Oceń
Do wybuchu gazu i pożaru doszło w środę wieczorem w 10-piętrowym budynku przy ulicy Wyszyńskiego w Zielonej Górze. Eksplozja była ogromna, huk było słychać nawet na sąsiednich osiedlach. Mieszkańcy budynku sugerują, że w sprawę zamieszane są ich sąsiadki. „Odgrażały się, że się wysadzą, że swoje mieszkanie przekażą radykalnym islamistom” – relacjonują.
Po wybuchu gazu na osiedlu Słonecznym w Zielonej Górze na drugim piętrze bloku pojawił się ogień. „Był wszędzie, paliło się całe mieszkanie” – mówili strażacy. W momencie eksplozji mieszkanie stało puste. To właśnie jego właścicielki, matka i córka – zdaniem sąsiadów – „nieraz groziły, że wysadzą blok w powietrze”, a niedługo przed wybuchem spakowały się i wyszły.
Choć policja nie potwierdza takich doniesień, nie zaprzecza, by w tym właśnie budynku były wcześniej interwencje związane ze wspomnianymi kobietami. „Wszyscy w bloku się ich bali” – mówią w rozmowie z „Gazetą Lubuską” mieszkańcy wieżowca.
Mieszkamy na tym samym piętrze, na którym doszło do wybuchu. Moje dzieci dzielą ścianę z tymi nieszczęsnymi sąsiadami. MOPS, prokuratura, policja i sądy nie reagowały na nasze apele. Te kobiety się odgrażały, że się wysadzą, że swoje mieszkanie przekażą radykalnym islamistom na dom modlitw i tak dalej.
Gdzie są kobiety podejrzewane przez swoich sąsiadów o próbę wysadzenia ich bloku w powietrze? Tego jeszcze nie wiadomo. Służby ustalają miejsce ich pobytu.
W międzyczasie do swoich mieszkań zaczynają wracać lokatorzy, których w środę wieczorem ewakuowano. Kilka mieszkań wciąż jednak będzie wyłączonych z użytkowania.
W wybuchu nikt nie zginął, ale cztery osoby zostały poszkodowane i wymagały pomocy medycznej — jedna z nich doznała zawału.
RadioZET.pl/Gazeta Lubuska
Oceń artykuł
