Oceń
Andriej Piontkowski jest zagorzałym krytykiem Kremla. W jednym z ostatnich wpisów zaalarmował, że według nieoficjalnych doniesień Rosja dostarczyła Białorusi cztery taktyczne głowice jądrowe.
Rosyjski politolog zwrócił się z apelem do Amerykanów. “Stany Zjednoczone muszą natychmiast: a) potwierdzić lub zaprzeczyć; b) publicznie wyjaśnić panu Putinowi, że w przypadku, gdy rozpocznie atak nuklearny z dowolnego terytorium, zostanie wyeliminowany” - napisał na Twitterze Piontkowski.
Białorusi dostarczono taktyczne głowice jądrowe?
Do informacji o możliwym rozmieszczeniu broni jądrowej na Białorusi odniósł się również były ambasador tego kraju w Polsce, a obecnie działacz białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka. “Dwóch dyktatorów jest zdolnych do wszystkiego” - ostrzegł. Łatuszka zwrócił się do do szefa amerykańskiej dyplomacji Antony’ego Blinkena, rzeczniczki Białego Domu Karine Jean-Pierre oraz ambasad USA w Polsce i na Białorusi o potwierdzenie lub zdementowanie tych doniesień. “W przypadku realnego zagrożenia apelujemy do władz USA o zdecydowane stanowisko” - napisał.
W lutym na Białorusi odbyło się referendum ws. zmian w konstytucji, które przeprowadzono bez niezależnych obserwatorów. Jedną z proponowanych zmian w ustawie zasadniczej było odrzucenie przez kraj statusu państwa wolnego od broni atomowej. Według oficjalnych danych za zmianami, w tym usunięciem art. 18 gwarantującego Białorusi neutralność nuklearną, opowiedziało się 65 proc. głosujących.
Poseł PO i były szef MON Tomasz Siemoniak zapytany przez portal Wirtualna Polska przed szczytem NATO w Madrycie, czy rozmieszczenie na Białorusi broni jądrowej jest realnym zagrożeniem dla Polski, czy raczej czczymi pogróżkami, odpowiedział: – Raczej to jest rozgrywka, bo przecież z obwodu królewieckiego mogą być wycelowane w Polskę właśnie Iskandery czy Iskandery z głowicami jądrowymi. Tak że tutaj to nie jest sprawa, która jakoś zasadniczo zmienia nasze położenie. Natomiast jest zasada, są traktaty dotyczące proliferacji broni jądrowej.
W ocenie posła PO są to więc pogróżki białoruskiego przywódcy. - To rzadko przebija się do jakiejś debaty publicznej w Polsce czy debaty zachodniej, natomiast ta agresywna retoryka cały czas jest obecna. Jest, jak sądzę, nakierowana do wewnątrz, gdzie buduje się obraz Polski i Zachodu jako agresywnych państw, agresywnego bloku. I to służy propagandzie - podsumował Siemoniak.
RadioZET.pl/WP.pl
Oceń artykuł