Oceń
Tomasz Komenda przyznaje, że nie pamięta momentu wyjścia na wolność. Dodał też, że nie rozumie osób, które "nie zrobiły nic, a przyczepiają sobie medale". Komenda udzielił wywiadu w programie "Superwizjer".
Tomasz Komenda udzielił wywiadu dziennikarzom "Superwizjera". Przyznał, że boi się, że jego wyjście na wolność to tylko sen i często budzi się zlany potem w nocy.
Mężczyzna przyznaje, że wyjście z więzienia pamięta jak przez mgłę. - Zamroczony byłem. 18 lat na to czekałem i się doczekałem - mówił. - Jeszcze długo czasu minie, zanim wrócę do swojego świata - dodał Tomasz Komenda.
W domu zastał jeszcze choinkę z Bożego Narodzenia. - Powiedziałem rodzinie, że jak wyjdę, to ja ją rozbiorę. Nie ubierałem jej, ale mogłem ją rozebrać. To było dla mnie ważne, bo 36 świąt nie spędziłem w domu wśród rodziny. Miałem taką potrzebę - opowiedział dziennikarzom.
- Nie mogłem doczekać się, kiedy przyjdzie papier i zaczną się za mną zamykać furty - mówił odnosząc się do momentu, kiedy pozwolono mu opuścić celę i zabrać swoje rzeczy.
Tomasz podkreślił, że skoro prokuratorzy w 2009 i w 2010 roku podejrzewali, że jest niewinny, to nie rozumie, dlaczego wyszedł na wolność w 2018 roku. Jego zdaniem tamci prokuratorzy nie zrobili nic. Komenda zaznaczył, że nie chce, aby ci ludzie „wycierali sobie” twarz jego nazwiskiem.
- Nie rozumiem, jak osoby, które nie zrobiły nic w tej sprawie, przyczepiają sobie medale. Medal powinien dostać Remigiusz, pan prokurator Tomankiewicz, pan prokurator Sobieski. Tym osobom zawdzięczam wolność - mówił w programie "Superwizjer" Tomasz Komenda.
- Pan Remigiusz na co dzień pracuje w Centralnym Biurze Śledczym w Wydziale do spraw Narkotyków. Ta sprawa nie dawała mu spokoju. Rozmawiał z ludźmi z Miłoszyc, którzy w końcu dowiedzieli się, że jest policjantem i zaczęli opowiadać mu o tej sprawie – tłumaczył reporter Grzegorz Głuszak.
- Nie chcieli wcześniej rozmawiać, ale zaczęli mu opowiadać i wskazywać kolejne tropy. On dopytywał. W końcu doszła do niego informacja, że jest człowiek, który może być faktycznym sprawcą – dodał.
- Wtedy pan Remigiusz poszedł z tym do Prokuratury Krajowej, do pana prokuratora Sobieskiego i pana prokuratora Tomankiewicza. Powiedział o swoich wątpliwościach. Tutaj nie było w ogóle mowy, żeby tej sprawy nie ruszać, która nabrała tempa. To już nie były rozmowy przy sklepie z mieszkańcami. Były to godziny, setki, tysiące, przesłuchań różnych ludzi. Efektem tego jest to, że Tomek jest na wolności – wyjaśnił Głuszak.
Tomasz Komenda - renta
Premier Mateusz Morawiecki przyznał rentę Tomaszowi Komendzie. O swojej decyzji poinformował w czwartek. „Nic nie wynagrodzi Panu Tomaszowi Komendzie cierpień, jakich doznał przez niesłuszne skazanie i pobyt w więzieniu. Ale sprawiedliwe państwo musi działać i musi mu pomóc. Podjąłem więc decyzję o przyznaniu Panu Tomaszowi renty specjalnej do czasu, aż uzyska odszkodowanie w sądzie” — napisał na Twitterze Morawiecki.
Tomasz Komenda, który w 2004 r. został prawomocnie skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo i zgwałcenie 15-latki, odsiadywał wyrok w Zakładzie Karnym w Strzelinie. Dwa tygodnie temu został przez sąd penitencjarny przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu warunkowo zwolniony z odbywania kary i wyszedł na wolność. Według prokuratury, która zgromadziła nowe dowody w tej sprawie, mężczyzna nie popełnił zbrodni, za którą został skazany.
Z prośbą o ponowne zajęcie się sprawą Tomasza Komendy do ministra sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego zwrócili się w zeszłym roku rodzice Małgorzaty K. Śledztwo zostało wznowione w 2017 r. W czerwcu ubiegłego roku prokuratura poinformowała, że w sprawie zbrodni zatrzymano Ireneusza M. Prokurator przedstawił mu zarzut popełnienia przestępstwa zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwa piętnastoletniej Małgorzaty K.
W połowie marca sąd penitencjarny przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu warunkowo zwolnił Komendę z odbywania kary 25 lat więzienia.
RadioZET.pl/Superwizjer, Onet/KM
Oceń artykuł