Oceń
Akcja "tłuste koty" szerzy się w przestrzeni publicznej. Opozycyjne PSL upubliczniło listę 357 trzystu pracowników m.in. zarządów i rad nadzorczych w spółkach Skarbu Państwa, obsadzonych po 2015 roku po skrajnie politycznym kluczu.
Do akcji ludowców nawiązał w środę w radiowej Trójce poseł PiS Marek Suski. Bagatelizował fakt szerokiego zatrudniania rodzin polityków na wysokich stanowiskach, wymagających eksperckiej wiedzy.
PiS odpowiada na akcję "tłuste koty". "Odchudzają się"
- Trudno nazwać "tłustymi kotami" zwykłych pracowników, którzy pracują w różnych spółkach, a wielu członków rodzin, którzy zostali posłami, pracuje tam dłużej niż od kiedy ktoś z ich rodziny jest posłem – mówił na antenie poseł.
Następnie stwierdził, że "tłuste koty" były w rządzie PO-PSL. - Myśmy zdecydowanie zarobki ograniczyli. Nie ma takich krezusów, którzy po kilkaset tysięcy zarabiają właśnie na spółkach Skarbu Państwa. Niech się rozejrzą we własnym gronie – rzucił Marek Suski. Dopytywany, czy teraz nie ma "tłustych kotów" odparł ze śmiechem: "Nie, odchudzają się".
PSL ruszył z akcją nie wierząc w skuteczność przedstawionej przez PiS ustawy sanacyjnej, ograniczającej zatrudnienie w SSP rodzinom elit pisowskich. – To, co dziś mówi uchwała PiS o zwalczaniu nepotyzmu to mydlenie oczu. Pieniądze i Spółki to ich prawdziwa nazwa. Bohatersko walczą z problemem, który stworzyli. Nie dadzą rady. Idziemy z pomocą i przekazujemy listę "tłustych kotów" w SSP – uzasadniał Miłosz Motyka, rzecznik ludowców. Szeroka lista nazwisk krąży w sieci, m.in. na profilu PSL na Twitterze.
RadioZET.pl/Twitter
Oceń artykuł