Oceń
Zwłoki małżeństwa - 71-letniego mężczyzny oraz 68-letniej kobiety - znalazł ich syn po tym, jak w piątkowego popołudnie wrócił z pracy. Śledczy podejrzewają, że mogło dojść do tzw. samobójstwa rozszerzonego.
Do zdarzenia, o którym pisze "Kurier Lubelski", doszło w piątek w jednym z bloków mieszkalnych w Sandomierzu. 46-letnie mieszkaniec miasta wrócił z pracy do mieszkania, które zamieszkiwali jego rodzice. Tam dokonał makabrycznego odkrycia - oboje byli martwi. Natychmiast więc zaalarmował policję.
Na miejsce przybyli funkcjonariusze oraz prokurator. 46-latek zapewniał, że jeszcze rano nic nie wskazywało, że może dojść do takiej tragedii. Przyznał jednak, że jego rodzice od dłuższego czasu żyli w konflikcie i nie rozmawiali ze sobą.
Chcesz otrzymywać więcej takich informacji? Śledź Kronikę Kryminalną Radia ZET na Facebooku
Śledczy podkreślają fakt, iż drzwi do mieszkania były zamknięte, lokal nie był splądrowany, nie znaleziono również jakichkolwiek śladów działań bądź obecności osób trzecich. W tej sytuacji prawdopodobieństwa nabiera hipoteza o tzw. samobójstwie rozszerzonym - jedno z małżonków mogło najpierw zabić drugie, a następnie samemu targnąć się na swoje życie.
- Dokładnie wyjaśniamy okoliczności tego nieszczęścia. Sekcja zwłok da odpowiedź na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci małżonków – powiedział w rozmowie z "Kurierem Lubelskim" nadkomisarz Kamil Tokarski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach.
RadioZET/Kurier Lubelski
Oceń artykuł
