Oceń
Do tragicznego zdarzenia doszło w poniedziałek w Głogowie (woj. dolnośląskie). Jak podał portal glogow-info.pl, ok. godz. 13 matka rocznego niemowlęcia zawiadomiła pogotowie, że jej dziecko nie oddycha. Najpierw wysłano do mieszkania straż pożarną, ponieważ w mieście nie było żadnej wolnej karetki.
Głogów. Nie żyje roczne dziecko. W mieście nie było wolnej karetki
Strażacy, gdy dotarli na miejsce, rozpoczęli akcję reanimacyjną. W końcu przyjechał ambulans, ale - jak podała "Gazeta Wrocławska" - ściągnięty z Polkowic, które oddalone są od Głogowa o 20 km. Niestety, chłopca nie udało się uratować.
"W ostatnich miesiącach rośnie liczba wezwań, na co zwracają uwagę sami ratownicy. Obszar Głogowa i całego powiatu głogowskiego podczas 12-godzinnej zmiany obsługiwany jest przez tylko trzy zespoły ratowników" - czytamy w artykule "Gazety Wrocławskiej".
Teraz okoliczności śmierci dziecka wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Głogowie. Jak przekazała w rozmowie z Polską Agencją Prasową Katarzyna Kasperczak z PR, w tej sprawie zostały zatrzymane dwie osoby. - To osoby mieszkające z chłopcem, który zmarł - powiedziała prokurator, zastrzegając, że więcej informacji na razie nie może udzielić. Dodała, że dalsze czynności prokuratora będą uzależnione od wyników sekcji zwłok dziecka.
Prokurator zaznaczyła, że na miejscu tragedii były obecne wszystkie służby – straż, policja oraz karetka pogotowia. Odniosła się także do doniesień, jakoby karetkę trzeba było ściągać z Polkowic. - Karetka była na miejscu, ale nie w pierwszej kolejności, tylko dojechała nieco później - przekazała.
RadioZET.pl.glogow-info.pl/Gazeta Wrocławska/PAP (P. Doczekalski)
Oceń artykuł