Oceń
Chodzi o radnego Ryszarda Ciągło z PiS, którego obecność na piątkowej sesji w bełchatowskim magistracie wzbudziła spore poruszenie. Polityk zjawił się na posiedzeniu w stroju nieformalnym i okularach przeciwsłonecznych. Gdy je zdjął, okazało się, że ma podbite oko.
Dodatkowo, z dużym trudem utrzymywał równowagę, a jego ton wypowiedzi podczas rozmowy z dziennikarzami był cokolwiek bełkotliwy, co wywołało - uzasadnione zresztą - obawy o stan zdrowia mężczyzny bądź podejrzenia o bycie pod wpływem alkoholu.
- Siedzę sobie tutaj dwie godziny, a tu przyjechali i chcą mnie zabierać. Ja mam syna doktora akurat, w różnych specjalizacjach, i... proszę bardzo. Pewnie on mi pomoże - mówił.
Pomimo, że usilnie go do tego namawiano, radny nie zamierzał z własnej woli opuszczać budynku, dlatego też wezwano policję. Ciągło odmówił jednak poddania się badaniu policyjnym alkomatem. Nie chciał także, aby wzywano pogotowie, w efekcie czego obrady przerwano.
Oświadczenie radnego
Dzień później radny doszedł już do siebie, wystosował także specjalne oświadczenie, w którym przepraszał za swoje zachowanie i tłumaczył, dlaczego doszło do tego incydentu.
"Nie chcę się usprawiedliwiać, ponieważ wiem, że zaistniała sytuacja nie powinna mieć miejsca. Nie przewidziałem skutków, jakie może wywołać przyjęcie pewnych leków w połączeniu z ogromnym stresem i zmęczeniem, powstałym w związku z bardzo trudnymi problemami osobistymi. Jeszcze raz wszystkich szczerze i gorąco przepraszam" - czytamy w komunikacie.
Dodatkowo zadeklarował, że oddaje się do dyspozycji szefa klubu. Na razie nie wiadomo nic na temat jakichkolwiek konsekwencji wobec polityka.
RadioZET.pl/Gazeta/pl/YouTube/MP
Oceń artykuł