Oceń
Jarosław Gowin dostaje coraz więcej pogróżek, głównie drogą elektroniczną (mail, SMS). Jak podaje Wp.pl, powołując się na informatora z Porozumienia, Gowinowi przydzielono na kolejne miesiące limuzynę i ochronę funkcjonariuszy SOP. Pomimo tego, że przysługują przede wszystkim przedstawicielom rządu, marszałkom Sejmu i Senatu oraz głowie państwa.
Prezes czuje się zagrożony, dostaje pogróżki. Do gróźb w sieci się przyzwyczaił, na politycznym świeczniku jest od lat, ale to, co dzieje się od 2-3 miesięcy, to zalew najgorszego ścieku. Groźby przychodzą mailem, SMS-ami, pocztą. Są zgłaszane policji i Służbie Ochrony Państwa. Dlatego podjęto decyzję o przydzieleniu Gowinowi limuzyny i ochrony na kolejne miesiące – powiedział Wirtualnej Polsce informator .
Jarosław Gowin dostaje groźby. "To zalew najgorszego ścieku"
Taki obrót spraw potwierdził serwisowi sam Gowin. Formalnie rządowe przywileje (limuzyna i ochrona) przysługiwały wicepremierowi do końca maja. Ze względów bezpieczeństwa i na podstawie rozporządzenia MSWiA Gowin może jednak dalej korzystać z rządowego samochodu.
Faktycznie po tym, jak ustąpiłem ze stanowiska wicepremiera, zacząłem otrzymywać groźby i pogróżki. Odpowiednie służby je sprawdziły, zbadały i uznały, że są one na tyle poważne, że należy przedłużyć mi ochronę. Ochrona będzie mi przysługiwać jeszcze przez jakiś czas. Poruszam się samochodami w towarzystwie Służby Ochrony Państwa
- mówił niedawno Gowin w programie „Tłit” w Wirtualnej Polsce.
Dodał, że nie ma obecnie wyjazdów prywatnych, a więc korzysta z limuzyny wyłącznie w celach służbowych. O zasadność korzystania z kosztownego dodatku – pisała już prasa. Mimo, że nie pełni rządowej funkcji kosztuje podatnika dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie.
W maju Gowin dostał przydzieloną limuzynę z ochroną na kolejne trzy miesiące. W realiach szczucia i mowy nienawiści takowa staje się, niestety, koniecznością.
Gowin uważany jest za polityka, który przesądził o decyzji Zjednoczonej Prawicy o przesunięciu wyborów prezydenckich z 10 maja. Jego partia była w tej sprawie podzielona, ale nie na tyle, by większość w Sejmie przeforsowała ustawę o głosowaniu korespondencyjnym. Wczoraj pojawiła się uchwała PKW, stwierdzająca niemożliwość przeprowadzenia wyborów w terminie 10 maja. Teraz ruch należy do marszałek Sejmu, która powinna ogłosić nowy termin wyborów.
RadioZET.pl/Wirtualna Polska
Oceń artykuł