Miller: Dworczyk został wyrzucony z sań, by wilki nie doścignęły woźnicy z Żoliborza
Ile czasu kupił sobie Mateusz Morawiecki? - Sądzę, że kilka miesięcy. Sprawdzianem będzie to, co będzie działo się zimą – albo ludzie będą mieli ciepło i jakoś zniosą niedogodności życia codziennego plus inflacja, albo dymisja – ocenia Gość Radia ZET, były premier Leszek Miller.

Jego zdaniem premier nic nie może zrobić, ponieważ on nie decyduje. - Niedawno jeden z socjologów napisał, że po 1989 roku było tylko 3 prawdziwych premierów: pan Tusk, pan Kaczyński i … pan Miller. Uważam to za bardzo trafne spostrzeżenie – komentuje gość Bogdana Rymanowskiego. Były szef rządu ocenia, że odłożenie decyzji o dymisji Morawieckiego ma sens, bo gdyby stało się to teraz, to może i byłaby ulga dla ludzi w PiS, ale nowy premier musiałby zmierzyć się z gigantycznymi problemami: braku węgla, gazu oraz z inflacją.
Gość Radia ZET uważa z kolei, że dymisja Michała Dworczyka jest przesądzona. – I to jest ofiara, którą pan Morawiecki musi złożyć – mówi Leszek Miller. Zdaniem byłego premiera, (jeszcze) szef Kancelarii Premiera „wybił sobie bardzo mocną pozycję”. – Ale poniósł konsekwencje sytuacji, w której jego szef pozostaje na stanowisku. Został wyrzucony z sań po to, żeby wilki nie doścignęły głównego woźnicy z Żoliborza – uważa gość Bogdana Rymanowskiego.
Leszek Miller o wybuchach w Nord Stream: Przypomina mi to ataki 11 września
- To, co stało się na dwóch rurociągach to bardzo poważna sprawa. Przypomina mi to 11 września – atak na WorldTrade Center. Wcześniej nie spodziewaliśmy się, że coś takiego jest możliwe. Ataku na rurociągi też się nie spodziewaliśmy – mówi były premier Leszek Miller. Gość Radia ZET podkreśla, że teraz bardzo wzrasta znaczenie rurociągu jamalskiego. - Pytanie, czy polski rząd zdaje sobie z tego sprawę. W tym znaczeniu polska dyplomacja powinna osiągnąć maksimum korzyści – uważa były szef rządu, a obecnie europoseł.
„Putin wie o wszystkich działaniach, które NATO może wykonać”
Pytany przez Bogdana Rymanowskiego o Władimira Putina, który ma dziś wygłosić orędzie, Leszek Miller odpowiada, że rosyjskie media donoszą o wielkim dniu dla Rosji i dla całego świata. - Gdyby to szło w kierunku eskalacji konfliktu, to byłyby to fatalne wiadomości – dodaje Gość Radia ZET. Europoseł opowiada, że jego ugrupowanie w Parlamencie Europejskim miało ostatnio spotkanie z sekretarzem generalnym NATO i pytali go o to, co może zrobić Putin. - Powiedział, że Zachód robił wszystko, by zapobiec wojnie, przekazywał swoje informacje i oczekiwania Putinowi – mówi Miller. Jens Stoltenberg miał dodawać, że Sojusz Północnoatlantycki ma dziś 2 kluczowe zadania: wsparcie Ukrainy i przeciwdziałanie eskalacji. – Mówił, że trzeba zapobiec ewentualnemu wykorzystaniu taktycznej broni atomowej przez Rosję – opowiada były premier. Jeśli Rosja użyje ładunku atomowego, to co na to NATO? – Stoltenberg nie odpowiedział na to wprost. Powiedział, że groźby rosyjskie trzeba traktować poważnie i jakiekolwiek wykorzystanie broni atomowej zmieni charakter konfliktu – opisuje Leszek Miller. - Z tego, co nam mówił – Putin wie o wszystkich działaniach, które Amerykanie i NATO mogą wykonać – dodaje.
- Przyjmowałbym ich i sprawdzał. Jak już byliby w Polsce, to wszyscy byliby poddani kontroli. Wyobrażam sobie, że kilka tysięcy młodych Rosjan nie będzie walczyć po stronie Rosji przeciwko Ukrainie – mówi były premier Leszek Miller, pytany w internetowej części programu „Gość Radia ZET” o rosyjskich dezerterów. Jego zdaniem na pewno powinno się ich traktować zgodnie z regulaminem strefy Schengen. Gość Bogdana Rymanowskiego dodaje, że przecież „kilkaset tysięcy młodych Ukraińców, którzy powinni walczyć u siebie, przebywa w Polsce, ich wpuszczono”. - Uważam, że powinni walczyć za swój kraj – podkreśla były szef rządu. - Ci, którzy nie chcą walczyć mają nie być wpuszczani, a ci którzy powinni walczyć są wpuszczani – puentuje Gość Radia ZET Leszek Miller.
Broń dla Ukrainy? - Bardzo dużo broni przekazaliśmy Ukrainie i Polska w dużej części jest teraz bezbronna. Ja bym przekazał czołgi, ale musiałbym mieć gwarancję, że przyjdą inne. Nie można wysyłać broni i na jej miejsce nie mieć innej - komentuje.
Baltic Pipe? - Musimy sobie wyjaśnić parę rzeczy. Tzw. rurociąg norweski, którym zajmowałem się przez jakiś czas – 2001 i 2002 rok – to nie jest Baltic Pipe. To 2 różne rzeczy. Rurociąg norweski miał iść do złóż, a Baltic Pipe idzie do innego rurociągu – tłumaczy były premier. - Polska była w takiej sytuacji, że mieliśmy za dużo gazu rosyjskiego. Kontrakt jamalski podpisany przez rząd Suchockiej przewidywał, że będziemy otrzymywali 5 mld m3 rocznie więcej, niż potrzebowaliśmy. Najpierw trzeba było renegocjować kontrakt z Rosjanami. Umowa była na zasadzie, że jak nie weźmiesz, to i tak za niego zapłacisz. I to otworzyło możliwość dywersyfikacji – opowiada Leszek Miller. Dopytywany przez Bogdana Rymanowskiego o to, czy w takim razie to jego rząd jest ojcem Baltic Pipe, jego gość odpowiada: - Tak, zredukowaliśmy liczbę otrzymanego gazu od Rosji. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Moje sumienie jest czyste całkowicie – podkreśla były premier.
"Wpadaliśmy do siebie na wódeczkę"
Leszek Miller był również pytany o początek znajomości z Aleksandrem Kwaśniewskim. - Lata 80. Mieszkaliśmy w jednej klatce schodowej – ja na 1 piętrze, Kwaśniewscy na 2. Nie było dnia, żebyśmy się nie spotykali. Głębokie więzy rodzinnej przyjaźni, wpadaliśmy do siebie na wódeczkę – wspomina Gość Radia ZET. Dodaje, że teraz drogi panów się już „nie krzyżują”.
Miller: Nie będzie jednej listy opozycji przez wypowiedź Czarzastego
- Spotkanie liderów przeważyło szalę i nie będzie już jednej listy. Będą 2, a może 3. Szkoda. Każda nowa lista pogarsza możliwość zwycięstwa. Myślę, że wypowiedź Czarzastego przeważyła tę szalę – uważa były szef SLD. Jego zdaniem, poza wszystkim Donald Tusk nie pójdzie na jednej liście z Włodzimierzem Czarzastym, ponieważ „będzie się bał, że przyłączenie się Lewicy spowoduje zbyt duży uszczerbek elektoratu”.
RadioZET/MA