Obserwuj w Google News

Anita Sokołowska o sytuacji na granicy: Ci ludzie są zziębnięci i wyczerpani. Musimy im pomóc

4 min. czytania
16.11.2021 17:36
Zareaguj Reakcja

- Czy polski rząd weryfikuje kim są Ci ludzie na granicy polsko białoruskiej? Czy stworzyliśmy korytarz humanitarny i wpuściliśmy na tereny przygraniczne organizacje humanitarne? Na granicy są ludzie, którzy potrzebują pomocy. Całe rodziny błąkają się po lasach. Oni są wyziębieni i wyczerpani, a nawet nie jest im udzielana żadna pomoc. Nawet jeżeli grupa wolontariuszy do nich dotrze i udzieli im podstawowej pomocy, to i tak są zabierani przez Straż Graniczną i przerzucani ponownie na granicę z Białorusią - mówiła w Radiu ZET aktorka Anita Sokołowska, która zaangażowała się w pomoc humanitarną uchodźcom.

Anita Sokołowska o sytuacji na granicy: Ci ludzie są zziębnięci i wyczerpani. Musimy im pomóc
fot. VIPHOTO/East News

Anita Sokołowska, pojechała na Podlasie wraz z innymi aktorami, aby udzielić pomocy i wsparcia wolontariuszom, którzy działają na terenach przygranicznych. - Maja Ostaszewska jest strasznie wykorzystywana przez wszystkie media i opcje polityczne, bo to jest teraz wygodne. Dziewczyna “ma jaja” i potrafi stanąć przed kamerami i powiedzieć, co sądzi na temat różnych sytuacji. Nie opowiadamy się po żadnej stronie politycznej. Optujemy za prawami człowieka. Myślę, że nie ma co się oglądać, tylko musimy robić swoje - zaznaczyła aktorka. 

- My, jako społeczeństwo, musimy wiedzieć, że udzielenie podstawowej pomocy medycznej i wpuszczenie niezależnych organizacji do tych ludzi to podstawa. To powinno być oczywiste w demokratycznym kraju, w XXI wieku. Powinniśmy mówić głośno, że się na to nie zgadzamy - podkreśliła Anita Sokołowska. Aktorka przyznała, że ma dosyć polaryzacji -  Nie chcę o tych ludziach mówić w kategoriach młody, stary mężczyzna, z kamieniem lub nie. Osób, które udzielają pomocy jest bardzo dużo. Ci ludzie działają z potrzeby serca. Los tych ludzi na pewno nie jest im obojętny. [...] Nie interesuje mnie polaryzacja społeczeństwa: dobry, zły, uchodźca, nieuchodźca - dodała.

Dopytywana przez Damiana Michałowskiego o słowa Sebastiana Kalety, który skrytykował działania aktorów, którzy włączyli się w udzielanie pomocy humanitarnej, Anita Sokołowska odpowiedziała: “W tej sytuacji nie interesuje mnie w ogóle polityka. Nie interesuje mnie, co mówi Pan Kaleta. Nie robię tego ze względów politycznych. Jest bardzo wiele osób, które starają się wspierać wolontariuszy z Grupy Granica. Robimy to z potrzeby serca. Nie denerwują mnie te słowa, bo ja skupiam się na niesieniu pomocy”.

"Wolontariusze na granicy czyszczą sumienia Straży Granicznej. To, że nosisz mundur nie znaczy, że jesteś złym człowiekiem"

- Pojechaliśmy na granicę, aby dać świadectwo. Apelujemy o utworzenie korytarza humanitarnego i udzielenie pomocy tym rodzinom [które są na granicy polsko-białoruskiej - red.]. Wiedzieliśmy, że musimy zacząć działać. Nikt nas o to nie prosił. Jesteśmy po to, żeby porozmawiać z wolontariuszami i powiedzieć im, że robią niesamowitą robotę. Usłyszałam takie zdanie od jednego wolontariusza, że oni czyszczą sumienia Straży Granicznej - mówiła w Radiu ZET aktorka Anita Sokołowska, która zaangażowała się w pomoc uchodźcom na granicy z Białorusią.

- Straż Graniczna musimy wykonywać polecenia. Oni wiedzą, że wolontariusze ratują życie uchodźcom. [..] Wszyscy zdają sobie z tego sprawę, że jeśli nosisz mundur to nie znaczy, że jesteś złym człowiekiem. Każdy musi wypełnić dany rozkaz. Rozmawiamy z każdym. Prowadzimy działania edukacyjne na tych terenach i staramy się wspierać lokalną ludność, która pomaga na ten granicy. Musimy również rozmawiać z dziećmi, które znalazły się w okrutnej sytuacji. Pod ich domami chodzą żołnierze, jeżdżą opancerzone samochody - podkreśliła aktorka Anita Sokołowska.

Dopytywana przez Damiana Michałowskiego, o zaangażowaniu aktorów i znanych ludzi w pomoc uchodźcom, odpowiedziała: "Ludzie, którzy znaleźli się na granicy z Białorusią zostali oszukani przez przewoźników. Wiemy, w co gra Łukaszenka i Putin. Wolontariusze spotykają ludzi z walizkami, którzy nie wiedzą, gdzie są. Na tereny przygraniczne są dostarczane rzeczy, aby pomagać tym ludziom. Wolontariusze działają w literze prawa. Czasem na tych terenach pojawiają się grupy nacjonalistyczne, które zastraszają ludzi zaangażowanych w pomoc humanitarną. Nie rozumiem tej sytuacji, że są niszczone prywatne samochody Medyków na Granicy. Ci ludzie niosą pomoc i ratują życie drugiemu człowiekowi".

Anita Sokołowska podkreśliła, że uchodźcom potrzebna jest pomoc. - Ci ludzie czasem po 17 razy są przerzucane na granicę z Białorusią. Jesteśmy nośnikiem pewnych idei. Otwórzmy nasze serca i po prostu udzielmy tym ludziom pomocy - mówił gość Radia ZET. Zdaniem aktorki, gdyby nie wolontariusze ludzie nie wiedzieliby, że ci ludzie są wykorzystywani. - Gdyby nie wolontariusze, to nikt by nie wiedział, że w lasach są kobiety w ciąży i małe dzieci. Działanie służb białoruskich możemy określić jako tortury. Jeśli nie ma tam dziennikarzy, to łatwiej pewne rzeczy zataić. Mamy jedyny właściwy przekaz i wtedy jest łatwiej działać - zaalarmowała Anita Sokołowska w Radiu ZET.

"Na granicy z Białorusią umierają ludzie, a my przymykamy na to oko i udajemy, że tego nie ma"

- Na granicy z Białorusią umierają ludzie, a my przymykamy na to oko i udajemy, że tego nie ma. Chcemy prowadzić działalność edukacyjną i pomagać wolontariuszom i społeczności lokalnej, która zaangażowana jest w pomoc humanitarną. Mamy w planach organizować zbiórki i dowozić najpotrzebniejsze rzeczy - mówiła w Radiu ZET Anita Sokołowska. 

- W naszym kraju jest niebezpiecznie mówić o swoich poglądach. Z nikim się nie kłócę, ja tylko staram się prosić o pomoc dla ludzi, którzy są na granicy polsko-białoruskiej. Dostaję bardzo dużo wiadomości [od osób, które popierają nasze działania - red.]. W naszym kraju zrobiło się niebezpiecznie, bo mówienie o swoich poglądach i ludzkich postawach jest jakimś zagrożeniem - przyznała w Radiu ZET Anita Sokołowska.

Anita Sokołowska przyznała, że cały czas jest gotowa do niesienia pomocy uchodźcom, którzy znajdują się na terenach przygranicznych z Białorusią. - Muszę działać, bo moje serce mówi mi, że tym ludziom trzeba pomóc. To nie jest działanie polityczne. Wiem, że wiele ludzi się boi angażować. Jeśli damy się zastraszyć, to kim będziemy wtedy? Nasza historia jest porąbana siekierami, mam nadzieję, że za 5 lat nie będziemy mieli wyrzutów sumienia, że mogliśmy zająć stanowisko w tej sprawie i nie zgodzić się z tymi działaniami. Wyrażam głos niezgody, na to, co obecnie się dzieje - podsumowała Anita Sokołowska.

Radio ZET