Oceń
Wojciech Andrusiewicz na piątkowej konferencji prasowej odniósł się do liczby osób, jaka będzie mogła zasiąść przy wigilijnym stole. Przypomnijmy, oprócz domowników zgodnie z zaleceniami rządu w spotkaniach może uczestniczyć 5 osób. Rzecznik MZ zaznaczył, że przepisy ograniczające liczbę gości zostały wprowadzone także w innych europejskich krajach. - Mamy tam często do czynienia ze wskazaniem, że na wigilii, na imprezach rodzinnych może przebywać sześć osób dodatkowych czy jedna - mówił.
Andrusiewicz: Nikt nie wyśle policji czy wojska na wigilijną kolację
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia podkreślił, że chodzi tu o kwestię odpowiedzialności, uspokoił jednak, że osób na spotkaniach rodzinnych nikt nie będzie liczyć. - Oczywiście, nikt nie wyśle policji czy wojska na wigilijną kolację, ale jest to twarde wskazanie dla naszych obywateli, to jasna deklaracja, jak powinniśmy spędzać święta. [...] Tu nasza odpowiedzialność, by zastosować te przepisy, a nie czekać na ich egzekucję ze strony policji, czy innych organów państwa - zaznaczył. Pytany z kolei o kary za ewentualne złamanie przepisów ograniczających liczbę gości odparł, że zawsze w jednostkowych przypadkach policja możne nałożyć mandat karny.
Andrusiewicz mówił także o rozbieżnościach w liczbie testów na obecność koronawirusa oraz o tym dlaczego wykonuje się ich mniej niż wczesną jesienią. Podkreślił, że na test kierowane są osoby z objawami choroby i że główną rolę w zlecaniu testów odgrywa Podstawowa Opieka Zdrowotna. - To lekarze POZ stwierdzają, czy istnieje konieczność przeprowadzenia testu; od ich wskazań wynika, ile będzie przeprowadzonych testów. Na tym oparliśmy się od początku jesiennej strategii testowania, ona się sprawdza - mówił.
Zaznaczył, że część państw stosuje testowanie osób bez objawów Covid-19, ale - jak dodał - nikt nigdzie na świecie nie przetestuje ich wszystkich, bo po prostu nie zgłoszą się na takie badanie. Jak wskazał - wzrósłby jedynie odsetek testów negatywnych, co wcale nie odzwierciedlałoby przebiegu epidemii. Przypomniał, że w Polsce trafność wskazań do testów jest wysoka - czasami nawet na poziomie 60 proc. i pozwala to na poddawanie kwarantannie i izolacji odpowiednich osób.
Przypomniał, że ta liczba testowanych radykalnie się zmniejszyła - przy obecnych 20-30-40 tys., wcześniej było to 70-80 tys. osób. - Jeśli dziś mamy 16-17 tys. pozytywnych testów, to jednak nie jest pułap 27-28 tys., czy 30 tys., przy którym mówiliśmy, że grozi przystopowanie polskiej służby zdrowia. Widać też, że coraz mniej osób trafia do szpitala i zwalnia się w nich coraz więcej łóżek - podkreślił.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia, komentując ostatnie statystyki zakażeń, zwrócił uwagę, że "epidemia ustabilizowała się na niższym poziomie, niż to było jeszcze w ubiegłym tygodniu, gdy mieliśmy 24-25 tys. przypadków zakażeń. - Ale pamiętajmy, że 16-17 tys. to jest nadal dużo - powiedział. Podkreślił, że raportowane obecnie zgony nie są efektem zakażeń z ostatnich dni, ale wcześniejszych wzrostów zakażeń na poziomie 27-28 tys. - Więc jeszcze przez najbliższe dni możemy mieć do czynienia ze wzrostem tych zgonów właśnie w okolicach pół tysiąca - zauważył.
RadioZET.pl/PAP
Oceń artykuł