Oceń
Policyjny radiowóz uderzył w psa, który wbiegł na jezdnię jednej z łódzkich ulic. Samochód odjechał dalej, nawet się nie zatrzymując, a zwierzę ostatecznie nie przeżyło tego wypadku. Teraz policja wyjaśnia tę sprawę.
Do zdarzenia, o którym informuje łódzka "Gazeta Wyborcza", doszło we wtorek ok. godz. 10 na ulicy Rzgowskiej. Jadący z dużą prędkością policyjny samochód potrącił psa, który nagle wbiegł na jezdnię. Według relacji świadków, auto nawet się nie zatrzymało i natychmiast odjechało.
Pies potrącony przez radiowóz
- Byłem świadkiem. To policja przejechała psa [...] Było słychać skowyt psinki i dźwięk blachy. Oczywiście się nie zatrzymali, tylko pognali dalej przez skrzyżowanie Rzgowska - Dąbrowskiego, które jest wyłączone z ruchu - relacjonuje w rozmowie z "Wyborczą" pan Adam, którzy widział całe zajście. Jego zdaniem policjanci musieli być świadomi tego, co się wydarzyło.
- Uderzenie było tak silne, że radiowóz zgubił tablicę rejestracyjną - twierdzi świadek, dodając, że zwierzę zostało odrzucone na znajdujący się kilka metrów dalej trawnik. Pan Adam oraz inni świadkowie powiadomi zarówno policję, jak i Animal Patrol. Niestety, zwierzę nie przeżyło tego wypadku.
Policja wyjaśnia sprawę
Łódzka policja zleciła już przeprowadzenie czynności wyjaśniających w tej sprawie. Jak dowiedziała się "GW", auta, które potrąciło psa, nie prowadził mundurowy, lecz pracownik cywilny, a przejazd radiowozem miał charakter techniczny.
"Insp. Paweł Karolak natychmiast zlecił czynności wyjaśniające w sprawie. Mundurowi będą ustalać okoliczności kolizji i weryfikować, czy kierujący radiowozem mógł nie zauważyć, że potrącił czworonoga. Sprawą zajmie się wydział kontroli łódzkiej policji" - czytamy w "Wyborczej".
RadioZET.pl/lodz.wyborcza.pl
Oceń artykuł
