Oceń
Łódzka policja wyjaśnia okoliczności zabójstwa 45-latka, który od ponad dwóch lat był uznawany za zaginionego. Sytuacja zmieniła się w ostatni weekend, kiedy skruszony mężczyzna przyznał się policji do udziału w zabójstwie. Wskazał miejsce ukrycia zwłok i dwóch wspólników. Wszystkim grozi dożywocie.
Do zabójstwa doszło na początku 2017 roku w jednej z miejscowości w powiecie łęczyńskim. Jak podaje łódzka policja, mieszkający wówczas samotnie „45-latek spożywał alkohol w towarzystwie późniejszych trzech oprawców”. Wtedy musiało dojść do zbrodni.
Ślad po 45-latku się urwał. Po jakimś czasie zaginięcie zgłosili pracownicy opieki społecznej. Na ponad dwa lata w sprawie zaginionego zapadła cisza. Aż do ostatniego weekendu.
Z relacji policji wojewódzkiej w Łodzi wynika, że do zbrodni przyznał się na forum rodzinnym jeden z mężczyzn. Z zeznaniami udał się później na policję. Wskazał też mundurowym miejsce ukrycia zwłok oraz dwóch wspólników w morderstwie: 63-latka i jego 28-letniego syna.
Trzej mężczyźni wspólnie odpowiedzą za zabójstwo. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, przyczyną śmierci mogło być uduszenie. Mężczyźni zakopali zwłoki zabitego. Bali się jednak, że policja wpadnie na trop, więc odkopali je i przenieśli na teren posesji jednego ze sprawców. I to miejsce wskazał właśnie jeden ze „skruszonych”.
31-latek i 63-latek z pow. łęczyckiego zostali zatrzymani. Trzeci ze wspólników przebywa w więzieniu za inne przestępstwa. Wszystkim grozi dożywocie.
RadioZET.pl/KWP Łódź
Oceń artykuł