Oceń
– Od trzech lat nie oglądam telewizji publicznej, bo to nie jest telewizja informacyjna, ale propagandowa, skrajnie ideologiczna, posługująca się pomówieniami i kłamstwami – mówi Krystyna Janda w rozmowie z tygodnikiem „Wprost”. Aktorka stwierdza, że w Polce pojawiło się przyzwolenie na brutalność, chamstwo, niesprawiedliwość w życiu publicznym.
Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na Facebooku
– Jeszcze trzy lata temu nie miałam potrzeby, żeby angażować się politycznie, nie czułam powinności mieszania się do polityki, apelowania, komentowania. Głośno mówiłam, że jestem artystką i robię swoje – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” aktorka Krystyna Janda.
– Nie używam mowy nienawiści. Albo staram się nie używać. Czasem coś wyfrunie ze mnie z emocjami i niezgodą na coś. Wszystko to, co się we mnie wydarzyło, we mnie przelało i wylało, jest niezgodą, protestem, przeciwko niesprawiedliwości, brutalności, nietolerancji, a także dyskryminacji ze względu na inne poglądy, kolor skóry, wyznanie, płeć czy orientację seksualną. Protestuję przeciw brakowi tolerancji, demokracji, krzywdzie, kłamstwu, bezczelności.
Aktorka tłumaczy, że nie zgadza się z panującą w Polsce atmosferą polityczną. – Nie zgadzam się na to, żeby ktokolwiek krzyczał na mnie stojącą w protestującym tłumie i nazywał komunistką i złodziejką, a przecież od tego się ta spirala zaczęła – przyznaje Janda.
– Od trzech lat nie oglądam telewizji publicznej, bo to nie jest telewizja informacyjna, ale propagandowa, skrajnie ideologiczna, posługująca się pomówieniami i kłamstwami. Nagle pojawiło się przyzwolenie na brutalność, chamstwo, niesprawiedliwość w życiu publicznym – stwierdza.
RadioZET.pl/Wprost.pl/BM
Oceń artykuł
