Oceń
Blisko pół tysiąca razy musieli interweniować pomorscy strażacy w związku z wichurami. Silny wiatr spowodował m.in. tzw. cofkę. Woda zalewała budynki i posesje. Na tę chwilę nie ma na szczęście informacji o osobach rannych i ofiarach.
Chcesz wiedzieć wszystko pierwszy? Dołącz do grupy Newsy Radia ZET na Facebooku
Już 445 interwencji od 1 stycznia odnotowali strażacy na Pomorzu. Wzywani byli przede wszystkim do usuwania skutków silnych wichur i „cofki”.
Najwięcej, bo 71 razy, strażacy wyjeżdżali w samym Gdańsku. W powiecie wejherowskim – 48 razy, po 40 razy w powiatach słupskim i puckim. 37 interwencji strażacy podjęli w powiecie kartuskim a 35 w nowodworskim.
To dane zebrane do czwartkowego popołudnia. Pomoc strażaków nadal jest jednak potrzebna, przede wszystkim przy usuwaniu połamanych konarów i powalonych drzew. Zabezpieczają tez dachy, wypompowują wodę z zalanych budynków i posesji, a także umacniają wały przeciwpowodziowe.
Sytuacja poprawia się
Jak informował w czwartek wczesnym popołudniem Jędrzej Sieliwończyk z referatu prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku, poziom wody w Bałtyku stopniowo opada. W niektórych miejscach jest już poniżej poziomów ostrzegawczych. Maleje też siła wiatru, który od Nowego Roku powoduje tzw. cofkę i lokalne podtopienia.
Z prognoz, jakie uzyskano z gdyńskiego Biura Meteorologicznych Prognoz Morskich Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, wynika, że w najbliższą sobotę nad Pomorzem może ponownie silnie wiać. Wiatr powinien być już jednak słabszy niż w ostatnich dniach. Podmuchy będą osiągać 50-60 km/h. 2 stycznia było to nawet 100 km/h.
RadioZET.pl/PAP/JŚ
Oceń artykuł