Koronawirus. Nie żyje kierowca karetki, żaden szpital nie chciał go przyjąć
Zakażony koronawirusem kierowca karetki ze szpitala w Garwolinie zmarł na COVID-19. Mężczyzny w wieku emerytalnym nie chciał przyjąć do siebie żaden szpital.

Koronawirus w Warszawie i na Mazowszu rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie. Sytuacja jest na tyle poważna, że brakuje miejsc w szpitalach nawet dla ludzi, którzy całe życie ratowali innych. Serwis egarwolin.pl opisuje sytuację mężczyzny w podeszłym wieku, któremu odmówiono przyjęcia m.in. w szpitalach w Warszawie oraz Siedlcach.
Po długiej podróży karetką – tym razem w roli pacjenta – mężczyzna trafił w końcu do szpitala w Garwolinie, którego był pracownikiem. Niestety, miał na tyle silne objawy koronawirusa, że nie udało się go uratować. Zmarł między godziną 22 a 23 w piątkowy wieczór.
– To był nasz wieloletni pracownik, już w wieku emerytalnym, ale był ciągle jeszcze aktywny zawodowo, ciągle pracujący, ciągle wspierający naszych chorych, nasz zakład. Człowiek godny wysokiego szacunku i bardzo aktywny społecznie – powiedział dyrektor szpitala w Garwolinie, Krzysztof Żochowski.
Strefa żółta i czerwona. Nowe obostrzenia od 17 październikaWedług informacji przekazanych przez lekarza, po pozytywnym wyniku testu na koronawirusa, mężczyzna początkowo przebywał w izolacji domowej. Po tym, jak jego stan się pogorszył, zaczęto szukać dla niego miejsca w szpitalach zakaźnych. Kierowca karetki z Garwolina powinien być leczony w szpitalu zakaźnym, ale mimo starań załogi to się nie udało. Szpital w Garwolinie jest placówką I stopnia referencyjności (czyli z najmniejszymi możliwościami) i nie ma odpowiedniego sprzętu oraz personelu do walki z COVID-19.
Zmarły kierowca karetki na co dzień mieszkał w gminie Miastków Kościelny, gdzie pełnił też funkcję sołtysa.