Oceń
10-letnia Lilly zapukała do drzwi przypadkowego domu w mieście Pontiac mówiąc mieszkającym tam ludziom, że jej mama i bracia są martwi. Szeryf lokalnej policji potwierdził wkrótce, że 35-letnia Monika Cannady, 9-letni Kyle Milton i 3-letni Malik nie żyją, a ich ciała odnaleziono we wskazanym przez Lilly miejscu.
Sekcja zwłok wykazała, że cała trójka zmarła z wychłodzenia organizmu podczas nocy spędzonej na zewnątrz. 10-letnia Lilly przeżyła, ale trafiła do szpitala w stanie hipotermii.
10-letnia Lilly szukała pomocy. "Moja mama i bracia nie żyją"
Rodzina miała dom, ale 35-letnia Monika od dawna zmagała się z problemami psychicznymi i była przekonana, że jest śledzona przez różne osoby. To przeświadczenie wpłynęło na dramatyczne decyzje i szukanie schronienia poza miejscem zamieszkania.
Kobieta i jej dzieci opuścili dom ok. trzy tygodnie przed tragedią. Rodzina próbowała im pomóc, ale było to niemożliwe, bo nikt nie wiedział, gdzie Monika przebywa.
Policja przekazała, że dzień przed śmiercią 35-latka i jej dzieci byli widziani w okolicy, chodząc po domach i prosząc o jedzenie. Informacja ta trafiła do funkcjonariuszy, ale im także nie udało się odnaleźć kobiety. - W nocy mama nakazała dzieciom położyć się na ziemi i spać i wszyscy to zrobili. Tylko dziewczynka, która się obudziła, przeżyła - powiedział mediom szeryf.
"Monica była kochającą, troskliwą matką dla swoich dzieci. Ciężko pracowała, by mieć pewność, że jej dzieci są odpowiednio zaopiekowane" - przekonywali w rozmowie z mediami bliscy rodziny.
RadioZET.pl/ CBS News/ Daily Mail
Oceń artykuł