Oceń
Polacy nie są chętni na przesunięcie wyborów samorządowych, co zapowiedziało już Prawo i Sprawiedliwość. Z sondażu IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wynika, że dwie trzecie ankietowanych opowiada się za wyborami w terminie (jesienią 2023 roku), który zbiega się z wyborami parlamentarnymi.
Wybory parlamentarne oraz samorządowe powinny odbyć się w terminie, czyli jesienią 2023 roku. Rządzący zapowiedzieli jednak, że zamierzają wydłużyć kadencję samorządowców i przeprowadzić wybory na szczeblu lokalnym w 2024 roku, by nie zbiegały się z głosowaniem na posłów i senatorów.
– Jesteśmy zdecydowani zaproponować ustawę, która przesunie termin wyborów samorządowych o pół roku. Kadencji wyborczej nie można skrócić, ale można ją nieco wydłużyć. Wybory pewnie byłyby wiosną – mówił na początku czerwca na antenie Radia Kraków szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Kilka dni później w rozmowie z portalem polskatimes.pl stwierdził, że "ustawa w sprawie przeniesienia wyborów samorządowych jest już gotowa i niedługo trafi do Sejmu, zapewne jako projekt poselski".
Przesunięcie wyborów. Polacy przeciwni propozycji PiS
Innego zdania jest większość z zapytanych przez pracownię IBRiS Polaków. W sondażu dla "Rzeczpospolitej" 66,2 proc. z nich opowiedziało się za wyborami samorządowymi w terminie, czyli jesienią 2023 roku.
Za przeniesieniem wyborów lokalnych na wiosnę 2024 r. optuje jedynie 9,3 proc. respondentów. Podobny odsetek zapytanych (9,7 proc.) uważa, że Sejm powinien skrócić swoją kadencję i wybory do parlamentu winny się odbyć wiosną przyszłego roku, a do samorządu – na jesieni 2023 roku.
Andrzej Dera, minister w Kancelarii Prezydenta RP, mówił w telewizji publicznej, że "podejście prezydenta do terminu wyborów jest jasne". – Znam generalne podejście pana prezydenta dotyczące kwestii wyborów. Pan prezydent uważa, że najlepszym rozwiązaniem jest to, aby wybory odbywały się w terminach konstytucyjnych – wyjaśniał w TVP 1.
RadioZET.pl/Rp.pl
Oceń artykuł