była bardzo popularnym politykiem. Tak jak powiedziałem, miał wiele sukcesów ten rząd, a jednak doszło do rekonstrukcji, więc być może i w tej kadencji również dojdzie do jakiejś niespodziewanej rekonstrukcji.
A minister Szczerski – jaka rola jest mu szykowana, słyszał pan?
Z tego, co wszyscy słyszeli, zresztą sam minister Szczerski też wspominał, nie wybiera się do MSZ-etu ani do innego resortu i pozostaje u boku prezydenta. Zakłada, że będzie pomagał w praktycznie już rozpoczynającej się kampanii wyborczej, będzie zabiegał o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy.
Czyli pana zdaniem będzie szefem kampanii?
Tego nie wiem, bo do tej pory minister Szczerski nie pełnił takich funkcji, więc być może nie, być może będzie dalej odpowiadał za współpracę międzynarodową, za pokazanie w kampanii również tych sukcesów międzynarodowych Andrzeja Dudy, za kontakty. Bo w kampanii wyborczej również kontaktuje się np. z korpusem dyplomatycznym, bo korpus dyplomatyczny chce wiedzieć, jak kandydat czy prezydent, który ubiega się o reelekcję, widzi sprawy międzynarodowe. Tak żeśmy to robili w tamtej kampanii 2015 roku. Też miałem możliwość pomagać wtedy prezydentowi Andrzejowi Dudzie, więc ja myślę, że taką rolę też będzie pełnił minister Szczerski.
A nie smutno panu, że pana w tym rządzie nie ma?
Ale dostałem nagrodę pocieszenia i zajmuję się problematyką międzynarodową, czyli tą problematyką, którą zajmowałem się w rządzie jako minister spraw zagranicznych.
Czyli w PE fajniej niż w rządzie?
W PE? Nie, nie powiedziałbym: fajnie. Oczywiście ja, gdybym miał do wyboru pozostać dalej, to zresztą dokonałem takiego wyboru w 2016 r., bo już w 2016 r. zdobyłem mandat po Januszu Wojciechowskim, który przeszedł wtedy z PE do Trybunału Obrachunkowego i ten mandat odrzuciłem, dlatego że właśnie byłem ministrem spraw zagranicznych, uważałem, że to jest większy honor, zaszczyt być ministrem polskiego rządu niż europarlamentarzystą.
Kiedy Donald Trump przyleci do Polski?
Ja myślę, że to trzeba w tej chwili poważnie ustalić pod kątem być może właśnie kampanii wyborczej, bo przecież nie można ukrywać, że w kampanii wyborczej również wykorzystuje się od lat… Była przed laty taka tradycja, że w kampanii wyborczej nie realizowano takich wydarzeń, ale to już zostało dawno, z 20 lat temu zarzucone, ten obyczaj został zarzucony i w tej chwili właśnie często w kampaniach wyborczych organizuje się takie spotkanie. Ja pamiętam…
Czyli rozumiem, że 3 maja 2020 r. Donald Trump na pl. Zamkowym w Warszawie to byłoby dobre wsparcie?
Być może, to jest tez dobra data. Ja przypomnę, że w 2011 r. zorganizowano w Polsce szczyt Partnerstwa Wschodniego z udziałem pani Merkel – we wrześniu trwała wtedy kampania wyborcza – praktycznie na kilka godzin tylko, żeby pani Merkel się pokazała w Warszawie i namaściła Donalda Tuska.
Witold Waszczykowski, poseł do PE, ciąg dalszy na Facebooku Radia ZET.
***
W internetowej części rozmowy Witold Waszczykowski został zapytany między innymi o to, czy nie drgnęła mu ręka w czasie odrzucania rezolucji zobowiązującej kraje Unii Europejskiej do sprawniejszego poszukiwania i ratowania uchodźców i imigrantów na Morzu Śródziemnym.
- Nie. To jest rezolucja, która - gdyby weszła w życie - zachęcałaby do dalszej migracji do Europy, a my uważamy, że nie tędy droga. Gdybyśmy w 2015-2016 roku dokonali dużej relokacji po Europie tych emigrantów, bo to nie byli uchodźcy, emigrantów którzy przybyli wtedy w sposób nielegalny, to wywołalibyśmy kolejną falę. Dając sygnał, że nie zgadzamy się na tego typu rozwiązanie problemu migracyjnego z Bliskiego Wschodu i z Afryki, nie zachęcamy następnych fal do ucieczki, do wyjazdu - odpowiada europoseł PiS.
- Ale pana zdaniem wezwanie państw członkowskich do większego zaangażowania w proaktywne działania poszukiwawczo-ratownicze, poprzez zapewnienie personelu, liczby statków i tak dalej... to jest zachęcanie?
- To jest zachęcanie. Dziś ta emigracja, głównie z otwartych wybrzeży libijskich, ma świadomość, że jeśli tylko wypłyną czymkolwiek, nawet dziurawym pontonem, na wody Morza Śródziemnego, to mogą liczyć na to, że statek straży granicznej lub NGO'sy wyłowią ich i dostarczą do Europy. Jeśli będzie świadomość, że takiej pomocy nie będzie, to ta emigracja nie będzie wsiadać na dziurawe łajby i starać się za wszelką cenę przedostać do Europy, bo będą mieć świadomość, że na morzu nie ma pomocy - mówi Waszczykowski w Radiu ZET. - Dajemy jasny, wyraźny sygnał: "nie wsiadajcie na te statki, na szalupy, bo w Europie nie czeka na was lepsze życie". Czekają miesiące lub lata pobytu w obozach emigracyjnych w oczekiwaniu, które państwo się zlituje, żeby przyjąć - dodaje.
Dlaczego Witold Waszczykowski nie poleciał do Kaszmiru razem z 6 koleżankami i kolegami z Prawa i Sprawiedliwości?
- Nie miałem żadnego zaproszenia. Nie zajmuję się tym regionem, chociaż przez chwilę PE zajmował się. Nawet przyjął rezolucję. Nie jestem w żadnej delegacji, nie miałem zaproszenia i wiedzy, że taki wyjazd jest zorganizowany - odpowiada były szef MSZ. - Planowałem wtedy wyjazd w inny region świata. Musiałem ze względów zdrowotnych zrezygnować. Nie rozumiem tej burzy - odpowiada Witold Waszczykowski.
- Wyjazd nie był samorzutnym wyjazdem, a był zrobiony na zaproszenie władz hinduskich. Nasi politycy byli tam przyjmowani przez hinduskie władze, a PE zajmuje się praktycznie całym światem. Omawia sytuację na świecie w każdym regionie. Poza regionami, których Europa nie uznaje, jak na przykład Donbas, gdzie politycy europejscy nie wyjeżdżają, pozostałe tego typu obszary gdzie sankcje nie obowiązują, są otwarte do wizyt - zapewnia Witold Waszczykowski.
- Służby prasowe PE informują, że posłowie, którzy pojechali, nie są członkami oficjalnej delegacji Parlamentu Europejskiego, w żaden sposób nie wyrażają stanowiska tej instytucji ani jej nie reprezentują - zauważa Łukasz Konarski.
- Ale mają własne mandaty poselskie. Jeśli zostali zaproszeni przez stronę hinduską, bo to był być może wyjazd sponsorowany przez stronę hinduską, to mają prawo. Tak się dzieje. W przyszłym tygodniu będę uczestniczył w ważnej konferencji międzynarodowej w Paryżu na tematy bliskowschodnie. Zostałem zaproszony z biletem - porównuje były szef MSZ.