Oceń
Żal mi pani premier, bo jest grillowana i poddaje się katastrofie wizerunkowej. Kaczyński uznał, że urosła ponad miarę. Tylko ofensywnie może z tego wyjść, powinna sama przedłożyć inicjatywę - powiedział Leszek Miller w Radiu ZET.
- Jest mi żal pani premier, że jest tak traktowana – jest grillowana, poddaje się katastrofie wizerunkowej. Dziwię się, że tak spokojnie to przyjmuje i godzi się na taką rolę – mówi gość Radia ZET Leszek Miller.
Jego zdaniem, premier „z katastrofy wizerunkowej może wyjść tylko ofensywnie – musi sama przedłożyć inicjatywę”. Były premier dodaje, że Beata Szydło powinna sama zgłosić dymisję rządu lub napisać wniosek do marszałka Sejmu o przeprowadzenie procedury wotum zaufania.
- Jestem w klubie byłych premierów i jeżeli premier Szydło też ma być w tym klubie, to niech przynajmniej w ostatnich godzinach zrobi coś, co jej zaskarbi szacunek – uważa Miller. - Stoi przed nią dylemat, czy dać się zaprowadzić tam, gdzie nie chce być zaprowadzona, czy wykazać inicjatywę i przejść do ofensywy – komentuje.
Zdaniem byłego premiera, Jarosław Kaczyński uznał, że Beata Szydło „urosła ponad miarę”. - We wszystkich badaniach wyprzedza swojego mentora, a prezes nie lubi takich współpracowników – ocenia były polityk.
Jak podkreśla, prezes PiS jest „wrażliwy na sygnały płynące z Brukseli”, a Mateusz Morawiecki ma być impulsem, który ociepli stosunki Unia Europejska-Polska. - Morawiecki ma przekonać Brukselę, że Kaczyński to nie jest żaden potwór. Ale wątpię, że to mu się uda. Nawet jego urok niczego nie zmieni – mówi gość Konrada Piaseckiego.
Leszek Miller ocenia, że „słaba pani premier - od strony politycznej - zostanie zastąpiona przez jeszcze słabszego pana premiera”. Tłumaczy, że Beata Szydło ma kręgi poparcia w obozie rządzącym, a Mateusz Morawiecki nie ma żadnej pozycji politycznej.
- Kiedy jeszcze PiS był w opozycji, to on był doradcą premiera Tuska, a pani Szydło ciężko pracowała ze swoimi kolegami, przelewała krew – komentuje.
W opinii Millera to Jarosław Kaczyński już dawno powinien zostać premierem.
- Miałem nadzieję, że skoro już robi tę zmianę, to teraz nim zostanie, bo jeżeli będzie to ktoś inny niż on, to cała ta operacja jest niepotrzebna, zbędna i pod znakiem zapytania – uważa były premier. Jak wytłumaczyć wyborcom zmianę szefa rządu? - Wyborcy PiS połkną wszystko, co im prezes na talerzu położy. Trochę się obruszą, skrzywią, ale jak prezes powie: słuchajcie, to jest dobre rozwiązanie, to oni w to uwierzą – mówi gość Radia ZET.
Pytany przez Konrada Piaseckiego o to, jak wygląda dzień, kiedy człowiek budzi się i wie, że lada moment przestanie być premierem, odpowiada, że jest on „trudny”.
- To dzień refleksji. Człowiek zastanawia się, czy tak musiało się zdarzyć, co zrobił dobrze, a co źle – mówi gość Radia ZET. Dodaje, że najbardziej boli reakcja przyjaciół. - Nagle okazuje się, że ich nie ma. Telefon przestaje dzwonić, zaproszenia przestają przychodzić. Wtedy ważna jest rodzina – zdradza były premier.
Co dalej z Beatą Szydło? - Gdyby deal był taki, że premier przechodzi na funkcję marszałka Sejmu, to jeszcze jest to do kupienia. Ale myślę, że tak nie będzie – komentuje.
Reforma sądownictwa i zmiany w prawie wyborczym? Miller ocenia, że nie jest to demokratyczne, a nawet sprzeczne z konstytucją.
- PiS próbuje zmienić konstytucję zwykłą ustawą. To niepoważne i Bruksela musi to zauważyć – uważa gość Konrada Piaseckiego. I dodaje, że działania partii rządzącej „to bolszewizm, ale nie tylko”.
- To jest charakterystyczne dla nazistów, dla każdej rewolucji – jak przychodzą ci, których rewolucja wyniosła, to ich zadaniem jest odcięcie się od przeszłości i ustanowienie nowego prawa. I wtedy nic nie obowiązuje, tylko większość – komentuje Leszek Miller. Jego zdaniem w Polsce mamy do czynienia z „pisowską, konserwatywną rewolucją”.
- Jest mi szkoda całego dorobku – podsumowuje były premier.
RadioZET/maal
Oceń artykuł
