Obserwuj w Google News

Prof. Witold Orłowski: Polski Ład zrobiony jest po partacku, ze szkolnymi błędami

4 min. czytania
11.01.2022 07:46
Zareaguj Reakcja

- Mamy do czynienia z nieładem. To jest tak po partacku zrobione, jak tylko można. Tłumaczenie się, że było mało czasu jest nieprawdą – mówi o Polskim Ładzie Gość Radia ZET prof. Witold Orłowski.

prof. Witold Orłowski
fot. Wikipedia

Ekonomista zaznacza, że premier mówił o tej reformie już od maja. - To popełnienie szkolnych błędów, nieprzygotowanie urzędników, nieprzygotowanie odpowiednio ustaw, nieprzejrzenie czy gdzieś są błędy – wylicza były doradca ekonomiczny prezydenta RP. Gość Beaty Lubeckiej przypomina „fatalnie, po partacku, nieprofesjonalne” wprowadzoną reformę służby zdrowia z końcówki lat 90. i dodaje: - Myślę, że ta [Polski Ład – red.] ją przebija. Zdaniem prof. Orłowskiego sposób przygotowania reformy przez rządzących jest „kompromitujący”. - Trzeba łatać dziury, ale czasem, jak się wydaje, to może być łatanie nie do końca zgodne z prawem – uważa ekonomista. Tłumaczy, że chodzi o przepis mówiący o tym, że zmiany podatkowe dotyczące podatków od dochodów mają prawo być wprowadzone w Polsce tylko do 30 listopada poprzedniego roku.

Dopytywany przez Beatę Lubecką o zyski dla Polaków, płynące z Polskiego Ładu, Gość Radia ZET odpowiada: - To jest tak skomplikowane i tak niejasne, i tak zapisane dziwnie, i tak złożony zestaw zmian, że ja bym powiedział, że nikt nie jest w stanie precyzyjnie powiedzieć kto zyska, a kto straci. Prof. Witold Orłowski formułuje prognozę na podstawie „reguły kciuka”, że „ok. połowa Polaków straci, a ok. połowa zyska”. - Dla wysoko zarabiających, liniowców to będzie poważna strata. Dla emerytów z niskimi emeryturami to będzie poważny zastrzyk – dodaje ekonomista. Prof. Orłowski wyjaśnia, że mamy  do czynienia z przesunięciem pieniędzy i wyższym opodatkowaniem ludzi zarabiających przeciętnie, aktywnych ekonomicznie i mamy pewną poprawę sytuacji ludzi nieaktywnych ekonomicznie. - Z punktu widzenia aktywizacji ludzi to nie jest najlepsze rozwiązanie. Z punktu widzenia walki z ubóstwem – tak – komentuje Gość Radia ZET.

PIT-2 – o co chodzi i jak składać? Prof. Orłowski: Księgowi załamują ręce

Pytany o oświadczenie PIT-2, ekspert odpowiada, że jest to informacja dotycząca tego, że dana osoba pobiera dochód tylko w jednym miejscu, nie pobiera emerytury itd. - Człowiek normalnie pracujący w jednym miejscu powinien złożyć PIT-2 u jednego pracodawcy i niejako upoważnić go do wyliczania korzyści. Co mają robić ludzie, którzy pracują w wielu miejscach, to proszę mnie nie pytać, bo ja po prostu nie wiem. W tej chwili resort finansów chyba też tego nie wie – mówi prof. Witold Orłowski. Podkreśla, że księgowi załamują ręce, bo nie wiedzą do końca jak to wszystko robić.

Zdaniem Gościa Radia ZET mimo wszystko „progresywność w Polsce powinna rosnąć”. – Ale zrobiłbym to w sposób bardziej sprzyjający rozwojowi gospodarczemu – ocenia ekspert. Dodaje, że on sam straci na Polskim Ładzie, ale stara się patrzeć na to jako na problem społeczno-gospodarczy.

Prof. Witold Orłowski: Będą rosły ceny chleba i cementu. Czas na politykę zaciskania pasa

- Mamy sytuację trochę jak z Apokalipsy. Mamy jeźdźca zarazy, jeźdźca od drożyzny, być może za ukraińską granicą kolejny jeździec apokalipsy wsiada na koń. Wielu firmom może grozić bankructwo – mówi ekonomista prof. Witold Orłowski w internetowej części programu „Gość Radia ZET”. Zdaniem eksperta, drożyzny mogą nie wytrzymać np. niektóre piekarnie, dla których gaz jest jednym z podstawowych kosztów. - Będą rosły ceny chleba – zapowiada gość Beaty Lubeckiej. Prof. Orłowski dodaje, że problemem są również drastycznie rosnące ceny nawozów. - Nawozy wymagają ogromnej energii, więc będzie drożeć cement – mówi ekonomista i podkreśla, że „budownictwo też będzie w którymś momencie uderzone”. - Myślę, że wiele małych firm może stanąć w obliczu bankructwa – zapowiada. Zdaniem eksperta idziemy w stronę gospodarki, której jest znacznie trudniej, która rośnie wolniej, a ceny za to rosną znacznie szybciej.

- Zadaniem rządu i Banku Centralnego jest wprowadzenie polityki antyinflacyjnej, która generalnie oznacza politykę oszczędności i zaciskania pasa – mówi prof. Witold Orłowski. Dodaje, że jest to konieczne, jeśli chce się zwalczyć inflację. - Zachęcania do oszczędzania, a nie do wydawania pieniędzy i tu Polski Ład jest w odwrotną stronę. Przekazanie uboższym ludziom pieniędzy, opodatkowanie wyżej zarabiających powoduje wypływ pieniędzy na rynek – komentuje Gość Radia ZET. Zaznacza, że „gdyby się chciało walczyć z inflacją, to rząd powinien zmienić troszkę filozofię swojego działania”. – Przyszedł  teraz czas oszczędności – podkreśla ekonomista. - Co Bank Centralny zrobił do tej pory ws. inflacji? Podniósł trochę stopy i przestał mówić, że ona sama spadnie. Co rząd zrobił ws. inflacji? Wprowadził tarczę. Każdy, kto widział pojedynek rycerzy np. na filmie wie, że nikt nie wygrywa pojedynku samą tarczą – mówi prof. Witold Orłowski i dodaje, że „sam rząd niejako zdradza fakt, że miecza żadnego nie ma”.

- Jeszcze niedawno mówiłem, że inflacja może być na poziomie 10 proc. i słyszałem, że to są jakieś bzdury, czarnowidztwo, straszenie ludzi, nieprawda  - mówi Gość Radia ZET. Kto odpowiada za wysoką inflację? - Pół na pół. W połowie okoliczności zewnętrzne. Wprowadziliśmy politykę nastawioną na zwiększanie konsumpcji, przy jednoczesnym niepowodzeniu zwiększania strony podażowej i zdolności do produkowania – komentuje ekonomista.

Obniżka VAT na paliwo? - Pomoże na 3 czy 10 miesięcy, na ile to będzie działało, ale kosztem dodrukowania kolejnych pieniędzy – mówi prof. Orłowski.

Pytany o stopy procentowe odpowiada, że „to nie jest sytuacja tak ciężka jak z kredytami frankowymi”. - Jak się frank osłabiał, to jednocześnie wzrastały odsetki i zwiększał się kapitał do spłacenia. W przypadku inflacji i wyższych stóp wzrastają odsetki, ale kapitał do spłacenia staje się mniejszy – wyjaśnia Gość Radia ZET.

 

RadioZET/MA