Oceń
34-letni mieszkaniec Londynu, zakażony koronawirusem, zmarł tuż przed wypisaniem go ze szpitala. Pochodzący z Rumunii Nicu Urzica trafił do placówki z powodu COVID-19. Dochodził już do zdrowia, jednak nagle jego stan się pogorszył. Osierocił ośmioro dzieci.
Nicu Urzica pracował w Wielkiej Brytanii w branży budowlanej. W Londynie zarabiał pieniądze na utrzymanie 10-osobowej rodziny. Jak informuje metro.co.uk, 34-latek zaobserwował u siebie objawy grypy i poszedł na tygodniowe zwolnienie lekarskie.
34-latek z koronawirusem miał być wypisany do domu. Jego stan nagle się pogorszył
W pewnym momencie mężczyzna poczuł się lepiej, a nawet wrócił do pracy na dwa dni. Niestety, jego stan uległ pogorszeniu. Lekarz rodzinny zalecił domową izolację, jednak kiedy Urzica zaczął mieć problemy z oddychaniem, trafił do szpitala. Tam stwierdzono u niego zakażenie koronawirusem.
Po tygodniu przebywania na OIOM-ie został przeniesiony na inny oddział. Była nawet mowa o wypisaniu go do domu, gdy nagle jego stan się pogorszył
- opowiadał brat mężczyzny Ianis rumuńskiemu portalowi Obiectiv.
Jak informuje "Metro", powołując się na burmistrza rodzinnego miasta pacjenta Ioana Pavela, tuż przed zwolnieniem Nicu dostał ataku serca. Brat 34-latka wyjaśnił, że cierpiał on na liczne zakrzepy. Zmarł 11 kwietnia.
Urzica osierocił 8 dzieci. Najmłodsze miało 6 miesięcy, najstarsze 12 lat. Rodzina Rumuna z dnia na dzień została bez środków do życia.
Bliscy próbują teraz sprowadzić ciało mężczyzny do domu, aby urządzić pogrzeb w jego ojczyźnie. W tym celu kościół, do którego uczęszczał 34-latek, za pośrednictwem portalu GoFundMe utworzył zbiórkę pieniędzy. Do tej pory internautom udało się przekazać rodzinie prawie 100 tys. funtów.
RadioZET.pl/metro.co.uk
Oceń artykuł
